CD-Action – jaki „pełniak” w tym miesiącu?. Wspominamy kultowe czasopisma o grach
Spis treści
CD-Action – jaki „pełniak” w tym miesiącu?
1 kwietnia 1996 roku jedni świętowali prima aprilis, a garstka ludzi z pewnej redakcji pojawienie się na rynku pierwszego numeru nowego czasopisma o grach – CD-Action. Jego początków należy jednak szukać rok wcześniej – w gazetce o nazwie PC Shareware wydawnictwa Silver Shark, piszącej o darmowym oprogramowaniu na pecety. Ekipa poszła za ciosem, zauważając rosnącą powszechność coraz tańszych napędów CD-ROM i płyt jako praktycznie już jedynych obowiązujących nośników gier na PC. Powstało więc czasopismo CD-Power, które w pośpiechu przemianowano na CD-Action – to pierwsze istniało już bowiem w Australii.
Na początku nie serwowano jeszcze głównego dania, czyli pełnej wersji gry na płycie, ale już w grudniu pojawiła się polska bijatyka Prawo krwi. Reszta jest historią. Doskonale pamiętam wyczekiwanie co miesiąc, by sprawdzić, jaka gra oferowana jest tym razem, radość, gdy było to coś naprawdę pożądanego lub okazywało się miłym zaskoczeniem. Niemniej CD-Action to nie tylko gry na płytach CD i DVD, ale i dobre teksty, początki dziennikarskiej kariery wielu znanych nazwisk, czy też (wtedy) ksywek w branży, coraz więcej stron, coraz lepsza oprawa, nowe działy, stare działy, kontrowersyjna wymiana zdań Smugglera z czytelnikami i przede wszystkim kawał historii polskich mediów piszących o grach komputerowych, która trwa po dziś dzień! Pomimo przeróżnych zawirowań i trudności CD-Action jakoś przetrwało na rynku i w formie kwartalnika nadal pozwala poczuć, jak to jest kartkować w rękach drukowane czasopismo z recenzjami gier.
Wspomina Konrad „Eklerek” Sarzyński
Niewiele jest rzeczy, które odegrały w moim dzieciństwie tak ważną rolę jak CD-Action. To nie była tylko „gazetka z grami”. Właściwie płyty CD, a później DVD w większości odkładałem do szuflady, instalując jakiś tytuł tylko od czasu do czasu. Z początku także dlatego, że miałem zbyt słaby komputer, by część gier dołączanych do czasopisma w ogóle ruszyła. Nie był to jednak problem, bo CD-Action kupowałem przede wszystkim dla tekstów i każdy numer czytałem od deski do deski.
To, co najbardziej mnie przekonywało (i dalej przekonuje!) do prenumerowania tego magazynu, to własny styl i preferencje autorów. Niezależnie od tego, czy to recenzja, czy publicystyka, w tekstach czuć było, że stoi za nimi konkretny człowiek, który zna się na rzeczy, a pisze nie tylko z obowiązku, ale i z pasji. Czytając tych samych autorów przez kilka czy nawet kilkanaście lat, przyzwyczaiłem się i traktowałem to jako jeden z nielicznych stałych elementów w coraz bardziej zmiennym świecie.
W czasach z ograniczonym dostępem do sieci przegląd i testy nowinek sprzętowych czy nieco luźniejsze dyskusje o grach w „GameWalkerze” były miłym uzupełnieniem. Ach, no i Tipsomianiak, czyli małe książeczki wydawane co roku z masą informacji, wskazówek, „czitów” czy kolekcją bardziej i mniej siermiężnego humoru (takie Na Luzie, ale bardziej), dzięki któremu nieraz głośniej wypuściłem nosem powietrze. Piękne wspomnienia.
Neo / Neo Plus – merytorycznie o konsolach
Doskonale pamiętam, jak Marcin „Gulash” Górecki opisywał na łamach Secret Service’u sprowadzanie pierwszego PlayStation z Japonii i swoją pasję do gatunku bijatyk, która zaowocowała autorskim działem „Kombat Corner”. Miłość do konsol z Kraju Kwitnącej Wiśni ostatecznie przyniosła znacznie większy projekt – spin-off w postaci oddzielnej gazety. Tak jak kiedyś z Bajtka wyłonił się Top Secret, tak w 1997 roku w ramach Secret Service’u powstało czasopismo Neo, poświęcone wyłącznie konsolom. Już po kilku miesiącach jego ekipa postanowiła się usamodzielnić i oderwać od SS.
Zostało jeszcze 41% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie