Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 września 2001, 13:18

autor: Ryszard Chojnowski

Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi - recenzja gry

Arcanum to niespotykany dotychczas świat, w którym magia przeplata się z technologią, a podróżnik może ująć w rękę zarówno pistolet jak i ognisty miecz. To pozycja wręcz obowiązkowa dla każdego, lubiącego gry z gatunku rpg.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Sam już nie wiem, ile razy zabierałem się za tą recenzję. Nie znaczy to bynajmniej, że nie wiedziałem co chcę napisać, tylko jakoś nie potrafiłem odpowiednio wyrazić swoich przemyśleń związanych z Arcanum, nie wiedziałem jak ubrać je w słowa. Czekałem na tę grę tak długo, że aż bałem się konfrontacji moich wyobrażeń z rzeczywistością. Od razu jednak napiszę, że nie zawiodłem się. Gra jest po prostu znakomita, choć czasami czuć lekki posmak dziegciu w beczce miodu. Chcąc jednak przyjrzeć się grze z właściwej perspektywy trzeba jednak cofnąć się aż 4 lata wstecz...

... rok 1997 był bardzo dobry jeśli chodzi o komputerowe gry fabularne z przynajmniej jednego powodu – wtedy to właśnie ukazała się pozycja otoczona już niemal kultem, tytuł, który na nowo zdefiniował gatunek, gra, która doczekała się wielkiego grona wiernych wyznawców - czyli po prostu Fallout. Ta opowieść o postnuklearnym świecie zdobyła sobie zasłużony poklask i popularność.

Wkrótce jednak po tym sukcesie, trzy osoby z ekipy jego twórców zdecydowały się odejść i założyć własną firmę tworzącą wysublimowane i doskonale zaprojektowane komputerowe gry rpg. Ludźmi tymi byli: Jason Anderson (grafik i projektant), Leonard Boyarsky (grafik) oraz Tim Cain (programista). Po wydaniu drugiej części Fallouta dołączył do nich również główny programista tej gry – Jesse Reynolds. Panowie ci swoją nową firmę nazwali „Troika”. „Troika” to miano jakim byli określani przez swego szefa, jeszcze za czasów pracy w firmie Interplay/Black Isle. „Troika” oznacza też chęć położenia nacisku na trzy najważniejsze elementy dobrej gry – oprawę graficzno-muzyczną, dopracowany kod, oraz, co najważniejsze – dopracowany w najdrobniejszych szczegółach scenariusz oraz świat.

Zaraz po założeniu firmy, panowie zabrali się za tworzenie Arcanum - gry, która miała spełniać powyższe założenia; gry osadzonej w świecie zupełnie innym niż Fallout, lecz jednak pod wieloma względami bardzo do niego podobnej. Po długim okresie wyczekiwania nareszcie ujrzała ona światło dzienne i w końcu możemy zanurzyć się w świecie Arcanum i sprawdzić jakie niespodzianki przygotowali dla nas autorzy.

Wyobraźcie sobie typowy świat fantasy. Pełen magii oraz fantastycznych istot. Świat, w którym obok ludzi żyją elfy, krasnoludy, niziołki, orkowie, ogry i wiele innych ras. Świat, po którym nocą kroczą nieumarli, a mroczni nekromanci dokonują diabelskich eksperymentów. Świat magicznych królestw, elfich lasów i krasnoludzkich kopalń. A teraz zastanówcie się co by się stało, gdyby w takiej krainie zaczęła się dość szybko rozwijać technika i doszło w niej do rewolucji przemysłowej? Co by było gdyby obok domku czarodzieja powstała nagle fabryka maszyn parowych, a miasta w nocy zaczęły być rozświetlane lampami gazowymi, zamiast pochodniami i magicznymi latarniami?

Arcanum stanowi właśnie jakby skrzyżowanie typowego świata fantasy, wraz z całą jego otoczką i menażerią, z realiami rewolucji industrialnej XIX wieku. Nie jest to bynajmniej nowy pomysł. Istnieje już wiele książek i „papierowych” gier fabularnych, które go wykorzystują, że wspomnę tu chociażby o doskonałej o grze „Deadlands” rozgrywającej się w realiach magicznego Dzikiego Zachodu. Trzeba jednak powiedzieć, że w Arcanum znakomicie wykorzystano możliwości, jakie dała kreacja takiego świata.

