Wielka wojna – ostateczna granica?. Nasze spekulacje o nowej odsłonie Total War
Spis treści
Wielka wojna – ostateczna granica?
Chyba wszyscy fani flagowej serii studia Creative Assembly są zgodni, że XX wiek i współczesne konflikty zbrojne zupełnie nie pasują do marki Total War... Ale czy na pewno? Odsłony takie jak Empire czy Warhammer już zaczęły nas przyzwyczajać do silnej obecności broni palnej i artylerii na wirtualnych polach bitew. Ba, w drugiej z gier pojawiły się nawet czołgi i żyrokoptery. Jednak implementacja kolejnych typów jednostek to oczywiście tylko wierzchołek góry zmian, które byłyby potrzebne przy wprowadzaniu „Wojny totalnej” w poprzednie stulecie.
Żeby w realistyczny sposób oddać specyfikę coraz bardziej nowoczesnych konfliktów zbrojnych, trzeba by gruntownie odświeżyć fundamentalne zasady, na których opierają się bitwy w serii. Oddziały musiałyby stać się mniejsze i bardziej wyspecjalizowane, pola bitew wyposażone w więcej detali (okopów, zabudowań i innych osłon), a żołnierze obdarzeni zindywidualizowaną sztuczną inteligencją, która pozwalałaby im w miarę samodzielnie kryć się, wybierać cele i wykonywać inne zadania (w częściowym rozproszeniu względem reszty grupy i bez stałej opieki gracza, mającego na głowie setki jednostek naraz).
Kto jest ciekaw, jak sprawdziłaby się mechanika serii Total War w XX wieku, może wypróbować pierwszowojenny mod The Great War do Napoleon: Total War (na screenie).
Rzecz jasna, prościej byłoby zrzucić te obowiązki na użytkownika komputera i jednocześnie zredukować skalę potyczek, żeby człowiek był w stanie połapać się we wszystkim, co dzieje się na polu bitwy – ale rezygnacja z widowiskowych batalii byłaby już faktycznym zamachem na tożsamość cyklu Total War. A ponieważ sztuczna inteligencja od lat pozostaje piętą achillesową studia Creative Assembly, nie ma się co „obawiać”, że w dającej się przewidzieć przyszłości deweloper rzeczywiście zada sobie trud dogłębnego zreformowania swej sztandarowej marki.
A już na pewno fani cyklu Total War nie muszą lękać się żadnego uwspółcześniania serii, kiedy do zagospodarowania zostało jeszcze tyle interesujących epizodów z wcześniejszej historii ziemskich cywilizacji. Którą epokę koniec końców zobaczymy w jedenastej odsłonie cyklu? Najbardziej prawdopodobny wydaje się XVI–XVII wiek, ale nie postawiłbym pieniędzy, że właśnie na ten okres padnie wybór – niektóre spośród wymienionych propozycji też są obiecujące. Nie pozostaje więc nic innego, tylko uzbroić się w cierpliwość... i wypatrywać kontynuacji gry Total War: Warhammer, która powinna nadejść, zanim jeszcze będzie nam dane po raz kolejny zanurzyć się w „naszej” historii.