Skrzynki gangu świeżaków. Ile razy będziemy musieli płacić za jedną grę?
Spis treści
Skrzynki gangu świeżaków
Tak wyglądały sprawy pod koniec 2016 roku i wydawało się, że dyskusje na temat losowych skrzynek i hazardu (związane przecież i z innymi tytułami, jak DOTA 2, EVE Online czy Team Fortress 2) odrobinę ucichły w mediach, a tu z pomocą przyszedł swoisty... gang świeżaków! To znane tytuły, których jednak do tej pory nie kojarzyliśmy tak bardzo z mikropłatnościami czy skrzynkami z losową zawartością, ale widać ogromny sukces chociażby gry Overwatch pobudził marzenia o wielkich zyskach. Pudełka z losową zawartością zawitały do wyścigów Forza Motorsport 7, do Star Wars: Battlefront II czy Śródziemia: Cienia wojny, ale – jak już wspomniałem – zamiast być atrakcyjnym dodatkiem, są odbierane negatywnie – ich obecność przyćmiła części graczy całą radość z zabawy.
Skrzynki w Counter-Strike’u czy Overwatchu wydają się nęcić gracza słodką obietnicą wyjątkowej, a nawet cennej, ale zawsze opcjonalnej zawartości, natomiast te z ostatnich dwóch przytoczonych tytułów drwią z niego i stawiają go pod ścianą. Konieczność skrócenia sztucznie wydłużonego czasu gry lub wzmocnienia postaci, by była konkurencyjna w rozgrywce wieloosobowej, nie ma nic wspólnego z nagrodą. Jest to jedynie sposób na zmuszenie nas do płatnego odblokowania właściwego działania danej produkcji. Nic dziwnego więc, że tego typu praktyki odbiły się szerokim echem w społeczności graczy, i to znacznie większym niż zeszłoroczna afera hazardowa.
Skrzynki w parlamencie
Poza licznymi głosami oburzenia znanych i wpływowych youtuberów kolejną konsekwencją całej sytuacji były pytania, jakie powędrowały do najwyższych organów ustawodawczych, a kierunek oskarżeń dotyczył właśnie hazardu – płacenia przez nieletnich za paczki o nieznanej zawartości i ryzyka uzależnienia się. Tak właśnie postąpili gracze w Wielkiej Brytanii, których online’owa petycja szybko zdobyła wymaganą liczbę głosów do rozpatrzenia jej przez rząd, a jeden z nich postarał się nawet o pośrednictwo parlamentarzysty Partii Pracy, ten zaś zwrócił się do tamtejszego ministra cyfryzacji, kultury i mediów. Pytania dotyczyły kroków, jakie zamierza podjąć rząd brytyjski, by chronić nieletnich przed hazardem związanym z nabywaniem losowych przedmiotów w grach komputerowych.
W takich sprawach oczywiście nie należy oczekiwać błyskawicznej reakcji. Ustawodawcy działają raczej jak w grze nastawionej na grindowanie bez owych nieszczęsnych skrzynek, mogących wszystko przyspieszyć. Na razie dowiedzieliśmy się jedynie, że dla rządu Wielkiej Brytanii sprawa ochrony nieletnich przed hazardem w grach jest bardzo ważna i ścigane są strony internetowe zajmujące się wymianą wirtualnych rzeczy za pieniądze bez wymaganych licencji. Kwestia zwykłego kupowania skrzynek w grach to jednak zupełnie inna sprawa, której rząd zamierza się bacznie przyjrzeć.
Przy okazji całego tego szumu wyszła na jaw ciekawostka, że niewielka wyspa Man, która formalnie nie należy do Wielkiej Brytanii i ma nawet swój własny parlament, jest jedynym miejscem na świecie, gdzie przedmioty z gier (w tym skrzynki) o wartości pieniężnej podlegają tamtejszej ustawie o grach hazardowych. W Japonii z kolei prawnie zakazano umieszczania poszczególnych elementów przedmiotów w osobnych skrzynkach, których szczęśliwe skompletowanie dawało niezwykle rzadki, a więc i odpowiednio cenniejszy obiekt. Niestety, wielu deweloperów znalazło sposoby, by obejść tę regulację.
W Chinach natomiast w maju tego roku wprowadzono prawo, na mocy którego wszelkie skrzynki w grach wydawanych w tym kraju muszą mieć wyraźnie zaznaczony stopień prawdopodobieństwa wylosowania rzadkich przedmiotów. Co ciekawe, to, co deweloperzy są zmuszeni ujawnić na terytorium Chin, wcale nie musi pokrywać się z wersjami gier w innych krajach, gdzie nadal mogą oni dowolnie sterować częstotliwością uzyskiwania bardziej cennych skórek. Nie zabrakło też udanych prób obejścia tego przepisu (np. w Hearthstonie w Chinach oficjalnie nie kupuje się paczek z kartami, tylko konkretną liczbę tajemnego pyłu, do której w bonusie dorzucana jest… paczka kart. Sprytne, Blizzardzie).
Czy gry staną się płatną usługą?
Póki organy ustawodawcze na najważniejszych interesujących nas rynkach, a więc w Stanach Zjednoczonych i w Unii Europejskiej, nie ustalą wspólnej spójnej polityki prawnej dotyczącej skrzynkowej loterii lub nie pójdą chociażby w ślady Chin, nie mamy co liczyć na jakieś istotne zmiany. Trzeba też mieć na uwadze, że ewentualne regulacje z pewnością w całości nie wyeliminują z gier mikropłatności, kupowania skrzynek, kolorowych skórek i hazardowych loterii z nimi związanych. Na tego typu atrakcje zawsze znajdą się chętni, tak jak na chodzenie do kasyna.
Chodzi tu bardziej o to, by rzeczywiście ograniczyć wczesne wprowadzanie do tego świata nieletnich, a także o zniechęcenie wydawców do tego, co dzieje się teraz, a więc wkładania do skrzynek zawartości istotnej dla mechanizmów rozgrywki. Konieczność umieszczenia na pudełku ikonki systemu PEGI korespondującej z hazardem lub co gorsza, oznaczenia wesołej, kolorowej strzelanki w stylu Overwatcha etykietą „od 18 lat” może pokrzyżować plany dużym wydawcom. Obok tego jesteśmy oczywiście jeszcze my – klienci – sami decydując, na co wydamy swoje pieniądze, ale biorąc pod uwagę ogromną różnorodność naszych zachowań i oczekiwań, znaczącą rolę możemy odegrać dopiero w połączeniu z właściwymi regulacjami prawnymi.
Być może stoimy na z góry przegranej pozycji i tak jak ponieśliśmy porażkę w batalii o nierozdrabnianie gier na dodatki z przepustek sezonowych, tak polegniemy i w tej. Bo produkcje wielkich wydawców wydają się nieuchronnie zmierzać w kierunku formy usługi, za którą będziemy musieli w tej czy innej formie płacić cyklicznie. Gdyby do tego doszło (lub gdy dojdzie), powinniśmy jednak mieć poczucie wydawania pieniędzy na rzeczywiście nowe, atrakcyjne i starannie przygotowane elementy zabawy, a nie przyparci do muru wykosztowywać się na sposoby pozbycia się frustracji podczas grania czy nawet możliwość ujrzenia zakończenia. Nie mamy wpływu na to, czy skrzynki i mikrotransakcje będą normą w grach, ale być może uzyskamy wpływ na to, czego będą dotyczyć – za co jesteśmy gotowi zapłacić.