Play – ewolucja w dobrą stronę. Wspominamy kultowe czasopisma o grach
Spis treści
Play – ewolucja w dobrą stronę
Play to rówieśnik i w pewnym sensie bezpośredni konkurent Clicka! Na początku, w 2000 roku, też przypominał czasopismo raczej dla młodszych fanów gier – kolorowe, przeładowane obrazkami. Z czasem jednak dało się zauważyć dość dużą ewolucję stylu i zawartości, którą po części odzwierciedlał nawet font z tytułem na okładce. Play po dwóch latach porzucił tematykę konsol na rzecz gier pecetowych, oprawa graficzna stała się bardziej stonowana, w tekstach było widać sporo pomysłowych porównań czy śródtytułów. Pojawił się też schludny podział na zapowiedzi i recenzje w działach „Reportaż”, „Już grane” i „Testy”. Były także tradycyjne komiksy, listy czytelników, wstęp od redakcji, a nawet krzyżówka! Od 2002 roku na dołączanej płycie zawsze czekała pełna wersja gry. Play utrzymał się na rynku dłużej niż Click!, bo do 2012 roku. Prawa do tytułu przejął właściciel m.in. magazynu Komputer Świat Gry, w którym miały nadal pojawiać się teksty z Playa.
Wspomina Michał „Czarny Wilk” Grygorcewicz
Play rzadko wymieniany jest wraz z innymi kultowymi czasopismami. Tymczasem dla mnie była to miłość od pierwszego, idealnie skrojonego pode mnie numeru. Czego tam nie było! Reportaż o Tekkenie i Ridge Racerze, rozpiska gier z cyklu Resident Evil, teksty o Colinie, MediEvilu, Rollcage’u, pojedynek Unreal Tournamenta z Quakiem 3, Silent Hill z Dino Crisis... to była perfekcja. Kolejne numery utrzymywały poziom, odpowiadały też za oplakatowanie i obklejenie naklejkami mojego pokoju. To chyba jedyne długodystansowe czasopismo, które czytałem od pierwszego do ostatniego numeru, akceptując przeróżne turbulencje i gorzkie zmiany tożsamości.
Komputer Świat Gry – niemiecka solidność oceniania
Komputer Świat Gry to zagraniczny gość na naszej liście. Przenosił formułę z niemieckich periodyków wydawnictwa Axel Springer z dopiskiem „Bild”, znanych już u nas choćby w postaci Auto Świata i Komputer Świata, do tematyki gier komputerowych. Zaczynał jako dodatek do wspomnianego właśnie KŚ, by stać się w końcu oddzielnym tytułem. Zamiast „heheszków” i redakcyjnego luzu było tu więcej korporacyjnego porządku, był profesjonalny layout, przystępny język, porady dla początkujących, płyty z demami i pełnymi wersjami. No i coś, co zdecydowanie wyróżniało recenzje KGŚ na tle wszystkich innych czasopism – absurdalnie szczegółowe uzasadnienie końcowej oceny, które niczym świadectwo szkolne z wykazem przedmiotów miało długą listę podpunktów. Czego tam nie było... Cena, wymagania sprzętowe, PEGI, jakość grafiki, dźwięku – te pozycje są jeszcze w normie, ale KŚG oceniał także „jakość programu instalacyjnego”, „jakość pomocy wydawcy” albo „uciążliwość zabezpieczeń”!
Zostało jeszcze 38% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie