Polacy nie gęsi i swojego Tytana mają. Żołnierze przyszłości? A może z Crysisa?
Spis treści
Polacy nie gęsi i swojego Tytana mają
Program żołnierza przyszłości realizują również polskie siły zbrojne, jednak z oczywistych powodów na razie odbiega on mocno od wizji cyborga z egzoszkieletem. Ogłoszony po raz pierwszy w 2008 roku projekt Ułan-21 koncentruje się na zaopatrzeniu żołnierzy w nowoczesną broń, kamuflaż, osłony balistyczne oraz urządzenia do wizualizacji danych i łączności. Dowódcy mają mieć bezpośredni podgląd na obraz z kamer na hełmach żołnierzy oraz dane ich stanu zdrowia. Z systemem transmisji obrazu powiązany ma być również celownik termowizyjny na broni, pozwalając obserwować cel bez wystawiania sylwetki żołnierza na widok wroga.
Założenia polskiego programu obejmują istniejące już technologie, toteż odpowiednie testy i pokazy miały miejsce kilka lat temu. Podczas jednego z nich dowódca wydawał rozkazy żołnierzom, jednocześnie obserwując obraz z kamer hełmowych każdego z nich, z dodatkowym podglądem na stan podstawowych funkcji życiowych. Taki system dowodzenia ma w przyszłości stać się wyposażeniem wozu bojowego Rosomak. Według Remigiusza Wilka – dziennikarza i specjalisty od spraw militarnych i obronności – obserwującego tę prezentację, widok do złudzenia przypominał scenę z filmu Obcy – decydujące starcie, w której porucznik Gorman z pojazdu APC dowodził kosmicznymi marines.
Cyfrowe pole bitwy
Programy żołnierza przyszłości powstają także w wielu innych krajach Azji i Europy. Chiny intensywnie testują lekkie egzoszkielety poprawiające nie tylko możliwości bojowe, ale i ułatwiające wszelkie kwestie logistyczne (pamiętacie Ripley w egzoszkielecie ładującą skrzynie?). Wielka Brytania stawia na pancerz i hełm żołnierza naszpikowane różnymi sensorami oraz smartokulary z kamerą i wyświetlaczem HUD.
Gotowy i funkcjonalny system Gladius w niemieckiej Bundeswerze również opiera się na potędze gromadzenia i wymiany informacji przez indywidualnych żołnierzy za pomocą sieci czujników i osobistego minikomputera z ekranem dotykowym. Na cyfrowe pole bitwy przenosi się także armia francuska ze swoim programem FELINE. Warto przy tym zauważyć, jak mocno w przyszłość wybiegają supermocarstwa, podczas gdy inne kraje koncentrują się na sprawnym wdrożeniu istniejących już i sprawdzonych technologii.
Advanced Warfare zmienia się w Modern Warfare
Tak jak my często nie wyobrażamy sobie codziennego życia bez dostępu do smartfona podłączonego do sieci, tak współczesny żołnierz coraz bardziej polega na tej samej technologii. Już wieki temu zauważono, jak potężną bronią może być informacja, ale chyba dopiero teraz da się ten fakt należycie wykorzystać. Mały, dotykowy ekran i smartgogle u każdego żołnierza są dziś równie ważne jak karabin i pełny magazynek. Pasek zdrowia i minimapa z gier komputerowych stają się rzeczywistością.
A za jakieś 10–15 lat, czyli już całkiem niedługo, prawdopodobnie nadejdzie era nowych wojowników – żywcem wyjętych z futurystycznych strzelanin w stylu Call of Duty: Advanced Warfare. Na jakim poziomie będzie wtedy gatunek strzelanin w grach wideo? Czy wirtualna rozrywka znowu trafnie przewidzi rozwój technologii i gry będą pełne cyborgów w kombinezonach z jet-packami w stylu javelinów z gry Anthem? A może zatęsknimy do dawnych, analogowych czasów, kiedy wystarczył kompas, papierowa mapa i system porozumiewania się za pomocą gestów? Wojna być może nigdy się nie zmienia, ale żołnierze z pewnością zmieniają się bardzo.