Najlepsze gry, które się nie sprzedały
To, że sukces artystyczny nie musi iść w parze z ekonomicznym, to żadna nowość. Czasem jednak aż trudno uwierzyć, że udane i popularne po dziś dzień tytuły były w pierwszych latach swego istnienia na rynku kompletnymi komercyjnymi klapami.
Spis treści
Niemal wszystkie gry z tej listy wciąż mają spore grono fanów, to żadne niszowe „indyczki” dopiero czekające na swoją kolej. Niemniej, mimo że każda z nich zyskała dużą rozpoznawalność, żadnej nie udało się rozbić banku. Co więcej, wyniki sprzedaży okazały się w ich przypadku tak złe, że produkcje te nieraz pociągnęły za sobą na dno tworzące je studia. A w jednym przypadku nawet... cały gatunek.
Beyond Good and Evil
- Premiera: 2003
- Gatunek: przygodowa gra akcji
- Największe zalety: świat, humor, postacie
Przygody zielonoustej reporterki i jej wuja, humanoidalnego wieprza, to jeden z najoryginalniejszych pomysłów tamtych lat. Nie brakowało tu pięknej oprawy dźwiękowej, wyrazistej kreski i przede wszystkim futurystycznego świata, mającego w sobie zarówno coś z utopii, jak i dystopii.
Twórcy podeszli do opowiadanej przez siebie historii z ogromnym dystansem. Pod całkiem sporą warstwą humoru kryją się wprawdzie mniej optymistyczne odniesienia do problemów dotyczących społeczeństwa konsumpcyjnego i rozwoju technologicznego, ale zostały one przedstawione tak delikatnie, że w gruncie rzeczy można nie zwrócić na nie uwagi, ciesząc się zwariowaną (szczególnie pod koniec!) fabułą.
Na fakt, że gra się nie sprzedała, mogło wpłynąć kilka czynników. Pierwszy z nich to oczywiście słaba kampania reklamowa. Drugi to pojawiające się czasem bugi. Może nie było ich dużo, ale jeden z nich przez kilka lat (!) uniemożliwiał mi ukończenie zabawy. Podobne kłopoty mieli również inni gracze. Trzecim, najważniejszym, powodem mógł być jednak fakt, że choć twórca, odpowiedzialny również za serię Rayman, zrobił wszystko, by uczynić Beyond Good and Evil bodaj najbardziej oryginalną grą w historii studia, Ubisoft sam nie do końca wierzył w sukces tej marki. Żałować tego deweloperzy zaczęli dopiero po latach, kiedy w środowisku gra uchodziła już za kultową, a plany dotyczące powstania sequela wzbudziły ogromne zainteresowanie także wśród miłośników innych gatunków. Szkoda tylko, że „dwójka”, której premierę przekładano już tyle razy, wciąż wydaje się melodią odległej przyszłości.