Niedocenione i zapomniane. Najlepsze i najgorsze gry Toma Clancy'ego
Spis treści
Niedocenione i zapomniane
Choć tworzący gry sygnowane nazwiskiem Clancy’ego próbowali sił w wielu różnych gatunkach, to największym sukcesem okazały się strzelanki i skradanki. Główne odsłony serii Rainbow Six, Ghost Recon oraz Splinter Cell regularnie osiągają wielomilionowe wyniki sprzedaży i każda kolejna produkcja oczekiwana jest z zapartym tchem. Wśród tytułów osadzonych w światach pisarza nie brakuje jednak również innych wartościowych pozycji, które zostały zapomniane lub też nigdy nie zdobyły należnej im popularności.
Red Storm Rising
O wydanym pierwotnie na Commodore’a 64 (a potem przeniesionym na Amigę, DOS-a i Atari ST) Red Storm Rising dzisiaj niewielu już pamięta, ale był to pierwszy przebój, jaki powstał w oparciu o twórczość Toma Clancy’ego. Nic dziwnego – w końcu kluczową rolę w produkcji tego tytułu odegrał sam Sid Meier. Otrzymaliśmy symulator, w którym jako kapitan amerykańskiego nuklearnego okrętu podwodnego musieliśmy pokrzyżować plany radzieckiej marynarki na Morzu Norweskim.
Gra oferowała dynamiczną kampanię, kształtowaną przez nasze decyzje, sukcesy i porażki. Pomimo prostych środków wizualnych autorom udało się stworzyć realistyczną produkcję o niesamowitym klimacie, w której gracze czuli się tak, jakby naprawdę przebywali na pokładzie okrętu podwodnego. Drobne odstępstwa od realizmu (zwłaszcza zwiększenie wytrzymałości kadłuba naszej jednostki) sprawiały, że w Red Storm Rising mogli doskonale bawić się nie tylko fani symulatorów. Do dzisiaj gra pozostaje najprzystępniejszą pozycją tego typu i może być doskonałym początkiem przygody z tym gatunkiem dla osób, które przerasta poziom skomplikowania tytułów pokroju Dangerous Waters czy Sub Command.
Shadow Watch
Shadow Watch było próbą podbicia gatunku taktycznych turówek. Wydaną w 2000 roku grę oparto na powieści pod tym samym tytułem, która – choć sygnowana nazwiskiem Clancy’ego – w rzeczywistości prawie w całości napisana została przez Jerome’a Preislera. Obejmowaliśmy dowództwo nad sześcioosobową drużyną doskonale wyszkolonych żołnierzy, a naszym zadaniem było pokrzyżować plany terrorystycznej organizacji, chcącej zastopować budowę międzynarodowej stacji kosmicznej. Shadow Watch robiło spore wrażenie stylizowaną na komiks oprawą graficzną oraz świetną pod względem fabularnym kampanią, której przebieg zmieniał się w istotny sposób w reakcji na decyzje gracza.
Pozycja ta nie osiągnęła, niestety, oczekiwanego sukcesu. Fani gatunku nieprzychylnym okiem patrzyli na drobne uproszczenia mechanizmów rozgrywki i pozostali przy wydanym kilka miesięcy wcześniej legendarnym Jagged Alliance 2. Dzisiaj taktyczne turówki (a zwłaszcza dobre produkcje tego typu) należą do rzadkości, dzięki czemu łatwiej przychodzi docenienie Shadow Watch za to, czym w rzeczywistości było – udaną strategią z solidnym zestawem świeżych pomysłów, która wciąż potrafi wciągnąć na długie godziny.
Tom Clancy's Ghost Recon: Shadow Wars
W 2008 roku Tom Clancy zrobił coś bez precedensu – sprzedał pełne prawa do swojego nazwiska firmie Ubisoft. Nigdy nie ujawniono kwoty tej transakcji, ale plotki mówią o ponad 100 mln dolarów. Dzięki temu zakupowi wydawca może do woli i bez żadnych dodatkowych opłat czy konsultacji produkować gry opatrzone nazwiskiem Clancy’ego oraz oparte na nich książki i filmy. Sam pisarz wciąż oczywiście zarządza swoimi innymi seriami i markami.
Wszystko wskazuje niestety, że los Shadow Watch podzieli inna świetna strategia, czyli Tom Clancy's Ghost Recon: Shadow Wars. Był to jeden z pierwszych tytułów wypuszczonych na konsolę przenośną Nintendo 3DS i do dzisiaj pozostaje jedną z najlepszych pozycji dostępnych na tę platformę. Gra oferuje dopracowaną turową mechanikę walki i rozbudowaną kampanię, która wystarcza na około 40 godzin, a zabawę dodatkowo przedłuża tryb multiplayer, choć jest on ograniczony tylko do rozgrywek na jednym ekranie. Obecnie trudno znaleźć nową produkcję na tę konsolę przenośną, która zapewniałaby taką masę rozrywki. Dla fanów taktycznych turówek najlepszą rekomendacją powinien być fakt, że głównym projektantem Tom Clancy's Ghost Recon: Shadow Wars był sam Julian Gollop, czyli ojciec serii X-COM. Niestety, fani Nintendo w większości zignorowali ten tytuł. Pozostaje mieć nadzieję, że nadchodząca wersja na system mobilny iOS okaże się bardziej popularna.
Podsumowanie
Od czasu wydania pierwszej gry opartej na twórczości Toma Clancy’ego, czyli The Hunt for Red October, minęło 25 lat. Przez ten czas nazwisko pisarza stało się prawdziwą potęgą w branży elektronicznej rozrywki. Pod przywództwem Ubisoftu marka osiągnęła niezwykłą popularność i zaczęła przenikać też do innych mediów, takich jak książki i komiksy. Coraz głośniej jest również o planach filmowej adaptacji Splinter Cella. Sam pisarz od jakiegoś czasu nie jest zbyt aktywny. Pomiędzy wydaniem w 2003 roku powieści Zęby tygrysa a jej kontynuacją zatytułowaną Poszukiwany żywy lub martwy upłynęło siedem długich lat. Ponadto obecnie Clancy nie pisze już sam i biorąc pod uwagę słabą jakość jego dwóch ostatnich książek, można podejrzewać, że większość roboty odwalają za niego współautorzy, a on nawet nie sprawdza dokładnie ich dokonań. Wszystko to powoduje, że paradoksalnie wielu młodym osobom Tom Clancy kojarzy się bardziej z grami Ubisoftu niż z powieściami sensacyjnymi.
Wybór najlepszych gier sygnowanych nazwiskiem tego autora siłą rzeczy musi być subiektywny. Dlatego jesteśmy ciekawi, który z tych tytułów najbardziej przypadł Wam do gustu.