Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 18 lipca 2002, 14:20

autor: Kacper Kieja

Battle Realms - recenzja gry

Battle Realms to strategia czasu rzeczywistego osadzona w azjatyckiej scenerii, stworzona przez zespół Liquid Entertainment, składający się z ludzi, którzy pracowali nad serią Command & Conquer.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Battle Realms to kolejny przykład (po Shogunie, czy Throne of Darkness) fascynacji japońską historią, mitologią i kulturą. Ale w Battle Realms – strategii czasu rzeczywistego – elementy japońskie są tylko pewnego rodzaju zabiegiem scenograficznym, „upiększaczem” programu, którego akcja równie dobrze (z małymi jedynie zmianami) mogłaby się toczyć na Słowiańszczyźnie, w Ameryce, czy Skandynawii. Rozpoczynasz grę jako dzielny i młody wojownik o imieniu Kensi, a twoim zadaniem jest zebranie rozproszonych wojowników Klanu i przywrócenie go do świetności, z której słynął za życia twego ojca. Gra składa się z kampanii, podzielonej na szereg misji, jednak na samym początku rozgrywki możesz wybierać, czy chcesz się opowiedzieć po stronie dobra i praworządności (Klan Smoka), czy też zła i chaosu (Klan Węża). Po zakończeniu jednego scenariusza otrzymujesz zwykle alternatywne możliwości dalszego postępowania i na mapie wybierasz prowincję, którą chcesz w następnym scenariuszu opanować. Oprócz udziału w kampanii możesz również wybrać pojedynczą misję spośród kilkudziesięciu przygotowanych przez autorów gry i stanąć na czele klanów Smoka, Węża, Lotosu oraz Wilka. Każdy z tych klanów dysponuje diametralnie innymi siłami wojskowymi, jednak schemat rozbudowy miasta – bazy oraz szkolenia wojowników jest bardzo zbliżony we wszystkich wypadkach. Jak w każdym nowoczesnym RTS-ie w Battle Realms znajdziesz tryb gry wieloosobowej i możliwość zabawy zarówno za pośrednictwem Internetu, jak i sieci lokalnej.

Battle Realms jest grą, której autorzy postanowili wykazać się pewnymi oryginalnymi pomysłami i co ważne udało im się osiągnąć sukces, gdyż wprowadzone innowacje zasługują na uznanie. Po pierwsze w trakcie rozgrywki dysponujesz nieskończoną ilością surowców. Twoi wieśniacy zbierają ryż oraz gromadzą wodę, a zasoby obu tych bogactw są niewyczerpane (wystarczy tylko dbać o podlewanie ryżowych pól). Dodatkowe możliwości zyskujesz łapiąc dziko się pasące konie, które mogą służyć jako wierzchowce dla kawalerii (ale też stanowić pokarm wilczych szczeniąt, umożliwiający powoływanie hord wilków). Po drugie unikatowy jest sposób powoływania wojsk. Najpierw budujesz chaty, w których rodzą się wieśniacy. Następnie wieśniaka możesz wysłać do prostych robót (uprawa ryżu, nawadnianie pól, reperacja budynków, gaszenie pożarów, chwytanie koni, gromadzenie wody) lub nakazać mu rozpoczęcie kariery wojskowej. Prosty chłop, posłany do odpowiedniej szkoły zamieni się w samuraja, maga, łucznika, kanoniera itp. Co ciekawe jedno szkolenie to nie wszystko! Wieśniaków możesz trenować w różnych szkołach i po każdym treningu zyskują oni nowe możliwości oraz specjalizacje. A bardzo sympatyczne jest to, że po odbyciu szkolenia wychodzą z sal treningowych zupełnie inaczej wyglądając niż w momencie wkraczania do nich. Trzecią cechą charakterystyczną Battle Realms jest fakt, że ta gra wymaga od ciebie zdolności taktycznych i nie pozwala na zabiegi wojskowe w stylu marszałka Żukowa (wysyłam milion żołnierzy, a jak zginą, to wysyłam następny milion). Wynika to ze ściśle ograniczonej liczby członków twego klanu.

Zwykle będziesz mógł mieć łącznie około 30 wojowników i wieśniaków (na sieci są dostępne „łatki” umożliwiające zdjęcie tego zabezpieczenia i wtedy robi się masakra :)), czasami jednak możesz skorzystać nawet z 50 podwładnych. Jeśli stracisz całą armię, to wyszkolenie następnej może naprawdę zabrać sporo czasu. I wreszcie po czwarte Battle Realms jest grą nie pozwalającą na przygotowanie silnych struktur obronnych, przez co walki toczą się pomiędzy wojownikami, a wieże strzelnicze mają jedynie znaczenie wspomagające. Tu nie można wyobrazić sobie sytuacji, jak z Age of Empires II, czy Total Annihilation: Kingdoms (i wielu, wielu innych), gdzie armie przeciwników rozbijały się o zmyślnie ustawione fortyfikacje i były masakrowane przez wieżyczki strzelnicze lub magiczne.

