Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 15 maja 2020, 15:56

Tysiące dzieci w Polsce nie może zagrać nawet w Gothica – i to jest problem

Rzeczywistość epoki koronawirusa pokazała coś zaskakującego – w czasach powszechnego dostępu do nowych technologii i internetu nadal dziesiątki tysięcy osób w Polsce jest wykluczonych cyfrowo.

Spis treści

Wielkie korporacje przeszły na pracę zdalną, lokale gastronomiczne utrzymują się przy życiu przy pomocy mobilnych aplikacji do zamawiania z dowozem, lekcje i wykłady prowadzone są dzięki programom Zoom lub Microsoft Teams – nie sposób nie dojść do wniosku, że gdyby nie internet, już i tak ciężki dla społeczeństwa okres pandemii koronawirusa odcisnąłby na nas znacznie boleśniejsze piętno. To prawdziwe szczęście w nieszczęściu: zaraza dotknęła nas w momencie, kiedy prawie wszyscy funkcjonujemy w globalnej sieci, za pośrednictwem której da się załatwić niemal każdą sprawę. I tu kryje się podstawowy problem: w nowej rzeczywistości, mocno polegającej na najnowszych technologiach, osoby wykluczone cyfrowo zostały zepchnięte na całkowity margines. A to, że nie mogą odpalić nawet tak starej gry jak Gothic – to najmniejsze z ich zmartwień.

Publikując ten tekst chcieliśmy zwrócić Waszą uwagę na problem cyfrowego wykluczenia. Jeśli chcecie pomóc dzieciom, które nie mają dostępu nawet do leciwego peceta, to Szlachetna Paczka zorganizowała zbiórkę pieniędzy na ten cel – wszystkiego dowiecie się na tej stronie.

Poza siecią – poza systemem

Problem braku dostępu do internetu nie jest w Polsce wcale zjawiskiem peryferyjnym. Według przeprowadzonych dla senatu badań z 2015 rokuco czwarte gospodarstwo domowe nie miało dostępu do sieci. Ale statystyka ta nie powinna szczególnie dziwić. Dla wielu ludzi, zwłaszcza starszych, obsługa laptopów czy nowoczesnych smartfonów to coś kompletnie obcego i w zasadzie zbędnego. We wspomnianym badaniu przepytano osoby, które nie używają internetu. Prawie 60% z nich stwierdziło, że internet po prostu nie jest im do szczęścia potrzebny, 45% z kolei nie miało odpowiednich umiejętności, by z niego korzystać. Młodsze pokolenie zdecydowanie łatwiej odnajduje się w wirtualnym świecie i ma to swoje odzwierciedlenie w statystykach. Gdy bowiem spojrzeć na te same badania tylko z perspektywy gospodarstw z dziećmi do 16 roku życia, dostępność internetu zwyżkuje do 94%.

Wiele osób starszych nie potrzebuje albo nie umie korzystać z internetu. Młodsi zwykle potrzebują i potrafią, ale czasem nie mają takiej możliwości. - Tysiące dzieci w Polsce nie może zagrać nawet w Gothica – i to jest problem - dokument - 2020-05-15
Wiele osób starszych nie potrzebuje albo nie umie korzystać z internetu. Młodsi zwykle potrzebują i potrafią, ale czasem nie mają takiej możliwości.

WYKLUCZENIE CYFROWE WŚRÓD UCZNIÓW W LICZBACH (ZA BADANIAMI CENTRUM CYFROWEGO)

  1. 50–70 tysięcy – tylu uczniów (około) nie posiada wcale dostępu do najnowszych technologii
  2. 25% wszystkich uczniów musi współdzielić laptopa, tablet lub komputer z rodzeństwem lub rodzicami
  3. 40% dzieci ma telefony na kartę, potencjalnie z limitem transferu danych
  4. do 30% wszystkich nauczycieli może nie posiadać odpowiednich kompetencji do nauczania zdalnego
  5. milion – co najmniej tylu komputerów, laptopów i tabletów brakuje w Polsce, by móc zbudować w pełni inkluzywny system zdalnej edukacji

Od tamtego czasu liczba rodzin korzystających z najnowszych technologii niewątpliwie wzrosła. Bardziej aktualna analiza PISA z 2018 roku szacowała, że zaledwie 1–1,5% uczniów nie ma w domu żadnego komputera lub tabletu. W praktyce oznacza to od 50 do 70 tysięcy dzieci pozbawionych internetu. W większości są to osoby wykluczone nie tylko cyfrowo, ale też niepełnosprawne lub żyjące w skrajnej biedzie. I to w nie obecnie najmocniej uderza pandemia koronawirusa, bo wraz z dystansowaniem społecznym i pośpiesznym przejściem na zdalny model nauczania zostały one praktycznie porzucone przez placówki edukacyjne.

