Elden Ring nie frustruje jak Soulsy. Elden Ring wcale nie jest taki strasznie trudny
Spis treści
Elden Ring nie frustruje jak Soulsy
Elden Ring to już nie tylko wyzwanie z kategorii „uderzaj głową w mur, aż w końcu się uda”. Tytuł został tak skonstruowany, by w razie problemów nie tylko oferować alternatywy, ale również zachęcać gracza do skoku w bok i szukania innych sposobów na spędzenie czasu. Nie możecie sobie poradzić z fabularnym bossem? Nic nie szkodzi, możecie się udać gdzie indziej i spędzić tam do 20 godzin, zanim podejmiecie kolejną próbę pokonania ciężkiego przeciwnika. Zawartości na pewno Wam nie zabraknie. Otworem stoi tu gigantyczny świat, wypełniony sekretami, z których wiele zauważalnie wzmocni Waszą postać i należycie przygotuje do starć z najtrudniejszymi wrogami.
Tym razem FromSoftware o wiele lepiej przemyślało stopniowanie wyzwania. Poza bossami fabularnymi czeka na Was mnóstwo pobocznych i łatwiejszych „szefów”. W efekcie nieustannie odnosi się – nie bez podstaw – wrażenie czynienia postępów, co pomaga przy okazji regulować poziom stresu u gracza. Zamiast męczyć się godzinami z jednym bossem, możecie po prostu zająć się czymś innym. Ogranicza to również wymóg grindowania dusz wymaganych do zdobywania poziomów postaci, ponieważ często wzmocnicie się w sposób alternatywny – po prostu badając zakątki pięknej i urzekającej krainy.
Kolejnym czynnikiem zbijającym poziom frustracji są miejsca łaski. Tutejszych odpowiedników ognisk jest dużo więcej – naprawdę zaskoczyło mnie ich zagęszczenie. Poza nimi przygotowano również opcjonalne checkpointy, pozwalające odrodzić się jeszcze bliżej miejsca, w którym polegliśmy. Odzyskanie utraconych run jest tu więc dużo łatwiejsze.
Zostało jeszcze 67% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie