Rozgrzewka przed Starfieldem - najciekawsze światy SF z gier wideo
Science fiction to dla twórców bezkresne pole do wymyślania wciągających historii wspomaganych pomysłowymi technologiami. W grach przeżyliśmy już niejedną taką epicką przygodę w kosmosie – oto najciekawsze z nich.
Spis treści
Starfield zbliża się wielkimi krokami i zapowiada na jedną z najgorętszych premier tego roku. Przynajmniej na razie wszystko wskazuje na to, że nie zaliczy kolejnego przesunięcia, a duże emocje będą mu towarzyszyć z dwóch głównych powodów. Pierwszy to wyczulenie graczy na stan techniczny gier w dniu premiery, zwłaszcza po ostatnich przebojach z The Last of Us na PC, Jedi: Survivorem i Redfallem. A drugi powód to fakt, że Starfielda określa się mianem „symulatora Hana Solo” i „Skyrima w kosmosie” – wielu oczekuje więc „epickiej” erpegowej przygody wszech czasów.
W przypadku obu tych kwestii twórcy stoją przed niezwykle trudnym zadaniem. Po Redfallu i przyznaniu się do niedociągnięć przy jego produkcji Microsoft nie może już sobie pozwolić na kolejną wtopę przy tak głośno reklamowanej gamepassowej premierze. A co do wzorców „epickiej” przygody w kosmosie, wdzieliśmy już niejedno i poprzeczka zawieszona jest tu chyba wyżej niż kiedyś. W świetnie wykreowanych światach science fiction przeżyliśmy wiele klimatycznych, niezapomnianych historii. To niezwykle wdzięczny gatunek, pozwalający na ogromną swobodę twórczą i kreatywność.
Zanim więc zanurzymy się w świat Starfielda, przypomnijmy sobie jedne z najlepszych realiów SF w grach. Za co je zapamiętaliśmy? Kogo tam spotkaliśmy? Czym się wyróżniały? Oto bardzo subiektywny przegląd takich uniwersów.
Oczywiście nie sposób wymienić tutaj wszystkich światów wartych poznania, by artykuł nie rozrósł się do rozmiarów książki. Z tych powodów przyjąłem też kilka ograniczeń: lista ta nie uwzględnia uniwersów wywodzących się z filmów czy książek, a science fiction ograniczyłem do klasycznych motywów przemierzania kosmosu, by nie rozdrabniać się na cyberpunk, postapo i fantasy, gdzie również można znaleźć wiele elementów SF.
Na wzmiankę, oprócz gier wymiennych poniżej, zasługują jeszcze takie serie science fiction, jak Gears of War, Homeworld, Dead Space, System Shock czy Prey.
Kosmici – moi bracia: Mass Effect
- Rok powstania: 2007
- Twórcy: BioWare, Casey Hudson
Mroczny czas Żniw(iarzy)
Mass Effect nie zabiera nas do bardzo, bardzo odległej galaktyki. Wszystko dzieje się w granicach Drogi Mlecznej, raptem w XXII wieku, po odkryciu tajników podróży z prędkością światła i posterunku obcych na Marsie. Przez kolejne dekady ludzkość natknęła się na różne rasy kosmitów, niektóre o wiele bardziej zaawansowane w rozwoju. Doszło nawet do wybuchu wojny, która ostatecznie skończyła się zawarciem pokoju i przyjęciem rasy ludzkiej do galaktycznej Rady. Dzięki temu ludzie zyskali dostęp do nieznanych wcześniej technologii, pozwalający na dalszy podbój kosmosu, oraz zasilili szeregi elitarnej formacji Spectre.
W uniwersum Mass Effecta wszystko kręci się wokół tzw. ciemnej energii – hipotetycznej formy, w której istnienie w rzeczywistości wierzy wielu ludzi ze świata nauki, dowodząc tego przeróżnymi badaniami. Ciemna energia ma przyspieszać rozszerzanie się Wszechświata. W świecie gry wypełnia ona wszystko – środki podróży, broń, maszyny, moce biotyczne – jest krytyczna dla wszystkiego, co dzieje się w galaktyce. I życie biegłoby swoim torem, gdyby nie złowroga rasa mechanicznych Żniwiarzy, która właśnie rozpoczęła swój kolejny cykl totalnej destrukcji zaawansowanych cywilizacji. W takich oto niewesołych okolicznościach poznajemy bohaterów tej sagi...
Z Wrexem choćby do piekła i z powrotem!
Historie walki z wrogiem totalnym i ratowanie świata dostajemy w większości gier – trudno nas tu czymś zachwycić. To, co najbardziej urzeka i czaruje w Mass Effekcie, to przede wszystkim jego bohaterowie i ta niezwykła chemia między nimi. Da się tu lubić niemal każdego, każda postać jest barwna, niezwykła, „jakaś” – i na pewno nie dlatego, że część z nich wygląda dosłownie jak przybysze z innej planety.
Możemy nie pamiętać, co działo się w poszczególnych misjach, ale na pewno nie zapomnimy, że towarzyszyli nam Wrex, Garrus, Liara, Mordin, Miranda czy Jacob. No i nie można nie wspomnieć o charyzmatycznym komandorze Shepardzie, który – mimo że miał już ustaloną rolę w tej historii – tak naprawdę pozwalał nam być po części sobą. Dzięki sporym możliwościom personalizacji wyglądu tej postaci oraz przede wszystkim za sprawą dokonywanych w trakcie fabuły wyborów każdy mógł poczuć się takim Shepardem, jakim chciał być.
Wizję kosmosu w grze zainspirowały autentyczne zdjęcia wykonane teleskopem Hubble’a i z promów kosmicznych. Wiele lokacji odnosi się do realnych miejsc, a czas akcji też nie jest zbyt odległy. Dzięki temu świat gry wydaje się bardzo przystępny i zrozumiały, zwłaszcza dla nowicjuszy. Nie przytłacza nadmiarem science fiction – jest tu wystarczająco dużo znajomych motywów, by nie czuć dezorientacji. W połączeniu ze świetnie poprowadzoną narracją, niezwykle klimatyczną ścieżką dźwiękową i wciągającą fabułą dostarcza niezapomnianych wrażeń. Tak intensywnych, że bez trudu wybaczyliśmy twórcom chwile w windach, męczarnie podczas prowadzenia pojazdu czy porozrzucane po mapie „lodówki” zapowiadające każdą strzelaninę.