Audi, vide, tace. Jak gry pokazują masową inwigilację
Spis treści
Audi, vide, tace
Wspomniane tu kilkakrotnie Need to Know nadal znajduje się w fazie bety – premiera planowana jest na ten rok. Po wypróbowaniu wczesnej wersji produkcji Monomyth Games na razie nie czuję się specjalnie urzeczony, ale australijskie studio ma wsparcie znacznie ważniejszej osobistości – samego Edwarda Snowdena. Demaskator, który w 2013 roku ujawnił tysiące tajnych dokumentów amerykańskiej National Security Agency, zareklamował kampanię gry na Kickstarterze, dodając: „Sztuka imituje życie”.
Oczywiście nie wszystkie gry robią to równie sprawnie. W Need to Know szpiegujemy na tak wielką skalę, że nie sposób odpowiednio wczuć się w sytuację naszych ofiar – zazwyczaj na każdą osobę przeznaczamy zaledwie kilkadziesiąt sekund, sprawdzając ją pod kątem podejrzanych kontaktów czy alarmującej historii przeglądania. Replica z kolei świetnie tworzy ciężką atmosferę moralnej dwuznaczności, ale samą fabułę – opierającą się na próbach znalezienia dowodów na zaangażowanie pewnego nastolatka w akty terroru w państwie trzymanym w żelaznym uścisku agencji Homeland Security – podaje z delikatnością godną młota pneumatycznego. Z kolei Beholder dobrze radzi sobie z kreowaniem ponurego klimatu i dostarczaniem moralnych dylematów, traci jednak na tym, że zamiast bardziej współczesnej wizji serwuje rzeczywistość rodem z czasów głębokiego komunizmu.
Jeszcze mniej przekonująco temat przedstawia seria Watch Dogs, zdecydowanie najpopularniejsza marka, która zajmuje się kwestią masowej inwigilacji. W przeciwieństwie do wymienionych wcześniej produkcji nie jest ona skupiona ściśle na odkrywaniu cudzych tajemnic – to raczej typowy sandbox Ubisoftu z masą pobocznych aktywności i wielkim otwartym światem – niemniej system ctOS odgrywa w historii tak ważną rolę, że nie sposób tego tytułu pominąć.
Watch Dogs jest, niestety, średnio zainteresowane dylematami moralnymi związanymi z naruszeniami prywatności. Protagoniści zarówno pierwszej, jak i drugiej części bez oporów korzystają z oplatającego całe miasta oprogramowania do zdobywania intymnych informacji na temat cywili, włamywania się do laptopów czy wykradania pieniędzy z kont bankowych. Ale choć narracyjny potencjał systemu sterującego każdym elementem życia zdecydowanie nie został tu w pełni wykorzystany, Ubisoft zadaje przy tym równie ważne pytanie: co się stanie, gdy ten ogrom gromadzonych o każdym obywatelu informacji trafi w niepowołane ręce? Jeśli na chwilę wstrzymać się z szerzeniem chaosu w wirtualnym Chicago czy San Francisco, Watch Dogs także potrafi dać do myślenia.
Świat pełen oczu
Najciekawiej tę ciężką tematykę przedstawia epizodyczny Orwell. Twórcy z niemieckiego studia Osmotic kreują świat, w którym jest oczywiście wszechpotężna Partia, praktycznie samodzielnie rządząca narodem, a wszechobecne kamery i system rozpoznawania twarzy od samego początku wprowadzają nieprzyjemny klimat ciągłej obserwacji. Ale w przeciwieństwie do poprzednich produkcji, które albo nie potrafią zaangażować emocjonalnie, albo próbują w bardzo prostolinijny sposób przekazać pouczający morał, Orwell pozostawia sporo miejsca do własnej interpretacji i nie podaje odpowiedzi na tacy.
W dziele Niemców wcielamy się w bezimiennego pracownika Ministerstwa Bezpieczeństwa, który otrzymuje zadanie odkrycia szczegółowych informacji na temat organizacji terrorystycznej przy użyciu systemu, nazwanego – jakże subtelnie – Orwell. Nowoczesne oprogramowanie pozwala przeglądać sieć, podsłuchiwać rozmowy telefoniczne, czytać prywatne wiadomości, włamywać się na wszelkie konta itp. Nadużycie? Naruszenie praw? Oczywiście, ale dzięki temu jesteśmy w stanie uratować życie dziesiątkom cywili. Tylko czy dla bezpieczeństwa można pozbawiać obywateli podstawowych wolności?
Orwell dobrze pokazuje też, jak zdobyte informacje można traktować całkowicie wybiórczo i manipulować nimi zgodnie z potrzebami rządzących. I przy okazji dokonuje czegoś bardzo trudnego: z czytania setek artykułów, łączenia kontaktów i podsłuchiwania rozmów czyni bez reszty wciągającą rozgrywkę i przedstawia ciekawą historię ze skrajnie wysokim stężeniem zwrotów akcji. Gra studia Osmotic cały czas podsuwa kolejnych podejrzanych, traktując ich jednocześnie jako łamigłówki do rozwiązania – w związku z czym nie sposób się od niej oderwać. Dopiero potem uświadamiamy sobie, że spędziliśmy kilka godzin, grzebiąc w czyimś prywatnym życiu. I nieważne, że są to ludzie wirtualni – po obejrzeniu napisów końcowych pozostają bardzo nieprzyjemne przemyślenia.
A będzie ich jeszcze więcej. 2016 rok pokazał, że tematyka ta cieszy się całkiem sporą popularnością i da się w oparciu o nią stworzyć naprawdę ciekawe produkcje. Kolejne już są w drodze – Need to Know pozostaje w fazie beta, ale w ciągu najbliższych miesięcy ma zadebiutować w wersji finalnej. A to w końcu tytuł, który polecał sam Edward Snowden – ktoś, kto na masowej inwigilacji zna się przecież jak nikt inny. Ponadto Osmotic pracuje już nad drugim sezonem Orwella. Interaktywna rozrywka ponownie wzięła się za bary z kolejnym ciężkim problemem – i jak dotąd radzi sobie całkiem nieźle. A że przy okazji sprawia, iż chcemy wyrzucić telefon, skasować maila, odłączyć się od Facebooka i zamieszkać w chatce pośrodku lasu, to już kompletnie inna sprawa.