Mów do mnie, Judy. Za to nawet hejterzy muszą pochwalić Cyberpunka
Spis treści
Mów do mnie, Judy
Była kiedyś taka gra L.A. Noir, która w rewolucyjny sposób podeszła do animacji twarzy i wyrażania emocji za pomocą samej mimiki. Wszystko działo się jeszcze w czasach Xboksa 360 i było predefiniowane – z góry zaplanowane. Technologia ta jakoś się nie przyjęła, przez co do dziś możemy oglądać w najdroższych produkcjach AAA zbliżenia na drewniane twarze kukiełek bez życia, które mlaskają ustami niby w rytm swoich słów. Cyberpunk 2077 robi pod tym względem kolejną rewolucję!
Mimiką i animacjami twarzy NPC CP2077 wyprzedza inne gry o całą generację, co jest zasługą specjalnej technologii proceduralnie generowanych animacji tej części ciała. Chodzi tu nie tylko o wyraz twarzy, synchronizację ust ze słowami, spojrzenia kierowane na bohatera kontrolowanego przez gracza, ale o całe zachowanie naszych towarzyszy rozmowy. Nigdzie indziej nie widziałem tak naturalnych ruchów i zachowania postaci pobocznych. Potrafią siedzieć, wstawać, chodzić, wpatrywać się w ekrany swoich komputerów, po prostu naturalnie zajmować się własnymi sprawami i jednocześnie prowadzić konwersację.
Już pierwsze chwile z Jackiem robią wrażenie, ale dopiero rozmowa z Evelyn i spotkanie z Judy wręcz wbijają w fotel. Przy odpowiedniej oprawie w pokoju i wielkości ekranu można poczuć się jak w trybie VR, ale bez okularów! Kolejnym świetnym przykładem jest scena w barze, kiedy obserwujemy Jackiego, któremu nerwowo podryguje noga. Wszystko, co robią postacie NPC, jest naturalne i znajome. Nigdy nie jesteśmy wybijani z immersji przejściem w jakiś tryb dialogów, gdzie widać tylko sztywną gadającą głowę. Żyjemy w tym świecie, jesteśmy jednym z mieszkańców Night City, naprawdę wcielamy się w V, a nie tylko nim sterujemy.