Najgorsze polskie filmy, które i tak oglądamy
Do pewnego czasu w Polsce świetnie sprzedawały się filmy historyczne. Abstrahując od wałkowanej przez nie tematyki, trzeba przyznać, że w większości ich jakość stała na świetnym poziomie. A potem triumfy zaczęło święcić kino innego rodzaju...
Spis treści
Oczywiście to podział dalece umowny – komedie romantyczne (oraz czarne, erotyczne i żołnierskie) cieszyły się nad Wisłą popularnością od zawsze. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że coraz chętniej oglądamy filmy dość… problematycznej jakości. Albo dosadniej – chodzimy do kin na chały. Nie żeby było w tym coś złego. Przed ekrany przyciągają nas po prostu znane nazwiska, zwykła ciekawość albo Patryk Vega. Reżyser Last Minute i Polityki (skądinąd zdolny – na samym początku kariery nakręcił przecież solidnego Pitbulla) jest w Polsce bodaj najczęściej krytykowany… i najczęściej rozbija swoimi filmami rodzimy box office. Niedługo w kinach ma się zresztą pojawić Small World. I jestem pewien, że niezależnie od jakości wzbudzi ogromne kontrowersje, zgarniając co najmniej kilkanaście milionów złotych. A czy będzie to film przypominający błyskotliwy debiut Vegi, czy raczej nieudany Botoks? Ciężko powiedzieć. Póki co zawsze możemy sprawdzić, czy tylko jemu udało się nakręcić świetnie zarabiające gnioty.
Kac Wawa
- Kiedy toto straszyło w kinach: 2012 rok
- Ile zarobiło: ok. 3 500 000 złotych
- Kto reżyserował: Łukasz Karwowski
- Kto wystąpił: Borys Szyc, Sonia Bohosiewicz, Mirosław Zbrojewicz
- Gdzie to teraz obejrzeć: Ipla
W ciągu dziesięciu lat od premiery (tak, to już dekada!) Kac Wawa stał się w zasadzie synonimem obciachu, żenady, krindżu i co tam jeszcze sobie dopowiecie. O filmie Łukasza Karwowskiego ciężko napisać coś dobrego. Poza tym, że jest naprawdę konsekwentny, ale niestety jedynie w opowiadaniu nieśmiesznych dowcipów i doklejaniu do scenariusza kolejnych nic niewnoszących scen. Ale przynamniej nie można mu zarzucić, że sprawia wrażenie nierównego, prawda?
Niektóre z nieśmiesznych komedii budzą sympatię, a przynajmniej współczucie własną nieporadnością. Kac Wawa zdecydowanie do takich filmów nie należy. W swoim epatowaniu żenadą jest na tyle bezczelny, że trudno współczuć mu porażki. No i żaden (ale to dosłownie żaden) z bohaterów nie ma w sobie choćby grama szlachetności, empatii czy ludzkiej przyzwoitości. Ba! Nie ma nawet złośliwości czy narcyzmu na tyle urokliwych, żebyśmy mogli go za to polubić. Nic z tego.
Najlepszy żart, który udał się Karwowskiemu, to box office’owy wynik. Bo prawie cztery miliony złotych to, zważywszy na jakość produkcji, niesamowite pieniądze. Jasne, zatrudnienie Borysa Szyca czy Sonii Bohosiewicz pewnie trochę kosztowało, ale już samo zwrócenie się takiego gniota sprawia, że reżyserowanie polskich komedii to wymarzona praca dla niemal każdego. A przynajmniej dla tych, którym natura poskąpiła poczucia humoru.