autor: Adam Kaczmarek
Szukamy przedziału. Trainz Simulator 2009 kontra RailWorks
Spis treści
Szukamy przedziału
Symulatory kolei w domyśle kierowane są do zaawansowanych użytkowników, którzy w przełączaniu wajch znajdują piękno i pasję. Na szczęście obie firmy deweloperskie pamiętają o nowicjuszach. W przypadku RailWorks mamy do czynienia z trzema poziomami trudności. Na najniższym kontrola lokomotywy nie wymaga specjalnych zdolności. Przy pomocy kilku klawiszy odjedziemy z dworca, przyśpieszymy, zwolnimy, wyładujemy towar, a nawet doczepimy dodatkowe wagony. Przy tak prostych rozwiązaniach jedynym zmartwieniem wydaje się tylko podziwianie krajobrazu, który nie zawsze nadaje się do uwiecznienia na kliszy aparatu. Tryb zaawansowany wymaga nieco większej wiedzy, a przynajmniej umiejętnego dozowania ciśnienia w hamulcach. Jednocześnie stanowi właściwy wstęp do modelu jazdy przygotowanego dla ekspertów, w którym wszystkie procedury wykonujemy ręcznie.
Na tym polu nieco lepiej radzi sobie Trainz Simulator 2009, gdyż oprócz 2 poziomów trudności posiada kilka samouczków, tak bardzo pożądanych przez początkujących. Podobnie jak u konkurencji w łatwiejszym trybie występuje pełen automatyzm prowadzenia maszyny, a my dbamy jedynie o prędkość i przestrzeganie reguł na trasie. Na wysokim poziomie trudności faza startu lokomotywy przypomina rytuał – zwolnienie hamulców, włączenie biegu, otwarcie przepustnicy... długo by wymieniać. Ale to właśnie dzięki dodatkowym misjom treningowym początkujący znacznie szybciej opanuje prawdziwą sztukę jazdy.
Widok zza szyby
Auran przyzwyczaił swoich klientów do dość wyeksploatowanego silnika graficznego w serii Trainz. Przez kolejne lata oprawa w symulatorach australijskiej ekipy nie oszałamiała jakością ani rozmachem. W edycji 2009 wcale nie jest lepiej. Bardziej wymagający użytkownicy zrażą się z pewnością do licznych bitmap, które w domyśle mają przypominać drzewa i krzewy, a nawet (w niektórych przypadkach) ludzi. Rozdzielczość tekstur również nie oszołamia, a miasteczka, przez które okazyjnie przejeżdżamy, wydają się pozbawione życia. Sytuacja ma się nieco lepiej na drogach – widok zatłoczonych odcinków, korki i przymusowe zatrzymywanie się na przejazdach kolejowych rekompensuje nieco inne niedoróbki. Z pewnością winę za ogólną brzydotę ponosi kompatybilność wsteczna silnika graficznego. W każdym razie gra wygląda miejscami po prostu paskudnie i archaicznie.
Produkt RailSimulator.com wizualnie broni się raz lepiej, raz gorzej. Przede wszystkim na tle gry Auranu tu bardzo dobrze wypada roślinność okalająca trakcję na długich trasach. Oprócz tego w RailWorks na stacjach poruszają się nieźle wykonani, trójwymiarowi ludzie. Człowiek odczuwa wręcz ulgę, gdy widzi zadowolonych z podróży pasażerów. Sporo ciekawych rzeczy dzieje się poza peronami. W niedaleko położonym porcie rozładowywany jest towar, robotnicy korzystają z wózków widłowych, a na niektórych ścieżkach widać pracujące koparki. Nie sposób również pominąć kwestię wyglądu większych miast. Generalnie, im bliżej pociągu znajduje się kamera, tym odczucie pieczołowitości wykonania lokacji jest większe. Wystarczy jednak oddalić nieco widok, aby przekonać się, że rząd ustawionych kilometr dalej bloków tylko z pozoru wygląda świetnie.
Obie gry borykają się mimo wszystko z koniecznością generowania terenu o wielkości nawet 600 mil kwadratowych. To sporo, zważywszy, że mamy do czynienia z obszarem, po którym poruszamy się bez dodatkowych przerw z wyskakującym ekranem ładowania. To zaleta, ale i wada. Trainz Simulator 2009 cierpi na tzw. pop-up obiektów oddalonych od kierowanej maszyny o kilkaset metrów. Jest to męczące zwłaszcza w momencie dynamicznego obracania kamery dookoła lokomotywy. Problem RailWorks jest może i mniejszy, ale równie dokuczliwy. Otóż osoby wyposażone w kartę grafiki z pamięcią mniejszą niż 512 MB RAM muszą liczyć się z dogrywaniem tekstur podłoża, co przekłada się na spadek płynności animacji.