Przeciw wirtualnym niewiernym. Militarna propaganda w grach wideo
Spis treści
Przeciw wirtualnym niewiernym
Ogromny rynek tytułów o walorach propagandowych stanowią również kraje Bliskiego Wschodu. Biorąc przykład z America’s Army, swoją grę w 2003 roku wydał libański Hezbollah – organizacja polityczna i militarna, uznawana przez niektóre kraje za ugrupowanie terrorystyczne. W Special Forces (trailer niżej) oraz wypuszczonej cztery lata później kontynuacji gracz wciela się w żołnierza walczącego z siłami Izraela – jak twierdzili sami deweloperzy, tytuł miał stanowić „mentalny trening przed starciem z syjonistami”. W produkcji tej przeciwnikiem nie są zresztą jedynie wojskowi. W jednym z etapów można zastrzelić ówczesnego premiera Izraela, Ariela Szarona, oraz kilku ministrów.
Wrogość Arabów do Żydów jest wyraźnie widoczna także w innych grach propagandowych. W syryjskim Under Ash, które odniosło spory sukces w krajach Bliskiego Wschodu, główny przeciwnik to złowrogie siły zbrojne Izraela. Irańskie Missile Strike, wyprodukowane z pomocą organizacji rządowej, przedstawiało ataki bombowe na różne obszary miasta Hajfa. Sam Iran ma zresztą spore doświadczenie w tego rodzaju produkcjach. Wspierane przez rząd Stowarzyszenie Islamistycznych Związków Studenckich w 2007 roku stworzyło grę, w której ratujemy naukowców porwanych przez żołnierzy Stanów Zjednoczonych i Izraela.
Z kolei irańska armia wydała w 2012 roku grę Battle in Gulf of Aden, która pokazywała żołnierzy jako strażników pokoju na wodach Zatoki Perskiej. Tytuł odniósł spory komercyjny sukces w regionie i doczekał się rozszerzonej wersji, co niektórzy uznali za ważne polityczne zwycięstwo. Komandor podporucznik Seyed Mohammad Reza Vahedi stwierdził np., że popularność tej prostej strzelanki to dowód na to, iż Iran dobrze radzi sobie w „miękkiej wojnie” ze swoimi wrogami.
Propagandowej gry – choć stworzonej w Rosji, a nie na Bliskim Wschodzie – doczekał się również najbardziej krwawy z toczących się obecnie w tym regionie konfliktów. Mowa oczywiście o wojnie domowej w Syrii, którą przedstawia strategia czasu rzeczywistego Syrian Warfare. Sama produkcja, wypuszczona na rynek w lutym tego roku, jest toporna, ale zbiera dobre oceny – głównie ze względu na całkiem wysoki poziom trudności oraz dopracowany model zniszczeń. Jest przy tym jednak skrajnie stronnicza, nie kryjąc poparcia dla sił prorządowych.
Żołnierze al-Asada są tu traktowani jak bohaterowie, kompletnie pomijane są z kolei powszechne w mediach oskarżenia o zbrodnie na ludności cywilnej. W dodatku trudno powiedzieć, by Syrian Warfare wiernie prezentowało realia konfliktu: poza armią rządową występują tu jeszcze Rosjanie, natomiast zupełnie zignorowano udział Syryjskich Sił Demokratycznych, Wolnej Armii Syrii czy sił kurdyjskich i amerykańskich. W związku z tym pojawiły się petycje, by gra została usunięta z platformy Steam, jako że szerzy propagandę jednej z zaangażowanych stron.
A czy nasz kraj doczeka się własnych gier propagandowych? Niewykluczone. Polska Grupa Zbrojeniowa już dwa lata temu nawiązała współpracę z zespołem The Farm 51. Na razie dotyczy ona jedynie planów modernizacji armii – gliwickie studio pomaga przy projektach z dziedziny techniki wojskowej, a zdobytą wiedzę wykorzystuje w pracach nad World War 3, tytułem, którego – na podstawie ujawnionych do tej pory informacji – na pewno propagandą nazwać nie można. Ale kto wie jak potoczy się dalsza współpraca PGZ z rynkiem gier wideo...
Pytanie tylko, czy próby zakazywania tego typu produkcji mają jakiekolwiek szanse powodzenia i – przede wszystkim – sens. Otwarcie propagandowe, sponsorowane przez konkretne rządy czy organizacje gry to nadal bardzo niewielki ułamek całej interaktywnej rozrywki, który w dodatku pod względem jakości nie ma zazwyczaj szansy konkurować z wysokobudżetowymi hitami. A może to i lepiej, że na razie w takich tytułach przekaz jest wręcz łopatologicznie wbijany odbiorcy do głowy: dzięki temu zdecydowanie łatwiej go zauważyć. Jednak nie miejcie złudzeń: gry wideo tworzą zbyt duży rynek i mają zbyt poważny wpływ na światopogląd graczy, by rządzący czy wojskowi mogli przejść obok nich obojętnie. Zaprezentowane tu pozycje to dopiero pierwsza fala produkcji tworzonych z myślą o konkretnych celach czy ideach. I – jak pokazuje przykład America’s Army – nawet one mogą doskonale spełniać swoją rolę.