Na Avengers świat się nie kończy. Fajne filmy superbohaterskie spoza Marvela i DC
Obejrzeliście już wszystkie filmy Marvela oraz DC i brakuje Wam ciekawego kina superbohaterskiego? Mamy propozycję – zobaczcie coś spoza tych dwóch uniwersów. Pomożemy Wam w wyborze.
Spis treści
W pewnym momencie filmy superbohaterskie przestały być po prostu komiksowymi historiami wpisującymi się w ramy kina akcji. Z czasem dzieła te zyskały własny charakter, a odwieczna walka dobra ze złem z banału szybko stała się pewną myślą przewodnią, odpowiedzialną za przedstawienie uniwersalnej opowieści. A fakt, że występuje ona zwykle w ciuszkach fantasy bądź SF, to wartość dodana – atrakcyjny element przyciągający uwagę widza.
Marvel Cinematic Universe wraz z DC Extended Universe w ostatnich latach całkowicie zdominowały rynek i trudno było się przebić innym tytułom o podobnych cechach. Życie jednak potrafi być przewrotne. Nastały czasy pandemii, kina wstrzymały działalność, wielkich widowisk już się prawie nie kręci. Zyskały na tym platformy streamingowe. 10 lipca na Netflixie zadebiutowała produkcja The Old Guard – przypomniała ona, że nie tylko MCU potrafi robić filmy o postaciach z nadludzkimi zdolnościami. Dlatego dziś przyjrzymy się mniej lub bardziej oczywistym obrazom superbohaterskim, które nie tylko prezentują przyzwoity poziom, ale i potrafią bawić się konwencją.
Hellboy
1. Co to: komiksowe dark fantasy z demonicznym protagonistą
2. Rok produkcji: 2004
3. Reżyseria: Guillermo del Toro
4. Gdzie obejrzeć: iTunes Store, Rakuten TV, Canal+
5. Adaptowany komiks: Hellboy Mike’a Mignoli
Myślę, że w zestawieniu, które dla Was przygotowaliśmy, Hellboy jest jedną z najmocniejszych marek. Oryginalny komiks wydawano przez 23 lata, co stanowi naprawdę dobry wynik, a jego pierwsze dwie filmowe ekranizacje zostały w miarę ciepło przyjęte przez ogólnoświatową widownię. Trudno, żeby było inaczej, gdy za kamerą staje utalentowany reżyser, który słynie z tego, że czuje się jak ryba w wodzie w konwencji doprawionego mrokiem i groteską fantasy. Guillermo del Toro, bo o nim mowa, uczynił z trudnego do adaptacji materiału naprawdę fascynujące widowisko o wielu walorach artystyczno-wizualnych.
Głównym bohaterem filmu jest syn Szatana przywołany na ten padół łez przez zdesperowanych nazistów. Piekielne pochodzenie tej istoty zostaje szybko wykorzystane przez aliantów do skutecznego odparcia sił nieczystych. W tym przypadku zło jest zwalczane złem. Ale tylko na papierze. Hellboy to tak naprawdę spoko koleś, aparycją przypominający przypakowanego gangstera – odcięte diabelskie rogi, stylowy zarost, gustowny skórzany płaszcz oraz wielka giwera. A do tego cięty język. W postać tego zawadiaki wciela się Ron Perlman – charakterystyczny aktor o twarzy ni to ogra, ni to żaby.
Należy pamiętać, że film wszedł do kin w 2004 roku, czyli już po premierze pierwszego Spider-Mana Sama Raimiego oraz Hulka Anga Lee. Niezależnie od poziomu tych dwóch dzieł – nie miały one w sobie komiksowego sznytu. Hellboy jako pierwszy przełamuje tę barierę i swoim przerysowaniem, bezpośredniością, a także intensywnymi (baśniowymi wręcz) kolorami udowadnia, że można pójść na całość. I za to wielka chwała twórcom.
HELLBOY 2019
Po kilkunastu długich latach ktoś wpadł na pomysł, że ponowne zekranizowanie serii może się opłacić. Niestety (albo stety), Monolith Films przekonało się na własnej skórze, że sama marka na siebie nie zarobi. Trzeba przy okazji nakręcić porządny film. Rebootowi Hellboya momentami daleko nawet do przeciętności. Słowa otuchy możemy przekazać jedynie odtwórcy głównej roli, Davidowi Harbourowi, który robił na ekranie, co mógł.