autor: Malwina Kalinowska
7 Sins - recenzja gry
Istnieje na rynku gier zakątek, w którym mieszczą się gry erotyczne – czasem, jak seria Larry, okraszone humorem. Do tej kategorii należy zaliczyć 7 Sins, chociaż tutaj łóżkowe figle nie stanowią jedynej formy ulegania pokusom.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Istnieje na rynku gier zakątek, w którym mieszczą się gry erotyczne – czasem, jak seria Larry, okraszone humorem. Do tej kategorii należy zaliczyć 7 Sins, chociaż tutaj łóżkowe figle nie stanowią jedynej formy ulegania pokusom. Jeśli ktoś szuka amoralnej gry, w której jedynym sposobem zwyciężania jest grzeszyć jak najwięcej – to właśnie znalazł. 7 Sins uczy o siedmiu grzechach głównych na negatywnych przykładach.
Rozpoczynając grę wcielasz się w gościa, który zmierza do swoich celów udając miłego i przyzwoitego faceta, którym nie jest i być nim nie pragnie. Jest za to pazerny, leniwy, zazdrosny i rozpustny – jak na grzesznika przystało. Jego metoda działania jest prosta: poznać i wykorzystać słabostki oraz najbardziej sekretne pragnienia napotykanych osób dla własnych celów i zaspokojenia swoich prywatnych ambicji. Dość paskudnie, nie da się ukryć.
Jak to wygląda w praktyce? Gra podzielona jest na siedem misji, z których każda opowiada o jednym z głównych grzechów, chociaż czyni się w nich zło na wiele różnych sposobów. Na przykład przy temacie chciwości gra toczy się o pieniądze, gniew z kolei kieruje bohatera do szkoły walki, a miejscem, w którym rozkwita nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest restauracja. W każdej, nawet najbardziej odległej tematycznie scenerii można rzecz jasna uprawiać seks!
Przy każdej grzesznej czynności pojawia się tekst informujący o kierującej bohaterem motywacji, by było wiadomo, jaki grzech właśnie jest popełniany. Na przykład kradzież motywowana bywa zazdrością lub chciwością. Nasuwa się skojarzenie z cynicznym powiedzonkiem: nie zabijaj, bo morderstwo prowadzi często do kradzieży, a kradzież do kłamstwa. Co interesujące – bohater nie posuwa się do morderstw, które wszak nie zaliczają się do grzechów głównych. Swoją drogą ciekawe, dlaczego zabijanie nie jest takim ważnym grzechem, ale lepiej tego nie roztrząsać, by nie być posądzonym o grzech pychy. Wszak recenzent gier nie miewa przygotowania teologicznego. No, ale to taka mała dygresja; już wracam na swoje miejsce, czyli do gry.
Zasadniczy schemat postępowania jest prosty. Należy zacieśniać stosunki z osobami, od których chce się coś wydębić, a gdy ofiara jest już odpowiednio urobiona i odczuwa w stosunku do bohatera namiętną pasję – zażądać spełnienia postulatu. By zbliżyć się do wybranej postaci, trzeba poznać jej upodobania. Stąd długie rozmowy i słowne podchody stanowiące jeden z najważniejszych elementów rozgrywki.
Niestety napotykane osoby działają często deprymująco, irytują twoją postać, lub podniecają ją zbyt silnie. Głównym sposobem redukowania napięć wynikających z kontaktów z innymi są mini gry, których treścią jest znęcanie się nad zwierzątkami, obżeranie się, czy chlanie piwska na umór. Są to dwuwymiarowe zręcznościówki rozgrywane na czas. Dostępne są także inne, miłe bohaterowi formy usuwania napięć polegające na sikaniu do dystrybutorów z wodą, czy niszczeniu przedmiotów. Czasem, dla zachowania równowagi, należy spełnić dobry uczynek; nigdy jednak nie jest to czyn prawdziwie szlachetny i nie ma też długotrwałych skutków. W późniejszych misjach mini gry nabierają większego znaczenia. Nie da się zaliczyć niektórych zadań, bez nabicia dużej ilości punktów w określonej gierce. Reasumując, cała rozgrywka łączy w sobie elementy taktyki psychologicznej z orientacją i refleksem.
By podsumować temat moralności, trzeba powiedzieć, że jest ona tutaj potraktowana dość przewrotnie. Podwójna moralność charakteryzuje zarówno bohatera, jak i twórców gry. Z jednej strony bowiem gracz uczy się o grzechu, a z drugiej zachęcany jest do popełniania go. Z jednej strony nie giną ludzie w głównej fabule, a z drugiej w mini grach morduje się zwierzaki i to w dość brutalny sposób. I najzabawniejszy przykład: z jednej strony seks leje się gęsto, a z drugiej wszystko odbywa się w bieliźnie, co daje pewne pozory cnoty, a jednocześnie – nieco śmieszny efekt. Chociaż bohater wlecze do łóżka, czy pod prysznic całe tłumy ludzi (mężczyzn także!), odbywa się to skromnie, bez najmniejszej nawet aluzji do erekcji. Mimo wszystko jest to gra przeznaczona jedynie dla dorosłych i to niezbyt pruderyjnych, ze względu na ilość i jednoznaczność scen erotycznych. Niezbędny jest też rozsądny dystans do innych niemoralnych akcji, w jakich uczestniczy główny heros.
Bodaj największą zaletą gry jest humor. Dowcipne wypowiedzi oraz aluzje do znanych filmów i książek ogromnie podnoszą wartość gry i frajdę z zabawy.
Co z kolei jest „grzechem głównym” twórców? Zdecydowanie błędy graficzne. Od kilku ładnych lat środowisko 3D króluje w świecie gier i pomyłki, na które z początku można było przymknąć oko, oddając hołd pracy pionierów, obecnie są niedopuszczalne. Kto to widział, by postać przechodziła przez tapczan brodząc w nim jak w przybrzeżnych falach oceanu, albo w czasie miłej pogawędki na kanapie głowa rozmówcy znikała nagle?! Ohyda!
Dla tych, którzy lubią przede wszystkim kombinować i osiągać cele dzięki własnej pomysłowości wadą jest też nadmiar zręcznościówek. W zaawansowanych misjach miłośnik strategii czuje się rozczarowany, bo już nie taktyka decyduje o zwycięstwie, a refleks. Spodziewasz się wielkich wyzwań, spotkania osób odpornych na uwodzenie i pokonania ich oporów, a tu schematyczne mini gierki, których zasady już w dodatku znasz z wcześniejszych etapów gry. Trochę szkoda.
Generalnie jednak można powiedzieć, że 7 Sins jest grą niezłą, dającą nieco satysfakcji i o dość pomysłowej fabule, by zatrzymać gracza przy komputerze. Aż żal, że grzechów głównych jest tylko siedem, bo przydałoby się jeszcze kilka ambitnych misji.
Malwina „Mal” Kalinowska
PLUSY:
- interesujący i niebanalny pomysł na scenariusz;
- ładne projekty postaci.
MINUSY:
- błędy graficzne;
- zbyt duża ilość elementów zręcznościowych;
- trochę za krótka kampania.