Za linią frontu. Kobiety na frontach II wojny światowej – fakty
Spis treści
Za linią frontu
Większość państw w czasie II wojny światowej nie pozwalała kobietom walczyć na pierwszej linii frontu, nawet mimo szczerych chęci niektórych pań. Dlatego ich wkład w działania wojenne najbardziej widać było na tyłach: w bazach wojskowych czy sztabach dowództwa. Kobiety pracowały w szpitalach polowych, były także kierowcami ciężarówek, mechanikami lub radiooperatorami. Część zajmowała się tłumaczeniem i deszyfrowaniem wiadomości, przewidywaniem pogody, a także kontrolą ruchu lotniczego. W Wielkiej Brytanii ich zadaniem było operowanie wielkimi reflektorami do wyszukiwania bombowców w czasie nalotów, a także analiza lotniczych zdjęć zwiadowczych. Niektóre były nawet członkami drużyn baterii przeciwlotniczych i te brały aktywny udział w zwalczaniu samolotów czy pocisków V-1 i V-2.
W Polsce, gdy wybuchła wojna, funkcjonowało Przysposobienie Wojskowe Kobiet – organizacja paramilitarna, której członkinie wspomagały polskich żołnierzy w kampanii wrześniowej, a później w ruchu oporu. W 1941 roku w polskiej armii generała Andersa działały „pestki”, czyli PSK – Pomocnicza Służba Kobiet – zajmująca się obsługą szpitali i kuchni, opatrywaniem rannych, nauczaniem czy pracą biurową.
W Stanach Zjednoczonych wyróżniała się organizacja WASP (Women Airforce Service Pilots). Było to stowarzyszenie cywilnych pilotów płci żeńskiej, wcielone do sił powietrznych USA. Około tysiąca pań po specjalnym przeszkoleniu zajmowało się przenoszeniem samolotów każdego typu pomiędzy bazami (również przez ocean), a także pomagało w ćwiczeniach, np. holując cele powietrzne. Jedną z najsłynniejszych „os” (ang. wasp) była Jacqueline Cochran – dowódczyni, pierwsza kobieta, która przeleciała bombowcem przez Atlantyk. Należy do niej wiele rekordów lotniczych w osiągniętej prędkości, wysokości i dystansie. Na 400 tysięcy amerykańskich kobiet służących w armii, około 500 zginęło w wyniku działań wojennych, ale tylko 16 od wrogiego ognia. Armia USA zakazywała kobietom służby na pierwszej linii, obawiając się miażdżącej krytyki opinii publicznej.
Szpiedzy tacy jak one
W sprawach ukrywanych przed opinią publiczną nie było już żadnych sentymentów. Rządy państw wykorzystywały większe możliwości „działania pod przykrywką” płci pięknej i specjalnie wyszkolone kobiety w misjach szpiegowskich ponosiły dokładnie takie same ryzyko jak panowie, niejednokrotnie płacąc za swoje poświęcenie wysoką cenę. W ich rekrutacji przodowała tajna brytyjska agencja Special Operations Executive (SOE), która – działając za linią wroga – zajmowała się nie tylko akcjami sabotażowymi, ale też zwiadem i szpiegostwem.
Ich zadaniem było zwykle nawiązanie kontaktu z lokalnym ruchem oporu, organizowanie kryjówek, szmuglowanie broni i pieniędzy czy szkolenie partyzantów. Tak działały chociażby słynne Violetta Szabo i Odette Hallowes. Z 39 agentek wysłanych do okupowanej Francji 15 zostało zabitych przez wroga, często po wcześniejszych torturach. Wiele z nich zagubiło się gdzieś na kartach historii, podczas gdy o wspomnianych wyżej powstały książki i filmy.
Szpieg archeolog
Rzadziej wspominaną, a bardzo ciekawą postacią jest Lise de Baissac, która jako biedna wdowa zamieszkała nad kwaterą Gestapo, zaprzyjaźniła się z jego szefem i udając archeologa amatora, zwiedzała wiejskie tereny na rowerze, wypatrując miejsc do zrzutów zaopatrzenia przez RAF.