Od samego początku wyraźny jest dyskord pomiędzy siłami magii i rewolucją industrialną i postać gracza musi się jakoś do tego dostosować wybierając drogę magii lub techniki. Oczywiście gra nie narzuca żadnych rozwiązań i teoretycznie możliwa jest gra każdym rodzajem postaci, także i taką, która balansuje na granicy tych dwóch światów.

Wiele elementów świata przedstawionego może budzić skojarzenia z twórczością Juliusza Verne’a. Cały czas ma się wrażenie, że na mapie świata jest jeszcze wiele białych plam, oraz że istnieją tajemnice, które tylko czekają na swego odkrywcę. W każdym razie kiedy grałem w Arcanum czułem się, jak bohater jednej z jego powieści.

...a opowieść ta rozpoczyna się na pokładzie sterowca „Zephyr”, przelatującego właśnie nad pasmem Gór Skalistych. Nagle ciszę przerywa warkot dwóch prymitywnych samolotów pilotowanych przez... orków. Ostrzeliwują sterowiec, który w płomieniach spada na ziemię. Ty, drogi graczu, okazujesz się jedyną osobą, której udało się przeżyć tą straszną katastrofę. Wśród zgliszcz pojazdu odnajdujesz jednego z pasażerów – umierającego gnoma. Tuż przed śmiercią wręcza ci on jakiś pierścień i prosi o znalezienie pewnego chłopca. Po chwili spomiędzy dymu i płomieni wyłania się zakapturzona postać. Mężczyzna mamrocząc i jąkając zaczyna zwracać się do ciebie per „żyjący” i twierdzi, że jesteś reinkarnacją jakiegoś elfickiego bóstwa. O co w tym wszystkim chodzi? Co się dzieje...

Tak oto, od mocnego uderzenia, rozpoczyna się ta opowieść. Zagadki oczywiście zostaną w końcu rozwiązane, a tajemnice wyjaśnione, ale najpierw czeka nas wiele, wiele godzin wspaniałej zabawy. Zanim jednak przejdę do dalszego opisu zalet gry - choć ich mnogość sprawia, że wspomnienie wszystkich jest właściwie niewykonalne – wspomnę o dziegciu, który trzeba na początku przełknąć.

Moje zastrzeżenia są związane głównie z oprawą gry. Jak więc prezentuje się Arcanum od strony graficzno-muzycznej? Hmm, pewnie narażę się wielu osobom, ale oceniając obiektywnie grafika jest po prostu przeciętna. Widok świata gry przedstawiony jest w rzucie izometrycznym i nieodparcie przywołuje skojarzenia z Falloutem. Sęk w tym, że Fallout powstał 4 lata temu i to co wtedy zachwycało, teraz raczej nie budzi specjalnych emocji. Grafikę można więc określić jedynie mianem średniej. Nie jest zbyt szczegółowa, nie poraża perfekcją wykonania. Utrzymuje się na w miarę przyzwoitym poziomie, choć czasami wygląd otoczenia razi ziarnistością. Większość lokacji utrzymana jest w brunatnych i szarawych odcieniach.

Niestety efekt psuje dodatkowo bardzo kiepska animacja ruchu postaci. Poruszają się one bardzo nienaturalnie i sztywno. Wygląda to, jakby animacja ruchu składała się 3-4 klatek. Na całe szczęście im dalej zagłębiamy się w grę tym i grafika staje się lepsza, a wygląd kilku miejsc (jak miasto Elfów) może wręcz wzbudzić zachwyt. Całkiem nieźle przedstawiono za to działanie zaklęć oraz efekty świetlne.

Mimo że gra pracuje w rozdzielczości 800x600, nie rzuca się to zbytnio w oczy, szczególnie z powodu tego, że aż 1/3 widzialnego obszaru zajmuje pasek (a raczej grube pasisko) interfejsu. Na całe szczęście już pojawiła się poprawka pozwalająca grać na pełnym ekranie.

Niestety muzyka jest gorsza niż grafika. Jeszcze do tej pory w uszach rozbrzmiewają mi niezapomniane motywy z Fallouta 1 i 2, miałem nadzieję, że i w Arcanum czeka mnie prawdziwa uczta. Srodze się zawiodłem, muzyka jest po prostu kiepska. Wszystkie utwory są zbudowane na podobnym schemacie – kwartet smyczkowy grający bez przerwy te same dźwięki, pełne dysonansów i dysharmonii, które momentami tak drażnią, że ma się ochotę wyrzucić głośniki przez okno. W końcu muzyka tak mi obrzydła, że zdecydowałem się na jej całkowite wyłączenie. Całkiem niezłe za to są głosy postaci niezależnych. Oczywiście nie wszystkie teksty są czytane (jest ich po prostu zbyt dużo), ale najważniejsze osoby mówią całkiem sporo. Szczególnie przypadł mi do gustu szkocki akcent krasnoluda Magnusa.