Nie chodzi oczywiście o to, by obarczać winą szkoły, które same musiały się błyskawicznie przystosować do całkowicie nowej rzeczywistości. Tak naprawdę w przypadku tego 1–1,5% problem wydaje się być niemożliwy do rozwiązania. Tegoroczne badanie Centrum Cyfrowego mówi wprost: w Polsce brakuje co najmniej miliona komputerów lub tabletów i sprawy dostępności tego sprzętu nie da się załatwić ad hoc. Nawet jeśli placówki mające w swoich szeregach szczególnie dotkniętych tą sytuacją uczniów przeszłyby zgodnie z lekcji online na nauczanie asynchroniczne, oparte w dużej mierze na wysyłanej nauczycielom pracy własnej, kilkadziesiąt tysięcy osób pozostanie poszkodowanych.

Bez dostępu do internetu nie mają one szansy na edukację na tych samych warunkach co ich rówieśnicy, a rodzicom często brakuje kompetencji i czasu, by nadrobić z nimi materiał w domu. Pewną pomocą mogłyby się okazać programy edukacyjne w telewizji, ale dotychczasowe doświadczenia w tej dziedzinie nie napawają optymizmem: prowadzone przez TVP lekcje odrzucają niezbyt dobrą realizacją, z kolei Korki.tv TVN-u są kierowane wyłącznie do maturzystów.

Część uczniów zniknęła ze szkół i wieść o nich zaginęła. Nauczyciele nie wiedzą, co się z nimi dzieje. - Tysiące dzieci w Polsce nie może zagrać nawet w Gothica – i to jest problem - dokument - 2020-05-15
Część uczniów zniknęła ze szkół i wieść o nich zaginęła. Nauczyciele nie wiedzą, co się z nimi dzieje.

Dodatkowo w następstwie pandemii koronawirusa niektórzy uczniowie po prostu zniknęli z radarów swoich szkół. „Gazeta Wyborcza” donosiła na początku tego miesiąca, że od momentu przejścia na zdalny model edukacji urwał się kontakt z ponad 600 uczniami w samej Warszawie. Nie pomagają próby skontaktowania się przez rówieśników, telefon, ośrodki pomocy społecznej czy nawet policję. W przypadku niektórych dzieci wychowujących się w rodzinach dysfunkcyjnych czy takich, w których występuje przemoc, wybuch zarazy po prostu zahamował proces kształcenia się i trudno powiedzieć, czy w sytuacji dłuższego trwania tego stanu stracony czas uda się nadrobić.

Wojna o ekrany

Ale nie tylko uczniowie całkowicie wykluczeni cyfrowo tracą na pandemii. Problemem o znacznie szerszej skali jest nie zupełny brak dostępu do nowych technologii, tylko niedostateczna ilość sprzętu. Osoby posiadające rodzeństwo doskonale wiedzą, o czym mowa, o ile jednak wykłócanie się z bratem lub siostrą o możliwość przejścia jeszcze jednego etapu w Doomie to kwestia dość błaha, tak sprawa staje się znacznie poważniejsza, gdy chodzi o edukację. Tym bardziej że część dorosłych także obecnie pracuje zdalnie. Wyobraźcie sobie więc sytuację, w której na czteroosobową rodzinę, w tym na rodziców zatrudnionych na pełny etat, przypada jeden komputer stacjonarny i jeden laptop, a to i tak niezły scenariusz. Matematyka jest bardzo prosta: ktoś opuści lekcję, ktoś będzie musiał żonglować godzinami, by wyrobić się z zadaniami w pracy.

Badania Centrum Cyfrowego wykazują, że w około 25% przypadków uczniowie muszą dzielić się sprzętem z innymi domownikami. To szczególnie dotkliwe dla tych, których nauczyciele obstają przy prowadzeniu zajęć poprzez telekonferencje. W nieco lepszej sytuacji są osoby, których wychowawcy polegają na udostępnianiu swoim podopiecznym zadań poprzez rozmaite platformy, ale i tutaj pojawiają się problemy. W części gospodarstw dostęp do sieci zapewnia szerokopasmowe łącze mobilne, często o dość niskiej przepustowości, w niektórych zaś połączenie jest możliwe wyłącznie za pomocą smartfonów z limitami transferu danych. W tych ostatnich przypadkach odtwarzanie edukacyjnych filmików czy pobieranie większych plików w połączeniu z codziennym użytkowaniem może błyskawicznie wydrenować studnię z internetem.

