Najgorsze adaptacje – Alone in the Dark i House of the Dead (zdaniem wszystkich). Krytycy kontra gracze, czyli gry w kinie
Spis treści
Najgorsze adaptacje – Alone in the Dark i House of the Dead (zdaniem wszystkich)
- Premiera: styczeń 2005 r.
- Średnia ocena krytyków: 9/100
- Średnia ocena widzów: 1,5/10
- Reżyser: Uwe Boll
Jeśli oczekiwaliście ujrzeć w tym miejscu jakieś dzieło Uwe Bolla, to możecie sobie przybić piątkę. Potworna adaptacja serii Alone in the Dark to trzeci „film z gry” w dorobku tego niemieckiego reżysera, który od samego początku bardzo starał się zdenerwować wszystkich graczy, widzów i recenzentów. Produkcja z Christianem Slaterem w roli głównej to nędzne popłuczyny po zasłużonym cyklu, których nie da się oglądać z zaangażowaniem ani nawet z powagą. Wśród krytyków i widzów panuje zgoda – to jest bardzo, bardzo zły film. Oto wesoły cytat z jednej z wielu recenzji: „Gdy inteligentne pszczoły z przyszłości przeszukają popioły naszej cywilizacji i znajdą AitD, to one to zrozumieją. To jest tak zły film, że aż postmodernistyczny”.
- Premiera: luty 2003 r.
- Średnia ocena krytyków: 15/100
- Średnia ocena widzów: 1,3/10
- Reżyser: Uwe Boll
Ale co to? Dwa w cenie jednego? A jakże! Uwe Boll wyprzedził sam siebie i jego pierwsza próba przeniesienia gry na kinowy ekran – House of the Dead – zajmuje równorzędną z Alone in the Dark pozycję wśród najgorszych filmowych adaptacji naszego ukochanego medium. Spoglądając na oceny, warto odnotować fakt, że widzowie gracze byli jeszcze surowsi od krytyków, choć trzeba tu zwrócić uwagę na autora z serwisu IGN, który dla dzieła Bolla okazał się bardzo łaskawy. Przyznał mu 3 gwiazdki w pięciostopniowej skali i określił jako „zaskakująco dobry film klasy B, który ma wszystko gdzieś”. Poza tym niskie oceny nie powinny dziwić, wszak od 2001 roku w kinach zaczęło pojawiać się coraz więcej tego typu propozycji i dużo łatwiej było wybrzydzać.