Pillars of Eternity 2: Deadfire. Gry maja – najciekawsze premiery i konkurs
Spis treści
Pillars of Eternity 2: Deadfire
Data premiery: 8 maja
- Gatunek: RPG
- Platforma: PC (w przyszłości też konsole)
- Przybliżona cena: ok. 180 zł
Pierwsze Pillars of Eternity zmierzyło się z gigantycznymi oczekiwaniami fanów tradycyjnych, izometrycznych RPG, którym obiecano powrót do korzeni gatunku oraz zabawę godną klasyki pokroju Baldur’s Gate czy Planescape: Torment – i z tego starcia wyszło z tarczą, stając się symbolem renesansu gier fabularnych.
Tytułowy Deadfire, czyli Martwy Ogień, to tropikalny archipelag zamieszkany przez wyspiarskie plemiona, na który udamy się w pościg za Eothasem, bogiem światła i odrodzenia, odpowiedzialnym za zburzenie naszej warowni w pierwszej części serii i poważne zranienie Widzącego. Oprócz zajmowania się własnymi sprawami rozwiążemy także miejscowe spory, toczone głównie na linii wyspiarze – kompanie handlowe, bowiem te ostatnie w imię zysku zamierzają skolonizować, co się da.
Poza zmianą klimatu na piracko-karaibski wśród nowości w oczy rzuca się rozbudowanie sekwencji wzorowanych na tekstowych przygodówkach, poprawienie systemu rozwoju postaci czy zmiana sposobu poruszania się po mapie świata. Stety lub niestety, nie zmieni się natomiast sposób przyznawania doświadczenia za nasze działania – w przypadku walk cennymi punktami rozwoju ponownie nagradzani będziemy tylko podczas paru pierwszych pojedynków z danym typem oponentów. Ciekawie zapowiada się za to możliwość zarządzania własnym statkiem i jego załogą.
NASZE PRZEWIDYWANIA:
Już dawno nie cieszyłem się tak z przesunięcia premiery jakiejś gry jak w przypadku Pillars of Eternity II, kiedy to Obsidian przeniósł ów tytuł z kwietnia na maj. Raz, że dzięki temu spokojnie zagrałem sobie po drodze w God of War (cudo!). Dwa, że... ja się trochę boję Pillarsów.
Albo raczej nie tyle Pillarsów, co o Pillarsy się boję. Swego czasu biłem pokłony „jedynce” i wlepiłem jej notę 9,0. Teraz zaś odpaliłem Białą Marchię w ramach gotowania się na powrót do świata Eory i... czar prysł. Co się stało? Ot, Divinity: Original Sin II i Torment: Tides of Numenera się w międzyczasie stały (też cuda!). Odkąd złożyłem wizytę w Wykwicie i innych rozsadzających mi wyobraźnię miejscach Dziewiątego Świata, a potem zobaczyłem cudownie interaktywny Rivellon, tradycyjne izometryczne fantasy spod znaku magii i miecza jakoś straciło dla mnie powab. A jeszcze mniej powabu kiedykolwiek miały dla mnie statki i tropiki.
Oczywiście i tak zagram w Deadfire, wbrew tym całym lamentom. Ba, pewnie nawet dobrnę do finału i będę się dobrze bawić. W końcu zbudowane na idei animancji uniwersum Pillarsów nie jest aż takim znowu klasycznym fantasy i też potrafi zdrowo wstrząsnąć wyobraźnią... Niemniej na żadne zachwyty i opady żuchwy się nie nastawiam.
Krzysztof „Draug” Mysiak