Seriale historyczne, z którymi zdasz maturę
W erze wszędobylskiej fikcji bardzo często zapominamy o tym, że pomysł rodzi się na podstawie faktu. Dziś zaprezentujemy Wam dziesięć seriali osadzonych w konkretnych realiach historycznych i starających się o autentyzm.
Spis treści
Świat nie może poszczycić się szlachetnym życiorysem. O przeszłości stanowią konflikty, często przeradzające się w wojny, a pośród nich znajduje się wciąż ten sam człowiek. To znaczy… nie jedna osoba, ale pewien archetyp, który można poznać po tym, że wciąż popełnia te same błędy. I choć w środku wciąż jesteśmy tak samo niedoskonali, to mijające wieki przyniosły znaczny postęp. Głównie technologiczny.
Świadectwo czasu znajdziemy w formach pisanych czy rękodziełach, ale o minionej kulturze i obyczajach przypomina również sama kinematografia – w tym seriale. I owszem, wierność materiałom źródłowym często ustępuje dramaturgii i akcji, ale ta telewizyjna mieszanka potrafi nieść ze sobą przynajmniej cień dokumentarności. Na ile dzisiejsze produkcje potrafią być wiarygodne i czy bez strachu można bronić się na maturze ich znajomością? Na te pytania postaram się odpowiedzieć tym zestawieniem.
Outlander
- Co to: szalone losy pielęgniarki, która cofnęła się w czasie do XVIII-wiecznej Szkocji
- Gdzie obejrzeć: Netflix, Chili
- Rok produkcji: od 2014
WIARYGODNOŚĆ HISTORYCZNA
Serial już na samym początku popełnia poważny błąd, czyniąc główny konflikt mocno zero-jedynkowym. Po jednej stronie stają Szkoci, a po drugiej – Anglicy. W rzeczywistości było to nieco bardziej skomplikowane. Ba, po 1743 roku dochodziło nawet do wojen domowych wśród jakobitów (to oni doprowadzili w Szkocji do powstania w 1745). Niemniej jednak część wydarzeń historycznych znalazła w Outlanderze swoje ekranowe przełożenie, a już na pewno wiernie oddane w serialu zostały realia ówczesnej codzienności.
To trzeba powiedzieć sobie na samym starcie: Outlander wymaga wyrozumiałości. Otrzymujemy bowiem serial zlepiony z wielu konwencji i brak tu większego wyczucia czy subtelnych pociągnięć pędzlem. Wszystko zaczyna się od pomysłu rodem z science-fiction. Mamy rok 1945. Główna bohaterka, Claire Randall, działa jako pielęgniarka wojskowa, gdy nagle cofa się w czasie o dwa stulecia, by wpaść w wir konfliktu angielsko-szkockiego. Bardzo szybko dostosowuje się do panujących warunków, a nawet wychodzi za mąż (po raz drugi albo po raz pierwszy – zależy, jak na to patrzeć), i to nie za byle kogo, bo za żołnierza, Jamiego Frasera.
Protagonistka bardzo szybko przypomina sobie o tym, że los jakobitów jest historycznie przesądzony i warto by ich przed tym ostrzec. Z drugiej strony nikt o zdrowych zmysłach jej nie uwierzy. Dlatego też serial nie ogranicza się do tegoż małego fantastycznonaukowego paradoksu i ucieka w schematy taniego kostiumowego romansidła. Będą niespodziewane ciąże, miłosne załamania i tajemnicze wyznania. Ponadto z każdym sezonem mnoży się liczba intryg oraz zwrotów akcji. Doskonały tytuł do dodania na listę „winnych przyjemności”.
Twórcy niejednokrotnie przegięli w imię serialowej widowiskowości, ale należy przyznać, że bardzo pieczołowicie podeszli do oddania klimatów XVIII-wiecznej Szkocji i Europy w ogóle (przyjdzie nam odwiedzić chociażby Paryż). Mamy tu rytuały dnia codziennego, wiernie oddane stroje czy zbroje, a także przepiękne brytyjskie plenery z monumentalnymi zamkami na czele. Nad scenariuszem czuwa również konsultant historyczny ze stopniem doktorskim, który próbuje okiełznać całą tę fabularną sinusoidę. Pomógł on szczególnie przy zarysie scen batalistycznych – może nie tak spektakularnych jak w Grze o tron, ale za pozytywny przykład może posłużyć bitwa pod Culloden.