Ciągle brak chrześcijańskiego hitu. Na Wielkanoc przypominamy o religijnych grach
Spis treści
Ciągle brak chrześcijańskiego hitu
Jak widać, rozstrzał gatunkowy przytoczonych wyżej gier jest spory – a jak ma się sprawa z jakością i popularnością tych pozycji? Powiedzmy, że jest ona... dyskusyjna. Choć na Zachodzie raczej nie powstają aż takie „arcydzieła” jak nasze Być uczniem Jezusa i Przygoda ze świętym Piotrem, trudno znaleźć produkcje wybijające się ponad przeciętność (w najlepszym razie). Przykładowo w serwisie GameRankings pierwsza odsłona serii Left Behind ma średnią ocen 44%, a Catechumen raptem 53% (notabene obie są jednymi z najdroższych gier chrześcijańskich w historii). Z drugiej strony takie Jesus Christ RPG i Super 3D Noah’s Ark cieszą się na Steamie dobrymi opiniami. Co zaś się tyczy popularności owych tytułów, to trudno zdobyć na ten temat konkretne dane, ale jedno nie ulega wątpliwości – są to propozycje dla dość wąskiego grona odbiorców. Według danych serwisu Steam Spy dwa ostatnie z wymienionych dzieł do swoich bibliotek dodało kilkadziesiąt tysięcy graczy, ponadto wiemy, że pierwsze Left Behind zarobiło w pierwszych dwóch miesiącach pobytu na rynku nieco ponad 2 miliony dolarów (niewiele w porównaniu z kosztami produkcji).
Podsumowując, choć nisza gier religijnych na co dzień umyka uwadze mainstreamowych mediów piszących o grach wideo, warto pamiętać, że taki odłam elektronicznej rozrywki istnieje – i ma się całkiem dobrze. No, przynajmniej na Zachodzie, bo wchodzące w skład tego nurtu tytuły powstające w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki (i całe szczęście). Spróbujmy więc odpowiedzieć na postawione na wstępie pytanie – czy omówione w niniejszym artykule pozycje mają szansę zainteresować typowego, „core’owego” gracza? Teoretycznie tak. W końcu występuje tu wiele gier, które pod względem modelu rozgrywki są bardzo podobne do tego, co święci triumfy w mainstreamie (zwłaszcza produkcje muzyczne i pseudostrzelanki). Problemem jest jednak jakość tych tytułów. Wśród chrześcijańskich deweloperów brakuje talentów, a jeśli już się jakieś trafią, skrzydła podcinają im małe budżety. