No trzymajcie mnie, bo skończę robić tę serię, no trzymajcie!. Hideo Kojima – wszystko, co musicie wiedzieć
Spis treści
No trzymajcie mnie, bo skończę robić tę serię, no trzymajcie!
Fenomenalne przyjęcie Metal Gear Solid dało Kojimie pozycję i swobodę, dzięki której mógł sobie pozwolić na więcej. Przykładowo na całego rozpoczął zabawę z fanami. Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty zapowiadało się na sequel stworzony według bezpiecznej maksymy „to samo, tylko więcej i lepiej”.
Jakież było więc zaskoczenie fanów, gdy po zakupie i uruchomieniu gry okazało się, że Hideo do samej premiery ukrył fakt zmiany głównego bohatera – uwielbianym przez wszystkich Solid Snakiem kierowaliśmy tylko podczas krótkiego prologu, by następnie na resztę zabawy wejść w skórę nieopierzonego żółtodzioba Raidena. Mistyfikację przeprowadzono na naprawdę dużą skalę – przed premierą pojawiały się nawet specjalnie spreparowane gameplaye, na których Raiden był zastępowany Snakiem. Podmiana zaskoczyła wszystkich, wielu do tego rozwścieczyła. A Hideo śmiał się zadowolony, że udało mu się wywieść w pole graczy.
Przy okazji Metal Gear Solid 2 Hideo Kojima zarzekał się także, że to ostatnia robiona przez niego odsłona serii, że w przyszłości zamierza skupić się na innych projektach. Gracze potraktowali te słowa poważnie i przyjęli je ze smutkiem. Nie minęło jednak dużo czasu, a Kojima ogłosił, że ponieważ nie mógł znaleźć nikogo chętnego do przejęcia od niego pieczy nad trzecim MGS-em, to zrobi go sam. Tym razem jednak będzie to już naprawdę ostatnia odsłona serii.
Kojima ponownie próbował pogrywać z fanami, ale wielka tajemnica dotycząca tożsamości głównego bohatera szybko wyszła na jaw. Zamiast w Solid Snake’a mieliśmy wcielić się bowiem w Big Bossa, jego antagonistę z Metal Gear i Metal Gear 2. Nie przeszkodziło to grze w odniesieniu sukcesu – Metal Gear Solid 3: Snake Eater dziś uznawane jest przez wielu za najlepszą część serii.
GŁOS SNAKE’A
Gdyby urządzić plebiscyt na najbardziej charakterystycznie brzmiącą postać z gry wideo, Solid Snake miałby olbrzymią szansę wygrać. Ochrypły głos, który pokochali fani, należy do Davida Haytera, aktora, scenarzysty i reżysera, który bardzo mocno przywiązał się do odgrywanej przez siebie postaci i całej serii Metal Gear Solid. Był on tak wielkim fanem tego cyklu, że zrezygnował z połowy wypłaty zaproponowanej mu przy okazji remake’u Metal Gear Solid, zatytułowanego The Twin Snakes, byle tylko budżetu wystarczyło na zebranie całej obsady głosowej z oryginalnej gry.
Hideo Kojima nie był natomiast wielkim fanem głosu Haytera. Zafascynowanemu Hollywood Japończykowi marzyło się, by jego postacie dubbingowały wielkie gwiazdy dużego formatu. Już przy Metal Gear Solid 3 David Hayter musiał ponownie brać udział w castingu do roli, gdyż Kojima rzekomo chciał zastąpić go Kurtem Russelem. Wtedy Hayter się wybronił, ale przy okazji Metal Gear Solid V nie został już w ogóle poproszony o udział w projekcie, a zamiast niego pojawił się Kiefer Sutherland znany z serialu 24 godziny. Kojima wychwalał w wywiadach jego profesjonalizmu i warsztat, ale większość graczy tęskniła za Hayterem.
Jego samego również to dotknęło. Gdy w wywiadzie dla Game Informera został zapytany, czy grał już w Metal Gear Solid V, odpowiedział: „Cóż. To będzie 60 godzin upokorzenia, którego nie mogę się doczekać. Nie, nie grałem jeszcze w dwie ostatnie odsłony cyklu (MGSV składa się de facto z dwóch gier – stanowiącego prolog Ground Zeroes oraz właściwej gry zatytułowanej The Phantom Pain), gdyż byłoby to zbyt bolesne”.
Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots to kolejna odsłona serii, która miała być już definitywnie-na-pewno-ostatecznie-ostatnia. Powodem, który rzekomo skłonił Kojimę do podjęcia prac nad tym projektem, były groźby fanów. Tym razem nawet można było się nabrać, iż to faktycznie finał cyklu, gdyż gra pełna była nawiązań do poprzednich części i rzeczywiście wyglądała jak wielki epilog całej sagi. Tyle że wcale nim nie była – dostaliśmy później jeszcze chociażby Metal Gear Solid: Peacewalker, powstający w bólach spin-off Metal Gear Rising: Revengeance i oczywiście piątego MGS-a.
W międzyczasie rosła pozycja Kojimy nie tylko w Konami, ale również w całej branży. Gracze uwielbiali zarówno jego dzieła, jak i specyficzny sposób ich promocji – po akcji z Raidenem w MGS2 każdy kolejny zwiastun gry z cyklu Metal Gear rozkładano na części pierwsze, dekonspirując spiski i wskazówki, które mogłyby zdradzić plany zdolnego Japończyka. W Konami Hideo doczekał się natomiast stanowiska wiceprezesa działu firmy odpowiedzialnego za gry wideo. Nie wszystkim w zarządzie pasowała jednak pozycja i władza Kojimy, a fakt, że w branży był już wówczas celebrytą, tylko dolewał oliwy do ognia.
INNE DZIEŁA
Seria Metal Gear to najważniejsze dzieło Kojimy, dzięki któremu trafił on na karty historii. Ale oprócz tego cyklu oraz wspomnianego już Snatchera stworzył on także inne tytuły. Oto najciekawsze z nich:
- Policenauts – wydana w 1994 roku przygodówka science fiction o detektywie prowadzącym śledztwo w pozaziemskiej kolonii. Mimo ciepłego odbioru, nigdy nie ukazała się poza Japonią.
- Zone of the Enders – seria trójwymiarowych gier akcji skupiających się na walce mechami w przestrzeni kosmicznej. Składa się z dwóch głównych odsłon na PS2, spin-offu na Game Boya Advance i dwóch reedycji (najnowsza współpracuje z goglami VR). W miarę popularny i dobrze przyjęty cykl – również na Zachodzie.
- Boktai: The Sun Is In Your Hand – RPG akcji na Game Boya Advance wyróżniające się głównie tym, że kartridże z tym tytułem wyposażone były w czujniki światła, których korzystanie przekładało się na profity w samej grze.