Hity filmowe, które mieliśmy zobaczyć 2020, a obejrzymy w 2021 roku
Ostatnie miesiące pogrążyły kina, pozbawiając ich wielu filmowych premier. Te zostały przeniesione na następne lata, a sporą część z nich zobaczymy w 2021 roku. Oto najgorętsze tytuły cierpliwie czekające na wejście na duży ekran.
Spis treści
Tradycją w internetowych mediach stało się już coroczne układanie zestawień najbardziej wyczekiwanych premier kinowych. Tego typu listy cieszą się sporą popularnością, bo zbierają zwykle w jednym miejscu absolutną hollywoodzką śmietankę wartych uwagi blockbusterów, przez co łatwo odnotować z nich te tytuły, które szczególnie nas interesują. I choć chcieliśmy zrobić coś podobnego w kontekście 2021 roku, to jest to niesamowicie trudne, bo będzie on wręcz przepełniony wszelkiego rodzaju hitami. A wszystko przez to, że większość z nich nawet nie powąchała multipleksów w poprzednich miesiącach.
Jeżeli spojrzycie na naszą selekcję najciekawszych premier kinowych 2020 roku, to przekonacie się o pewnym szokującym fakcie. Aż 7 z 11 podanych tam dzieł nie udało się zadebiutować zgodnie z planem, a winę za to ponosi niemałe gospodarcze załamanie spowodowane pandemią koronawirusa. Jak się zapewne domyślacie, część przesuniętych produkcji obejrzymy już niedługo. Warunek jest tylko jeden – nie może nas zalać kolejna fala tegoż przeklętego choróbska. Zakładając, że zostanie on spełniony, postanowiliśmy zebrać do kupy wszystkich nieszczęśliwców, którzy zaliczyli obsuwy. I szczerze mówiąc, zapowiada nam się jeden z najintensywniejszych kalendarzy premier od dawien dawna.
Czarna Wdowa (Black Widow)
- Co to: początek IV fazy MCU, a zarazem pożegnanie Czarnej Wdowy
- Data premiery: 7 maja
- Reżyser: Cate Shortland
- Aktorzy: Scarlett Johansson, Florence Pugh, David Harbour
Drogi pamiętniczku, mija już ponad półtora roku od premiery ostatniego filmu spod szyldu Marvel Cinematic Universe i muszę przyznać jedno: brakuje mi tych wyidealizowanych superbohaterów, którzy paradują po ulicach, by oczyścić je z zagrażających światu szubrawców. I choć doskonale wiem, że wielu ludzi gardzi komiksowymi herosami, nazywając ich zwykłą papką dla dużych dzieci, to ja oznajmiam wszem i wobec: oddajcie mi Marvela!
Dlatego też z wielkim utęsknieniem oczekuję Czarnej Wdowy, która sama w sobie nie byłaby dla mnie jakąś szczególnie gorącą premierą, jeśli ukazałaby się w zwykłym cyklu premierowym, uwzględniającym mniej więcej 3 filmy z MCU rocznie. Myślę więc, że na duży plus wyjdzie jej przesunięcie w czasie, gdyż spragnieni tego typu kina pasjonaci rzucą się na Natashę Romanoff, gdy ta tylko przekroczy bramy światowych multipleksów.
A gdy już Czarna Wdowa zdąży zadebiutować, to wcale nie przewiduję odtwórczej historii do zapomnienia parę minut po seansie. Jestem wręcz pewien, że będzie ona miała niepodważalną moc. Po pierwsze, ma być to ostatni film z tytułową postacią w historii tegoż superbohaterskiego uniwersum, a Natasha towarzyszy nam przecież od pierwszych Avengersów. Po drugie, reżyserka Cate Shortland, jak i główna aktorka Scarlett Johansson zapowiadają dzieło mocno kobiece, naładowane wątkami feministycznymi, a te w połączeniu z wartką i pełną zwrotów akcji fabułą mogą stworzyć wyjątkowo wybuchową mieszankę i pole do gorącej dyskusji.