Komandosi w spódnicy. Kobiety na frontach II wojny światowej – fakty
Spis treści
Komandosi w spódnicy
Wszystkie agentki Special Operations Executive były przeszkolone w posługiwaniu się bronią i materiałami wybuchowymi, a do Francji przedostawały się, skacząc ze spadochronem. Niektóre nie stroniły od wykorzystania swoich umiejętności w walce. Taka była chociażby Nancy Wake, która miała pod sobą małą armię 7 tysięcy partyzantów. Zabijała Niemców gołymi rękami, a Gestapo wyznaczyło za nią 5 milionów franków nagrody. Równie waleczna była Andrée Borrel. Andrée zawsze na ochotnika zgłaszała się do najbardziej niebezpiecznych akcji sabotażowych. Była tak skuteczna, że błyskawicznie stała się zastępcą dowódcy swojej siatki. W ciągu jednego miesiąca jej grupa dokonała 63 ataków, wykolejając pociągi i likwidując dziesiątki wrogich żołnierzy, ustanawiając przy tym nowe punkty zrzutu.
Andrée mawiała ponoć, że „Niemców najlepiej zabija się, wbijając im ołówek przez ucho”. Niestety, najprawdopodobniej wskutek zdrady, aresztowano ją i osadzono w więzieniu, a niedługo później wylądowała w obozie koncentracyjnym. Krótko po inwazji Aliantów 6 czerwca 1944 roku skazano ją na karę śmierci. Ktoś jednak źle obliczył dawkę trucizny i tuż przed wsunięciem jej ciała do pieca krematorium Andrée odzyskała przytomność. Walczyła absolutnie do końca – zanim wepchnięto ją w ogień, podrapała twarz swojemu katu. Miała 25 lat.
Ela – jedyna taka komandoska
Na szczególne wyróżnienie zasługuje Elżbieta Zawacka. Udzielając się jako instruktor Przysposobienia Wojskowego Kobiet, tuż po wybuchu wojny została kurierem Armii Krajowej, kursując ciągle pomiędzy krajem, Szwecją, Londynem i Trzecią Rzeszą. Była jedyną kobietą, która w Londynie przeszła szkolenie i dostała się do jednostki cichociemnych – polskich spadochroniarzy działających na tyłach wroga. Razem z nimi wróciła do Polski (desantowym zrzutem – a jakże!) i kontynuowała swoją kurierską działalność aż do wybuchu Powstania Warszawskiego, w którym czynnie walczyła. Po wojnie, mimo prześladowania przez komunistów (kilka lat spędziła w więzieniu), obroniła doktorat i zrobiła habilitację; specjalizowała się w pedagogice. Dama Orderu Orła Białego.
Czytajcie uważnie, bo nie będę powtarzać!
Na terenach okupowanych przez Niemców działały lokalne ruchy oporu, często wspomagane w różnym stopniu przez wspomnianych agentów SOE. Kobiece oddziały biorące udział w bezpośrednich walkach nie były niczym niezwykłym w Grecji, Włoszech, Jugosławii czy Związku Radzieckim. W pozostałych krajach udzielanie się kobiet w partyzantce polegało głównie na pełnieniu funkcji kurierów i medyków, ale w razie potrzeby chwytały one za broń i tak jak mężczyźni uczestniczyły w regularnych wymianach ognia.
W tym przypadku możemy podać przykłady z własnej historii, a wyróżnia się tu zwłaszcza postać Wandy Gertz. Jako komendantka oddziału Armii Krajowej „Dysk” brała udział w wielu akcjach dywersyjno-sabotażowych, a nawet bezpośrednich zamachach na niemieckich dygnitarzy. Osobiście dokonała egzekucji dwóch konfidentów Gestapo, w czasie Powstania walczyła na Woli, Starówce i Śródmieściu, by po jego klęsce wylądować w obozie jenieckim. Wanda była jedną z około 2 tysięcy polskich kobiet żołnierzy, które po nieudanym zrywie umieszczono w obozach na prawach jeńca wojennego, a nie zwykłego więźnia, co było ewenementem na skalę całej Europy.
Wbrew temu, co można by wnioskować na podstawie serialu Allo, allo, akcje sabotażowe wśród członkiń francuskiego ruchu oporu nie były aż tak częste i z bronią walczyła tylko niewielka część pań. Niektórzy historycy podkreślają, że mężczyźni nie byli w tym kraju wywożeni na przymusowe roboty do Trzeciej Rzeszy – w innych okupowanych państwach kobiety niejako zastępowały w oddziałach nieobecnych mężczyzn, podczas gdy we Francji nie było takiej konieczności.
Mimo to tam również znajdziemy przykłady kobiet mogących być dla żołnierzy wzorem odwagi, brawury i waleczności. Taka była np. niespełna 18-letnia Simone Segouin, która zaczęła od kradzieży należącego do Niemca roweru, by potem ze zdobytym w ten sam sposób pistoletem maszynowym MP40 (z którym się zresztą nie rozstawała) wysadzać mosty, wykolejać pociągi i brać do niewoli wrogich żołnierzy. Bezwzględność wobec okupantów nie przeszkodziła jej po wojnie zostać pielęgniarką na oddziale pediatrii.
Przepiękna kujonka
Kobiety walczyły na wojnie nie tylko z bronią w ręku lub pracując w armii czy na stanowiskach cywilnych. Wyjątkowa jest postać Austriaczki Hedy Lamarr – aktorki z Hollywood, która nie tylko uchodziła za „najpiękniejszą kobietę w Europie”, ale i była niezwykle bystrym wynalazcą. Po kilku mniej znaczących odkryciach, jak choćby pastylki musującej o smaku zbliżonym do coli, wsławiła się, opracowując system sterowania torpedą za pomocą fal radiowych. Wynalazek okazał się niezwykle istotny, ale amerykańska marynarka wprowadziła go na pełną skalę dopiero w latach 60. Wizerunek pięknej Hedy pojawił się w 1998 roku na opakowaniu pakietu Corel Draw – nielegalnie zresztą i firma Corel została przez nią pozwana do sądu. Ostatecznie sprawę załatwiono polubownie.