Fabuła gry, napady na bank. Nowe Grand Theft Auto w pigułce, czyli wszystko, co wiemy of GTA V
Spis treści
Fabuła gry, napady na bank
Dan Houser, producent i autor fabuły większości gier z serii Grand Theft Auto, zdradził w wywiadzie kilka lat temu, że scenariusz kolejnej odsłony tego cyklu zamknie się w tysiącu stron maszynopisu. Dla porównania – typowy skrypt do pełnometrażowego hollywoodzkiego filmu rzadko kiedy przekracza 100 stron.
Misja z napadem na bank o nazwie Three Leaf Clover pojawiła się już w GTA IV i bez wątpienia było to jedno z najbardziej emocjonujących zadań w całej grze, a już na pewno najdłuższe. Niko Bellic wraz z grupą irlandzkich kolegów dokonał zuchwałego rabunku w Bank of Liberty, a następnie w brawurowy sposób uciekł z towarzyszami, zabijając przy okazji kilkunastu policjantów. Biorąc pod uwagę, że Rockstar North miało kilka lat na dopracowanie podobnych akcji, napady w GTA V powinny być jeszcze bardziej emocjonujące. Nie ukrywamy, że na to liczymy!
GTA V posiada trzech bohaterów, więc po raz pierwszy fabuła potoczy się równocześnie trzema ścieżkami, dedykowanymi każdej z głównych postaci. Jako że panowie ze sobą współpracują, ich historie w bardzo wielu miejscach będą powiązane. Jak dokładnie doszło do spotkania Michaela, Trevora i Franklina, dowiemy się już z samej gry, choć wcześniejszy rozdział daje jako takie pojęcie o wzajemnych relacjach wszystkich postaci dramatu. Jesteśmy przekonani, że dynamika na linii Trevor – Michael, niegdysiejszych najlepszych kumpli zmuszonych do powrotu do przestępczej działalności, zapewni mnóstwo filmowych emocji.
A skoro filmach mowa… Motorem napędowym fabuły będą napady w wykonaniu całej trójki bohaterów (społeczny motyw przewodni – kryzys finansowy). Gra w precyzyjnie wybranych momentach zaprosi nas do wykonania zuchwałych i efektownych skoków, z których każdy zostanie poprzedzony sekwencją planowania. Mózgiem tych operacji będzie Michael – miłośnik wybuchowego kina akcji, uwielbiający dreszczyk emocji towarzyszący realizacji skwapliwie ułożonego scenariusza napadu (nawiasem mówiąc – na pewno oglądał wirtualny odpowiednik Gorączki w reżyserii Michaela Manna, bo w zwiastunie wyraźnie widać akcję z przewracaniem ciężarówki, niemal żywcem wyjętą z tego filmu).
Przykładowy scenariusz napadu może wyglądać tak: panowie spotykają się, by urządzić sobie burzę mózgów, a do gracza należy wybór sposobu wykonania misji (zapewne najczęściej sprowadzi się to do wariantu siłowego lub wymagającego działania w ukryciu). Przy bardziej skomplikowanych robotach potrzebna okaże się pomoc specjalistów z zewnątrz (dodatkowy kierowca lub hacker), którym trzeba będzie zapłacić – droższy współpracownik oznacza szybszą ucieczkę i mniej kłopotów, ale spowoduje też, że mniej łupu zostanie w kieszeniach naszych bohaterów (poza tym częste korzystanie z usług tych samych osób sprawia, że zyskują one doświadczenie). Oprócz załatwienia ewentualnych pomagierów często trzeba będzie także wykonać dodatkowe mniejsze misje, dzięki którym drużyna zdobędzie niezbędne do przeprowadzenia akcji pojazdy lub przebrania.
Kiedy wszystko zostanie przygotowane, przejdziemy do właściwych działań i wykonamy opracowany wcześniej plan. Po przeprowadzeniu odważnego napadu nie będziemy długo czekać na pojawienie się policji, w związku z czym najczęściej zostaniemy zmuszeni do uczestnictwa w strzelaninie. Ale będzie warto, bowiem w GTA V pieniądze mają odgrywać dużo większą rolę niż dotychczas i jedyny sposób, by solidnie się wzbogacić, to właśnie napady na banki. Dodatkowy smaczek stanowi opcja rozegrania każdej misji raz jeszcze – nic więc nie stanie na przeszkodzie, by stworzyć i zrealizować zupełnie inny plan napadu.
Pozostaje pytanie, w jaki sposób to wszystko złoży się w ekscytującą fabułę – brak klasycznej gangsterskiej opowieści o zemście (lub innym scenariuszowym samograju) każe sądzić, że „misje bankowe” będą bardzo długie i pełne zwrotów akcji, a między nimi zadzieje się na tyle dużo, że pod koniec każdy gracz poczuje się usatysfakcjonowany (GTA IV też nie zapowiadało się na nic niezwykłego, a po wiadomej sekwencji przed kościołem okazało się, że scenariusz potrafi solidnie zaskoczyć).