W Battle Realms możesz wybudować zaledwie jedną wieżę obronną (potem można wznieść również drugą). Ich obecność na pewno poprawia zdolności obronne wioski, ale jednak o wyniku bitwy decyduje liczba i wyszkolenie wojowników. Kłopoty z wybudowaniem wieżyczek to tylko „małe miki” w porównaniu z tym, jak wiele będziesz miał problemów z właściwym planowaniem, mądrze to nazwijmy, gospodarki przestrzennej. Otóż budynki w Battle Realms są dość wielgachne, a miejsca na ich postawienie – mało. Może się więc zdarzyć, że będziesz musiał wybierać pomiędzy wzniesieniem niektórych budynków, co oczywiście potem odbije się na składzie twej armii.

Wydobycie surowców i powołanie zróżnicowanej armii, złożonej z różnego rodzaju piechoty, kawalerii, jednostek strzelających i magów, to jeszcze nie wszystko. Twój klan w trakcie walki zdobywa punkty honoru. Im dalej od domu walczą armie, tym szybciej i łatwiej zdobywają te punkty (a więc ukłon w stronę agresora). Kiedy uzyskasz już wystarczającą liczbę punktów honoru możesz dzięki nim doskonalić istniejące jednostki lub wynajmować słynnych wojowników-bohaterów.

Battle Realms to gra, której grafika zrobiła na mnie spore wrażenie. Przede wszystkim rewelacyjnie przygotowano wygląd poszczególnych jednostek (oczywiście w 3D). Niektóre postacie są opracowane wręcz fantastycznie, jak na przykład ogromni barbarzyńcy z młotami w dłoniach, faceci uginający się pod ciężarem beczek z prochem, czy kusznicy z gigantycznymi kuszami w dłoniach. Scenografia nie jest już aż tak wstrząsająca, ale nadal pod tym względem jest to gra z „górnej półki” i widać, że autorzy naprawdę się starali przygotować atrakcyjne, zróżnicowane i kolorowe środowisko. Naprawdę śliczne są niektóre budynki, a co ważne na pierwszy rzut oka możesz poznać, który gmach jaką pełni rolę.

Niestety spore zastrzeżenia można mieć do opcji wojennych, które przecież w RTS-ach są esencją zabawy. Przede wszystkim walka toczy się w oszałamiająco szybkim tempie. Nie za bardzo znajdziesz tu czas na jakieś przemyślne manewry taktyczne. Jedna grupka żądnych krwi panów wpada na drugą grupkę żądnych krwi panów, po czym następuje ogólna łomotanina, z której ktoś wychodzi z życiem, a ktoś nie. Pole manewru jest w tym wypadku mocno ograniczone, ale najważniejsze, aby udało ci się utrzymać w drugim szeregu wszystkie jednostki czarujące bądź strzelające. Niestety kłopoty napotkasz też, kiedy każesz jednostkom maszerować. Co prawda sprawnie wynajdują one najlepszą trasę dojścia do punktu docelowego, ale za to twoja armia, jeśli jej nie pilnujesz zamieni się w ogromnego węża, którego głowę stanowią jednostki najszybsze, a ogon jednostki najwolniejsze. Aż prosiłoby się o możliwość wprowadzenia formacji i dostosowywania tempa marszu grupy do tempa żołnierzy najbardziej ślamazarnych! A tak, to niestety sam musisz wszystkiego dopilnowywać i dbać o to, by do bazy wroga twa armia weszła zwarta, silna i gotowa, a nie jak banda maruderów. Inna sprawa, że nawet najlepiej uformowana armia będzie miała spore kłopoty z wycofaniem się na z góry upatrzone pozycje. Po pierwsze z uwagi na szybkość rozgrywki, po drugie z powodu, iż twoi wojownicy, zamroczeni bitewną furią, nie za bardzo chcą cię słuchać! Inteligencja komputerowego przeciwnika wygląda całkiem nieźle. Komputer w miarę rozsądnie steruje zarówno atakami na twoją bazę, jak i obroną własnej bazy przed twoją napaścią. Oczywiście temu inteligentnemu sterowaniu sprzyja fakt, że bitwa toczy się zwykle pomiędzy kilkunastoma jednostkami z jednej i kilkunastoma jednostkami z drugiej strony. Początkowe misje są raczej łatwe, ale potem poziom trudności gry szybuje w dość niebezpieczne rejony. Program wymaga przede wszystkim bezbłędnego zachowania w pierwszych minutach trwania misji, gdyż straty wynikające ze zmarnotrawienia czasu są w zasadzie nie do odrobienia. Jednak Battle Realms nie należy do gier, których autorzy postawili sobie za cel pokonanie i upokorzenie gracza. Tu chodzi o dobrą zabawę i pobudzenie pracy szarych komórek. I jeśli połączysz rozsądek z refleksem – wszystko powinno pójść dobrze.

Battle Realms to bardzo ciekawa, w wielu aspektach nowatorska i, przede wszystkim, pięknie zrealizowana gra. Osoby lubiące wysublimowane taktyki i strategie może zniechęcić ubóstwo opcji wojennych (bo Shogun to to niestety nie jest), ale dynamika rozgrywki, świetne schematy rozwoju jednostek oraz możliwość wyboru pomiędzy czteroma stronami konfliktu powinny zrekompensować choć w części tę wadę. Dobra rozrywka za godziwą cenę!

Kacper Kieja

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?