Niewątpliwą zaletą samej gry jest jednak to, że wszystkie wspomniane niedociągnięcia są irytujące jedynie na początku, później akcja wciąga tak bardzo, że nie zwraca się żadnej uwagi na brak fajerwerków graficznych. Poza tym tak naprawdę to nie grafika i muzyka tworzą dobrą grę fabularną. Troika czynników odpowiedzialnych za jej jakość to: dobry system rozwoju postaci, solidny scenariusz i ciekawy świat, oraz interesujące postacie niezależne. Jeśli zaś wziąć pod uwagę te trzy cechy to Arcanum jest grą co najmniej bardzo dobrą - scenariusz jest świetnie pomyślany, i wpleciono w niego masę pobocznych wątków. Świat jest co najmniej intrygujący, a postacie niezależne mają swoje własne poglądy, nawyki, a także tajemnice, które może przyjdzie nam poznać.

Jeśli zaś chodzi o tworzenie i rozwój postaci, to rozpoczynając prace nad Arcanum, autorzy nie mieli już niestety praw do systemu SPECIAL, wykorzystanego w grach z cyklu Fallout. Musieli przez to od podstaw stworzyć nowy, który jednak pozwalałby na podobną swobodę przy kreacji i ewolucji bohatera. Udało im się to znakomicie. Zdecydowaną zaletą gry jest właśnie świetnie pomyślany i rozwiązany rozwój postaci. Chociaż muszę powiedzieć, że mnogość opcji do wyboru sprawiła, że już przy tworzeniu swojego alter ego w świecie Arcanum miałem nielichy problem. Oczywiście można rozpocząć grę korzystając z bohaterów przygotowanych przez autorów, ale największą przyjemność sprawia niewątpliwie gra postacią stworzoną od początku do końca przez siebie. Najpierw trzeba określić rasę postaci, jej płeć oraz pochodzenie. Już tutaj można długo zastanawiać się nad masą możliwości, gdyż ras do wyboru mamy aż osiem, a do tego jeszcze kilkadziesiąt wersji pochodzenia bohatera.

Każda z podjętych decyzji będzie miała znaczny wpływ na późniejszą rozgrywkę. Lecz to dopiero początek tworzenia bohatera, gdyż pozostaje jeszcze rozdysponowanie punktów na cechy oraz umiejętności. Głównych cech jest osiem – Siła, Wytrzymałość, Zręczność, Uroda, Inteligencja, Siła Woli, Percepcja, oraz Charyzma. Dostępnych jest też 16 umiejętności podzielonych na biegłości bojowe, złodziejskie, socjalne oraz techniczne. Poza tym w grze występuje 16 szkół magii oraz 10 specjalizacji technologicznych. Sprawia to, że początkowo gracz może czuć się przytłoczony ilością danych, zwłaszcza że na początku ma tylko pięć punktów do rozdzielenia.

Po stworzeniu postaci i rozpoczęciu właściwej gry trzeba poświęcić chwilę na opanowanie interfejsu. Nie jest on zbyt przyjazny dla użytkownika, ani szczególnie wysublimowany, ale spełnia swoje zadanie i można się do niego dość szybko przyzwyczaić, choć przydaje się opanowanie skrótów klawiszowych. Ciekawie rozwiązany jest ekran ekwipunku, gdzie jednym kliknięciem myszki można względnie uporządkować cały bałagan panujący wśród przedmiotów, których jest w grze naprawdę ogromna ilość.

Bardzo dobrze pomyślany został dziennik naszej postaci, w którym zapisywane są wszystkie zadania do wypełnienia, ważne wydarzenia, plotki i różnorakie inne informacje pomocne w grze. Dziennik jest bardzo czytelny i okazuje się niezwykle przydatny. Brakuje w nim jednak możliwości samodzielnego spisywania notatek, czy też ich edycji.

Najpiękniejsza jest jednak swoboda działania, jaką ma gracz. Żadne rozwiązanie jakiegoś problemu nie jest z góry narzucone, zawsze istnieje kilka alternatywnych dróg przejścia każdego zadania. Widać to już na samym początku rozgrywki. Prowadzony przez nas bohater musi jakoś wydostać się z górniczej osady o nazwie Shrouded Hills. Niestety jedyny most, którym można się z niej wydostać jest pilnowany przez kilku bandytów, żądających słonej opłaty za przejście. Problem można rozwiązać na co najmniej kilka sposobów – potulnie zapłacić, wszcząć walkę, czy też załatwić sobie przejście w zamian za pewną przysługę. I tak jest też w późniejszych etapach gry.

Misji do wykonania jest po prostu mnóstwo. Są one świetnie opracowane i nie ograniczają się jedynie do schematu „weź przedmiot od osoby A i zanieś go do B”, czy też „zabij wszystkie potwory w miejscu C”. O nie, tutaj zadania są znacznie bardziej skomplikowane i często stawiają przed graczem kwestie poważnych wyborów moralnych.

A skoro już o moralności i etyce mowa, to Arcanum pozwala w końcu na swobodną grę każdym rodzajem postaci, nawet taką złą do szpiku kości, w żaden sposób nie ograniczając gracza przez zmniejszenie liczby zadań czy też niemożność ukończenia gry. W czasie gry cały czas trzeba też będzie dokonywać wyboru pomiędzy stosowaniem magii i techniki. Jak już wspomniałem, w świecie Arcanum wyraźnie widoczny jest konflikt pomiędzy tymi siłami. Jednak mimo tego, że w tym świecie technika zaczyna powoli górować nad magią, to gra postacią preferującą korzystanie z zaklęć jest chyba trochę łatwiejsza.. Niektóre czary bojowe są naprawdę potężne i nawet najlepsza broń palna nie może się z nimi równać.

Jak w każdej grze rpg, w Arcanum nie mogło zabraknąć walki. Może się ona toczyć zarówno w czasie rzeczywistym jak i w turach. Osobiście preferuję to drugie rozwiązanie, a kilka prób przestawienia się na tryb ciągły kończyło się nieodmiennie śmiercią mojego bohatera. Turowy system walki bazuje na wykorzystywaniu punktów akcji, podobnie jak w Falloucie. W czasie potyczek nie mamy możliwości bezpośredniego kierowania naszymi towarzyszami. Wszystkie akcje podejmują oni samodzielnie i niestety nie zawsze są one najmądrzejsze. Bardzo ciekawym pomysłem jest to, że w czasie walki oprócz punktów życia trzeba zwracać uwagę na punkty zmęczenia. Im dłuższa walka i cięższa broń, tym większe prawdopodobieństwo, że bohater padnie nie z powodu odniesionych ran, lecz ze zmęczenia właśnie.

Doświadczenie zdobywa się oczywiście nie tylko poprzez walkę, ale również (a może przede wszystkim) przez wykonywanie różnorakich zadań. Zdobywszy odpowiednią liczbę punktów doświadczenia postać awansuje na wyższy poziom. Przejście na kolejny poziom wiąże się z otrzymaniem 1 punktu, który można dodać do dowolnej cechy, umiejętności, biegłości technicznej czy też zdolności magicznych. Można też wykorzystać jeden ze schematów rozwoju przygotowanych przez autorów. Dzięki temu punkty będą automatycznie dodawane do cech i umiejętności, które są najważniejsze w przypadku postaci chcącej zajmować się daną profesją. Co pewien czas otrzymać można również tak zwane „punkty przeznaczenia”, które można wykorzystać w kluczowych momentach do zmiany przebiegu scenariusza na naszą korzyść.

W czasie gry wyraźnie widać wpływ posiadanych cech na rozwój akcji. Osoba o wysokiej charyzmie będzie mogła mieć więcej towarzyszy, postać o niskiej inteligencji będzie miała mniej możliwości dialogowych, a język jakim się posługuje daleko będzie odbiegał od salonowych konwenansów.

Swoją drogą swoboda jaką ma gracz czasami prowadzi jednak do dość nieoczekiwanych sytuacji. Kilka razy zdarzyło mi się bowiem znaleźć w miejscach, w których spotkałem postacie mówiące o zadaniach, o których moja postać nie mogła mieć jeszcze żadnego pojęcia! Jest to niewątpliwie błąd gry, który mam nadzieję zostanie szybko naprawiony. Jeszcze innym dość zabawnym niedociągnięciem jest fakt, że wiek postaci nie zmienia się, niezależnie od tego ile czasu upłynie w grze. Moja postać zaczęła grę mając 28 lat, a po upływie 3 lat w świecie Arcanum nie postarzała się nawet o dzień.

