Zakazana miłość. Wprowadzenie do filmu Warcraft: Początek
Spis treści
Zakazana miłość
Warto wspomnieć, że twórcy filmu puszczają oko do fanów, pozwalając zobaczyć przelotnie chociażby Groma Hellscreama. Uważny obserwator ma także szansę ujrzeć np. murloki.
Jest jeszcze jedna ważna i ciekawa postać po stronie Hordy – Garona Halforcen, która wygląda jak pół ork, pół człowiek. Choć jako pomiatany przez wszystkich odmieniec nie ma ona powodu, by darzyć miłością swoich przywódców, służy im chociażby jako zwiadowca – przynajmniej do czasu, gdy podczas patrolu wpada w ręce ludzi i trafia do miasta Stormwind. W ten sposób poznaje najważniejsze figury w królestwie Azeroth – króla Llane’a Wrynna i jego czempiona, Anduina Lothara. Wkrótce też między drugim z wymienionych a Garoną rodzi się uczucie i następuje sztampowy romans... w dodatku również niekanoniczny, ma się rozumieć. Tutaj sprawa jest o tyle ciekawa, że w pierwowzorze Lothar w czasie pierwszej wojny był podstarzałym wojownikiem (i nie miał syna, którego wprowadzono w filmie), natomiast Garona faktycznie romansowała z człowiekiem... tyle że jej wybrankiem został ktoś inny.
W ten sposób docieramy do ostatniej „frakcji” pełniącej ważną funkcję w filmie – magów, którzy w taki czy inny sposób wywarli duży wpływ na przebieg konfliktu. W gruncie rzeczy mowa o zaledwie dwóch postaciach, nawet jeżeli w obrazie uwzględniono istnienie rady czarodziejów Kirin Tor i ich siedziby, lewitującego miasta Dalaran. Pierwszym z tych bohaterów jest Medivh, tajemnicza i niezwykle silna osobowość, będąca ostatnim reprezentantem elitarnych Strażników Tirisfal (to właśnie z nim oryginalnie związana była Garona). Z kolei drugi mag to Khadgar – jeszcze jedna postać, której losy nie są zgodne z materiałem źródłowym. Pierwotnie był on uczniem Medivha jako wysłannik Kirin Tor, tymczasem w filmie poznajemy go jako wyrzutka z Dalaranu, który na dodatek spotyka Strażnika dopiero po raz pierwszy. Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że Warcraft: Początek to opowieść nie tylko o orkach i ludziach – na ekranie pojawiają się także chociażby elfy i krasnoludy (ci ostatni reprezentowani przez króla Magniego Bronzebearda).
Jak więc widać, reżyser postanowił umieścić w obrazie sporo wątków i postaci – może nawet za dużo jak na dwugodzinny film, jeśli wierzyć zagranicznym opiniom. Niemniej taki dowód wierności materiałowi źródłowemu na pewno ucieszy fanów serii... Czy może raczej: ucieszyłby, gdyby nie fakt, że jednocześnie twórcy wprowadzili na innych polach bardzo dużo zmian względem pierwowzoru (oprócz tego, co już wymieniłem, jest jeszcze wiele odstępstw – część z nich znajdziecie w „bonusowym” ustępie poniżej).
Oczywiście można zrozumieć, że film to inne medium niż gra wideo i opowiastka, która okazała się wystarczająca np. na potrzeby RTS-a, może nie sprawdzić się na srebrnym ekranie, ale czy na pewno tak poważne przeróbki były konieczne? Pytanie to wypada zadać z tym większą mocą, że najwyraźniej Duncan Jones zostawił Początek z otwartym zakończeniem, które jasno wskazuje, iż możemy spodziewać się sequela. Wobec tego grozi nam powstanie całkiem nowego kanonu wydarzeń, zupełnie rozjeżdżającego się z grami (bardziej niż w przypadku serialu Gra o tron i książkowej Pieśni lodu i ognia). Ale na razie odsuńmy na bok obawy. Pozostaje nam już tylko przygotować się psychicznie na wizytę w kinie i mieć nadzieję, że filmowy Warcraft nie jest tak zły, jak sugerują zachodni krytycy.