Najlepsze filmy o najgorszych ludziach
Najciekawsze filmowe historie skupiają się zwykle na jednostkach charakterystycznych i niekoniecznie muszą być to postacie pozytywne, bo kinowy ekran kocha socjopatów i przestępców. Opowiedzmy zatem o paru udanych tytułach z ich udziałem.
Spis treści
Nie ma dobra bez zła, nawet w kinematografii. Nie wyobrażamy sobie przecież animacji bez łotra chcącego przejąć władzę nad światem, filmu superbohaterskiego bez charyzmatycznego antagonisty, jak i hollywoodzkiego akcyjniaka bez garści gangsterów do wystrzelania przez Jasona Stathama bądź Dwayne’a Johnsona. Tego typu dzieła obfitują więc w czarne charaktery, ale są to zwykle postacie fikcyjne, wykreowane na potrzeby danej historii.
Istnieje jednak równie wiele interesujących opowieści filmowych, portretujących wyjętych spod prawa ludzi rzeczywiście żyjących, niegdyś albo nawet i dziś, na naszej planecie. Są to produkcje ciekawe od strony socjologicznej, ponieważ pozwalają zgłębić psychologię największych fanatyków, przestępców i niegodziwców, jakich zna historia. Które filmy najbardziej intrygująco przedstawiły poszczególnych antybohaterów z prawdziwego zdarzenia? Przekonajmy się.
Wilk z Wall Street (The Wolf of Wall Street) – Jordan Belfort
- Co to: dynamiczna i nieprzebierająca w środkach biografia rozpoznawalnego oszusta finansowego
- Reżyseria: Martin Scorsese
- Gdzie obejrzeć: Cineman, Rakuten
Martin Scorsese nakręcił w swojej karierze mnóstwo pamiętnych filmów o typach spod ciemnej gwiazdy, czego najlepszym przykładem jest jego trylogia gangsterska składająca się z takich hitów jak Chłopcy z ferajny, Kasyno oraz Irlandczyk. Opowiedziane w powyższych tytułach historie skupiają się raczej na oczywistych reprezentantach przestępczego półświatka, stojąc w całkowitej opozycji do innego dzieła Scorsese, Wilka z Wall Street. To też opowieść o wyjętym spod prawa bohaterze, który nie jest być może śmiertelnie niebezpiecznym oprychem, ale z pewnością zarobił na nieszczęściu niejednego człowieka. Mowa o Jordanie Belforcie, oszuście finansowym z Nowego Jorku.
Wielu tego typu gagatków nadal działa i ma się dobrze, radośnie wykorzystując wszelkie luki w systemie kapitalistycznym, ale niechaj Wilk z Wall Street posłuży im wszystkim za ważną życiową przestrogę i dowód na to, że samo posiadanie na dłuższą metę nie prowadzi do niczego. Bo to jedna z typowych opowieści w stylu „od zera do bohatera, a potem znowu do zera”, jednak nakręcona i napisana w sposób co najmniej ponadprzeciętny.
Nieustannie towarzyszymy protagoniście w jego drodze na szczyt, nie nudząc się między innymi dzięki ciekawie zaaranżowanej stronie formalnej opartej głównie na dynamicznym montażu, nietypowej inscenizacji niektórych ujęć i sekwencji oraz żywiołowym aktorstwie. Za ten ostatni element szczególne oklaski należą się Leonardo DiCaprio, czyli mistrzowi pierwszego planu i żyjącej legendzie hollywoodzkiego kina.