Ładne zdjęcie iPhone’a ze stocka, prawda? Sprzęt, na którym część dzieci musi odrabiać zadania, kompletnie nie przypomina najnowszych telefonów z reklam. - Tysiące dzieci w Polsce nie może zagrać nawet w Gothica – i to jest problem - dokument - 2020-05-15
Ładne zdjęcie iPhone’a ze stocka, prawda? Sprzęt, na którym część dzieci musi odrabiać zadania, kompletnie nie przypomina najnowszych telefonów z reklam.

Zresztą osoby, które nie posiadają komputera stacjonarnego ani laptopa i korzystają wyłącznie z połączenia poprzez smartfona, mają gorzej z jeszcze jednego powodu. Część platform edukacyjnych jest przystosowana do działania na większym ekranie i ich obsługa na telefonie stwarza pewne trudności. Poza tym wyobraźcie też sobie perspektywę czytania długich tekstów na zajęcia na urządzeniu, które mieści się Wam w dłoni, lub – o zgrozo – pisanie na nim całych wypracowań (tak, w czasie wyjazdu na targi E3 do Los Angeles Hedowi z tvgry zdarzyło się napisać zapowiedź pewnej gry na komórce, ale zaręczamy, że to nie jest dobry sposób). Dodajmy do tego fakt, że część nauczycieli ma mocno ograniczone kompetencje w zakresie prowadzenia lekcji przez internet, a otrzymamy obraz zdalnej edukacji, trzymającej się w niektórych miejscach na ślinę i słowo honoru.

DOM TO DOM, A SZKOŁA TO SZKOŁA

Przejście na edukację zdalną to wyzwanie dla wielu uczniów, ale tym ze specjalnymi potrzebami przestawienie się na nową rzeczywistość przychodzi ze zdecydowanie większym trudem. To także rodzaj wykluczenia cyfrowego – wiele platform i programów, wykorzystywanych w nauczaniu przez internet, nie jest przystosowanych do wymogów osób z różnym stopniem niepełnosprawności.

Matylda, nauczycielka dzieci ze specjalnymi potrzebami w szkole podstawowej, nie ukrywa, że jej podopieczni często nie radzą sobie z lekcjami w takiej formie.

– Mój uczeń ma zespół Aspergera – tłumaczy. – Dla niego dom to dom, szkoła to szkoła, i to w tym drugim miejscu się uczy.

Inne dzieci, również cierpiące na autyzm o różnym stopniu zaburzeń, nie mogą pojąć idei komunikowania się z wychowawcą za pośrednictwem kamerki internetowej bez możliwości dotyku. Oczywiście nauczyciele starają się ułatwić sytuację zarówno samym uczniom, jak i ich rodzicom – Matylda na przykład bardzo liberalnie podchodzi do kwestii zadań do samodzielnego wykonania w domu – ale ewentualne przeciągnięcie się pandemii może okazać się bardzo dotkliwe w skutkach dla najmłodszych ze szczególnymi potrzebami.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Patologie w grach dla dzieci, których nigdy nie zauważyliście
Patologie w grach dla dzieci, których nigdy nie zauważyliście

Czy gry dla dzieci naprawdę są niewinne i bezpieczne? Skądże. W produkcjach, które według PEGI nadają się dla niepełnoletnich roi się od rzeczy, o których wolelibyśmy zapomnieć.

Game dev w czasach zarazy – czy nowe Assassin’s Creed można zaprojektować w kuchni?
Game dev w czasach zarazy – czy nowe Assassin’s Creed można zaprojektować w kuchni?

Koronawirus nie napadł gwałtownie, raczej stopniowo i powoli rozpełzał się po świecie, paraliżując kolejne kraje, miasta, firmy i całe branże. Jak pandemia wpłynęła na gamedev? Owszem, nie jest dobrze.

Koronawirus a premiera PS5 i Xbox Series X - wpływ COVID-19 na branżę
Koronawirus a premiera PS5 i Xbox Series X - wpływ COVID-19 na branżę

Koronawirus zaraził ponad 40 tys. ludzi na całym świecie. W tym momencie możemy już mówić o epidemii, która pośrednio wpływa na nas wszystkich. Także korporacje odczuwają działanie wirusa. Widać to chociażby w branży nowych technologii czy gier.