Bohaterowie Star Wars, którzy zasługują na osobny film lub serial
Disney nie bardzo wie, jak się zabrać za Gwiezdne Wojny, więc ruszamy z pomocą i podpowiadamy, jakie filmy i seriale osadzone w odległej galaktyce chcemy obejrzeć. No dobrze, które ja chcę obejrzeć, ale mam nadzieję, że trafię także w Wasze gusta.
Spis treści
Gwiezdne wojny to jednocześnie elektromagnes, który ciągnie fanów przed ekrany z wielką siłą, a z drugiej strony pole minowe, na którym wystarczy jeden fałszywy krok, żeby ci sami fani odgryźli Ci nogę. Disney poznał obie te strony medalu, wykręcając kosmiczny wynik Przebudzeniem mocy i osiągając niesamowitą oglądalność Mandalorianina. Jednocześnie wystawił się na falę hejtu po Ostatnim Jedi, Solo i tym ostatnim filmie, którego tytuł wyleciał mi z głowy, a który nie był dość dobry, żeby używać dla niego Google’a.
Warto zastanowić się, które ze znanych nam już postaci są na tyle ciekawe, by móc „udźwignąć” własny film lub – nawet lepiej – serial.
FILM CZY SERIAL?
Osobiście jestem zdania, że serial stanąłby trochę z boku filmowej sagi i przez to Disney czułby, że może sobie tam na więcej pozwolić, dalej odejść od historii Skywalkerów, Jedi i tak dalej. Wydaje się jednak, że różne postaci lepiej nadawałyby się na tasiemiec, a inne – na zwartą historię opowiedzianą w dwugodzinnym filmie. Dlatego przy każdej pozycji zaznaczam osobno mój wybór oraz zapraszam wszystkich do dyskusji w komentarzach.
A GDZIE VADER I SOLO?
Co do Hana Solo, to niestety, ale dopóki nie uda się sklonować młodego Harrisona Forda, dopóty kręcenie przygód „młodego Hana Solo” będzie skazane na porażkę. Przerabialiśmy to już, zostawcie Titanica. A jeśli chodzi o Vadera, to nie będę się o nim rozpisywał, bo to przykład absolutnie zbyt oczywisty, a ja nie chcę popaść w kompletny banał. Co nie znaczy, że nie chciałbym obejrzeć takiego serialu.
Yoda i Mace Windu
1. Film czy serial: serial
2. Co chciałbym tutaj zobaczyć: agresywne negocjacje i Jedi naginających swoje zasady, by zachować pokój w galaktyce.
Skoro w ramce wyżej ustaliłem, że serial o Lordzie Vaderze to zbyt wielki banał, to zejdę o poziom w dół, by sięgnąć po odrobinę tylko mniej banalny pomysł serialu o Yodzie. Do dziś, kiedy oglądam Imperium kontratakuje, wielkie wrażenie robi na mnie gwałtowana przemiana śmiesznego stworka w poważnego mędrca. Pamiętacie te rozmowę?
– Szukam wielkiego wojownika.
– Wielkiego wojownika? Wojna nikogo wielkim nie czyni.
Proste słowa, niby nic nowego, a miliony ludzi na całym świecie wciąż ich nie zrozumiały. Takiego Yody chciałbym więcej, i to dużo więcej. Ze trzy sezony po dziesięć odcinków. Tylko nie „przygody młodego Yody”. Chciałbym zobaczyć, co miał na myśli Anakin, mówiąc: „Mądry jak mistrz Yoda i potężny jak mistrz Windu”.
Wyobrażam sobie, że ta para mogła stanowić w czasach Republiki oddział do zadań specjalnych. Stawiać się tam, gdzie kartele przestępcze, zbuntowane systemy, wojowniczy dyktatorzy czy skorumpowani urzędnicy zagrażają status quo. Tam, gdzie inni Jedi zawiedli i potrzeba było kogoś, kto zawsze wygrywa.
Zdecydowanie chciałbym tu zobaczyć, jak Jedi muszą konfrontować swoje surowe moralne zasady z najgorszym zepsuciem. Jak muszą opierać się pokusie i decydować o tym, które zło jest duże, a które ogromne. A przy okazji mógłby to być pokaz prawdziwej mocy Zakonu w jego najlepszych czasach.
PS Disney, śpiesz się, póki Samuel L. Jackson jeszcze daje radę.
Wiemy już, że Obi-Wan ma dostać własny projekt. Zastanawia mnie, czy nie dałoby się tam dodać Qui-Gon Jinna? Oczywiście w ramach retrospekcji. A może dać mu więcej czasu ekranowego solowo? W końcu to mistrz Jedi, który był potężny, ale zbyt niepokorny, żeby zasiadać w radzie. Ja jestem za.
Psotny mędrzec Yoda to coś, czego brakowało mi zarówno w prequelach, jak i w trylogii Disneya. Ten z czasów republiki był zbyt poważny, a krótka scena, w której pojawił się w The Last Jedi prawie uczyniła ten film ciekawszym. A to tylko dowodzi, jaka moc drzemie w niewielkim mistrzu. To bohater, który z jednej strony rozluźnia atmosferę, z drugiej – często robił za serce filmów, wyrażał ich myśli przewodnie. Fajnie byłoby zobaczyć, jak młody Jedi dopiero zostaje tym
Hubert Sosnowski