Elden Ring vs God of War Ragnarok - wybieramy grę roku!
Niemal wszyscy gracze są tego pewni. Dwie najwyżej oceniane gry roku – Elden Ring i God of War: Ragnarok – zawalczą między sobą o miano GOTY na nadchodzącej gali The Game Awards. Który tytuł bardziej zasługuje na zwycięstwo?
Spis treści
Już niedługo, bo w nocy z 8 na 9 grudnia 2022 roku, odbędzie się gala rozdania nagród The Game Awards. I choć w wielu kategoriach możemy znaleźć jeszcze więcej ciekawych, a miejscami nawet i niespodziewanych pozycji, tak walka o statuetkę GOTY wydaje się oczywista, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wygra albo Elden Ring, albo God of War: Ragnarok.
Skąd ta pewność? Po pierwsze, to najwyżej oceniane gry 2022 roku. Jedyne spośród tegorocznych premier, które zarówno na Metacriticu, jak i Opencriticu osiągnęły średnie noty minimalne (zależnie od platformy) 94/100. Po drugie, to zarazem najpopularniejsze gry 2022 roku. Sony ostatnio pochwaliło się rekordową sprzedażą Ragnaroka, a Elden Ring do dziś, pomimo premiery w lutym, trzyma się doskonale w obiegu internetowym.
Trudno jednak na podstawie luźnych spostrzeżeń ustalić, które dzieło bardziej zasługuje na miano gry roku. Każdemu z nas zapewne bliżej sercem do jednego z tych dwóch tytułów, ale choć na chwilę postarajmy się odstawić emocje na bok i zabawmy w rzeczową analizę. Taką rozkładającą poszczególne elementy obu tych produkcji na czynniki pierwsze. Sprawdźmy, co Elden Ring robi lepiej od nowego God of War i czym Ragnarok wyróżnia się na tle wspomnianego soulslike’a. Przy okazji może uda się wyłonić tego najlepszego z najlepszych.
Fabuła – Ragnarok fabułą stoi
GOD OF WAR: RAGNAROK VS. ELDEN RING – FABUŁA
- Co robi lepiej God of War: Ragnarok? Przyciąga historią do ekranu, rozbudowuje psychologicznie postacie, cieszy uszy dobrze napisanymi dialogami, nie zapomina o wątkach drugoplanowych.
- Co robi lepiej Elden Ring? Osadza światotwórczo grę, opowiada środowiskowo, zmusza do łączenia kropek, nie podając całej historii na tacy.
- Zwycięzca: God of War: Ragnarok
Już parokrotnie przeczytałem w sieci opinie, że nowe God of War ma fabułę na poziomie tych lepszych marvelowskich filmów. Zgadzam się jedynie połowicznie, a poza tym nie uważam takiego stanu rzeczy za wadę scenariusza. Bo z jednej strony racja – w porównaniu z bardzo kameralnym poprzednikiem tutaj skala wydarzeń uderza dużo mocniej, a i stawka jest dużo wyższa niż w pierwszym lepszym tworze superbohaterskim, gdyż zamiast ratowania świata mamy ratowanie... światów. Odyn urasta do rangi przebiegłego antagonisty, ale wszechmocy raczej mu brak, to postać tragiczna, a i pod koniec fabuły zdesperowana. Z drugiej strony – ten wątek jest tak naprawdę jednym z wielu, prowadzi do punktu kulminacyjnego gameplayowo, ale nie do końca narracyjnie. Bo najważniejsze są tu portrety psychologiczne Atreusa i Kratosa.
Mimo że ich losy splecione są razem od dawien dawna, a burzliwa, niemniej bardzo czuła relacja nie raz i nie dwa jest przez twórców wystawiana na próbę i eksponowana, tak każdy z nich ma własną ścieżkę do przebycia i parę wniosków do wyciągnięcia. A poziom zniuansowania tychże wewnętrznych problemów i przełożenia ich na naturalne, pełne emocji dialogi to już kawał scenariopisarskiej maestrii. Cytując Michała Walkiewicza, powiem, że Kratos przeżywa tu „bergmanowskie rozterki” – i to wcale nie jest retoryczne nadużycie.
Elden Ring to trochę twardszy orzech do zgryzienia, bowiem kontynuuje utrwaloną przez Miyazakiego w growym medium formę fragmentarycznej narracji. Świat tu przedstawiony jest w rzeczy samej cudownym, wysmakowanym ontologicznie high fantasy – problem w tym, że tylko chętni i bardzo dociekliwi w pełni poznają wszystkie jego tajemnice i historie. Dla większości graczy będzie to po prostu „epicka” wędrówka nic nieznaczącego śmiałka po tron Eldeńskiego Władcy. W fabule maczał również palce autor Pieśni lodu i ognia – George R.R. Martin, a każdy dialog wypowiadany jest z odpowiednim patosem i poetyckim sznytem, więc czasem można się poczuć, jakby się zostało wrzuconym w sam środek powieści wysokich lotów. Może nie wiesz, o co chodzi, ale czujesz, że to nie czcza opowiastka spisana na papierze niskiej jakości.
A CO WOKÓŁ TEJ FABUŁY?
Elden Ring oferuje w pełni autorskie i do tego naprawdę ogromne uniwersum, na kanwie którego FromSoftware spokojnie może tworzyć trylion kolejnych dodatków i gier. Szkoda byłoby zmarnować tyle światotwórczego bogactwa. God of War z kolei jest mocno zakorzenione w istniejącej już mitologii nordyckiej (i nie tylko), ale przetwarza ją na tyle oryginalnie i ryzykownie, że nie czuje się, jakby stąpało się po gruntach już całkiem znajomych. Tak więc mamy do czynienia z dwoma równie atrakcyjnymi metodami osadzania gier w fikcyjnych światach.
Ragnarok więc z pewnością przemówi swoją fabułą do większego grona odbiorców – pomoże przy tym linearność, klarowność i przede wszystkim kinowość. Znajdziecie tu mnóstwo cutscenek, o ile można je w ogóle nazwać cutscenkami, bo te z założenia mają bieg gameplayu... ciąć. Tymczasem w tym przypadku są integralnym elementem gry, która została przedstawiona w taki sposób, jakby nakręcił ją kamerzysta w jednym długim ujęciu, czyli tzw. masterszocie. Efekt może zepsuć tylko wczytywanie gry po śmierci. Więc po prostu nie gińcie, a problem zniknie.