Pola Negri. Aktorzy i aktorki, którzy powinni dostać Oscara
Spis treści
Pola Negri
- Pełnometrażowy debiut: Niewolnica zmysłów (1914)
- Najważniejsze filmy i seriale: Bestia (1917), Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów (1918), Madame DuBarry (1919), Safona (1921), Cesarzowa (1924), Hotel Imperial (1927), Na rozkaz kobiety (1932), Madame Bovary (1937), Księżycowe prządki (1964)
- Poza ekranem: tancerka, aktorka teatralna, maklerka
- Nominacje: brak
- Rola, którą mógłby/mogłaby powalczyć o Oscara w 2022 roku: brak (zmarła w roku 1987)
Apolonia Chałupiec, bo tak naprawdę nazywała się hollywoodzka gwiazda, miała być na początku baletnicą. Jej plany pokrzyżowała jednak gruźlica. Na szczęście z mogącej podówczas zakończyć się śmiercią choroby udało się dziewczynie wyjść. A niedługo potem zaczęła rozwijać swój talent aktorski. Dzięki splotowi sprzyjających okoliczności i niebywałej ekranowej charyzmie udało się jej rozpocząć karierę w Hollywood. I w krótkim czasie je podbić.
Gdyby Oscary zaczęto przyznawać parę lat wcześniej (czyli przed 1929 rokiem), Pola Negri niemal na pewno odebrałaby statuetkę, być może nawet niejedną. Genialnie łączyła w swoich rolach naturalny urok i magnetyzm z dopracowaną do perfekcji techniką aktorską. Przy okazji zaś szokowała opinię publiczną romansami z kolejnymi gwiazdorami – między innymi Charliem Chaplinem i Rudolphem Valentino. Kres jej karierze przyniósł... dźwięk. Amerykanom przeszkadzał jej niski, głęboki głos i słowiański akcent. Negri wyprowadziła się więc do Europy, gdzie stała się ulubioną aktorką Adolfa Hitlera. Do Stanów wróciła jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, ale po 1945 roku zagrała tylko raz. Zamieszkała z Margaret West i skupiła się na prowadzeniu firmy maklerskiej. Pod koniec życia angażem kusił ją między innymi Steven Spielberg, ale Negri nie chciała już wracać do Hollywood. Aż szkoda, że nie urodziła się kilkadziesiąt lat później – wówczas barwa jej głosu i akcent mogłyby wręcz pomóc w karierze...
OD AUTORA
Zdaję sobie sprawę, że Oscary to nagroda przede wszystkim amerykańska, stąd filmy nieprodukowane przez jedną z wytwórni z USA mogą mieć problem z zakwalifikowaniem się do głównego konkursu. Mimo to dziwię się, że choć raz na jakiś czas docenieni nie zostają aktorzy z innych kręgów kulturowych. Ba! Nawet niektórzy ze stałych bywalców fabryki snów mają problem z załapaniem się na choćby nominację. Osobiście, jak zapewne już się domyślacie, rozdałbym statuetki z kilku ostatnich lat zupełnie inaczej. Ale stety czy niestety, Marek Jura póki co w jury oscarowym nie zasiada. A najbardziej oczywisty wybór pozostaje przecież zawsze kwestią filmowego gustu. I idealną okazją do prowadzenia niekończących się sporów o wyższości jednych kreacji nad drugimi.