Szkoda też, że zdecydowano się ograniczyć poziom rozwoju postaci do 50. Można go osiągnąć mniej więcej w trzech czwartych gry, co odrobinkę zmniejsza satysfakcję z zakończenia. Jestem jednak pewien, że niedługo pojawią się programy usuwające to ograniczenie.

Widać jednak doskonale, że autorzy świetnie się bawili tworząc grę. Często puszczają oko do gracza, wplatając w scenariusz wiele odniesień do innych gier oraz otaczającej nas rzeczywistości. Odszukiwanie i rozpoznawanie tych tropów jest wielce satysfakcjonujące i sprawia ogromną przyjemność. Dla przykładu, każdy miłośnik Fallouta powinien udać się do muzeum w mieście Tarant, gdzie jednym z eksponatów jest dwugłowa krowa. W grze znalazły się również miejsce na żartobliwe nawiązanie do konkurencji pomiędzy firmami Microsoft i Apple - największy przedsiębiorca Arcanum nazywa się Gilbert Bates (zamieńcie pierwsze litery imienia i nazwiska), a jego zgorzkniały konkurent to niejaki Appleby.

W Arcanum istnieje też możliwość gry w wiele osób. Mam jednak nieodparte wrażenie, że tryb ten został dodany trochę na siłę. Prawdziwą esencję spić można raczej grając w trybie dla jednej osoby. Zresztą tryb wieloosobowy nie przewiduje wykorzystania głównego scenariusza gry. Zamiast tego, za pomocą edytora, dołączonego zresztą do gry, stworzono osobny moduł o nazwie „Vormantown”, przeznaczony specjalnie dla kilku graczy. Obecność edytora sprawia poza tym, że istnieje nadzieja na pojawienie się dodatków i modyfikacji stworzone przez społeczność graczy, co niewątpliwe przedłuży „żywotność” gry.

Nadszedł w końcu czas na małe podsumowanie i znowu chciałbym powrócić do nazwy „Troika”. Gdy rozpoczyna się gra, widoczne jest logo firmy Troika Games. Przedstawia ono postać ustawiającą wskazówkę jakiejś maszynerii. Machina ma trzy przełożenia, o nazwach Art (Grafika), Code (Kod), Design (Projekt). Postać ustawia wskazówkę na Design. I to jest najkrótsza charakterystyka gry – widać, że autorzy bardzo przyłożyli się, by zaprojektować jak najlepszy system rozgrywki i stworzyć wspaniałą przygodę rozgrywającą się w szczegółowo przemyślanym uniwersum. Wyszli z tej próby zwycięsko, ale położyli trochę mniejszy nacisk na otoczkę graficzno – muzyczną. Szczerze jednak powiem, że wszystkie niedostatki z tym związane przestaje się dość szybko zauważać, a to z powodu ogromnej przyjemności płynącej z gry oraz wielkiej swobody działania.

Cóż pozostaje mi powiedzieć na koniec? Arcanum to, mimo nienajwspanialszej oprawy, świetna gra, obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika komputerowych erpegów, i spełnienie części wielu marzeń weteranów Fallouta. Arcanum jest jedną z nielicznych gier, które chce się ukończyć co najmniej kilka razy, aby zobaczyć jak jeszcze może rozwinąć się akcja, gdyż w zależności od postaci każda rozgrywka będzie z pewnością wyglądać inaczej.

Tak więc drogi czytelniku tej recenzji, jeśli lubisz gry rpg, to Arcanum stanowi obowiązkową pozycję na liście tegorocznych zakupów. Świat Arcanum jest naprawdę wyjątkowy, a pewne niedociągnięcia po krótkim czasie przestają być zauważalne. Arcanum ma w sobie coś, co nie pozwala odkleić się od komputera, wciąga i nie pozostawia obojętnym. Pozostaje się cieszyć, że autorzy już planują powstanie jej drugiej części, gdyż jest to jedna z najlepszych gier, jakie ostatnio się ukazały i kandydatka do zaszczytnego tytułu gry rpg roku.. Więc co tu dużo mówić - polecam gorąco!. Oceniam tą grę na 88% w mojej rygorystycznej skali.

Ryszard „Rysław” Chojnowski

Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem
Recenzja gry Metaphor: ReFantazio - piękna baśń na 100 godzin zachwyca systemem walki, choć razi moralizatorstwem

Recenzja gry

Metaphor: ReFantazio to ogromne, naprawdę ogromne jRPG, w którym przepiękna oprawa audiowizualna idzie w parze z angażującym systemem walki i genialnymi projektami przeciwników - szkoda, że w warstwie fabularnej nie wszystko zagrało tak, jak powinno.

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.