Skarbek naszym narodowym skarbem
Jednym z najsłynniejszych szpiegów SOE była nasza rodzima hrabina Krystyna Skarbek, która zaczęła swoją działalność jeszcze przed powstaniem SOE, jako agentka SIS (czyli słynnego MI6). Jej burzliwa biografia to dobry materiał na szpiegowski film, a jeśli wierzyć plotkom, pomimo bierności polskich filmowców, została upamiętniona w popkulturze! Wieść głosi bowiem, że pracując po wojnie na promie pasażerskim, poznała Iana Fleminga (autora powieści o Jamesie Bondzie) i miała z nim przelotny romans. Rzekomo miał on potem wzorować się na niej, tworząc postać Vesper Lynd z Casino Royale oraz Tatiany Romanowej z Pozdrowień z Rosji. Dodajmy jednak, że sam Fleming nigdy nie wspomniał osobiście, iż kiedykolwiek spotkał Skarbek.
W czasie wojny agentka pracowała pod pseudonimem Christine Granville. Swoją działalność rozpoczęła w Budapeszcie, skąd pomagała w przerzucaniu Polaków na zachód Europy, a także zbierała informacje wywiadowcze na temat niemieckich szlaków transportowych i komunikacyjnych. Gdy w 1941 aresztowało ją Gestapo, udawała symptomy gruźlicy płuc, gryząc język do krwi, co zapewniło jej szybkie zwolnienie. Skarbek przez Bałkany uciekła z Węgier, a z kolejną misją trafiła na półtora roku do Kairu. W międzyczasie porzuciła swojego męża dla innego szpiega – Andrzeja Kowerskiego, z którym pracowała przez większość czasu.
W 1944 roku Skarbek otrzymała nagle zadanie zastąpienia zabitej kurierki we Francji, dokąd udała się jako Paulina Armand. Tam koordynowała ataki francuskich i włoskich partyzantów na siły niemieckie w Alpach. Na wieść o aresztowaniu innych agentów SOE Skarbek zażądała spotkania z oficerem Gestapo. Przedstawiając się jako siostrzenica generała Montgomery’ego (inna wersja głosi, że podała się za agenta Gestapo pracującego we francuskich władzach), wymusiła ich uwolnienie, oferując łapówkę oraz grożąc otwarcie wyjątkowo bolesną zemstą aliantów i lokalnej ludności. Wyczyn ten zapewnił jej status legendy wśród agentów wywiadu.
Po misji we Francji bardzo chciała wrócić do Polski (trwało właśnie Powstanie Warszawskie), ale Churchill zawiesił wszystkie loty do kraju. Choć za swoją służbę zdobyła honorowe odznaczenia, po wojnie wiodła dość skromne życie, pracując m.in. jako sprzedawczyni w domu towarowym. Zginęła w 1952 roku w Londynie, zasztyletowana przez zakochanego w niej szaleńca.
Z protezą zamiast kończyny dokopała nazistom, hmm…
„Najbardziej niebezpieczna ze wszystkich alianckich szpiegów” – Niemcy tak bardzo obawiali się niepozornej, niepełnosprawnej Amerykanki Virginii Hall, że umieścili ją na swojej liście najbardziej poszukiwanych osób. To szczególnie ciekawa postać w kontekście kontrowersyjnego zwiastuna do Battlefielda V, bo Virginii wiele lat przed wojną amputowano nogę. Jako agentka SOE (a później amerykańskiego OSS – protoplasty CIA) bez problemów dawała sobie radę z protezą, której – co ciekawsze – nadała imię Cuthbert.
Pod przykrywką korespondenta wojennego „New York Post” koordynowała działania francuskiego ruchu oporu w Vichy, skąd musiała uciekać do Hiszpanii. W 1944 wróciła do Francji już jako agentka OSS i zajmowała się organizowaniem kryjówek, wyznaczaniem punktów zrzutu zaopatrzenia oraz komandosów, koordynowała akcje Amerykanów, Brytyjczyków i francuskiego ruchu oporu, pomogła też wyszkolić trzy bataliony partyzantów. Anegdota głosi, że gdy poinformowała przez radio, iż Cuthbert (jej proteza) może sprawić kłopoty w podróży, nieświadomi tego faktu przełożeni z SOE kazali jej w razie czego „zabić Cuthberta”. W jakim stopniu Hall zainspirowała DICE, by w grze również widać było protezę? To na razie pozostaje tajemnicą.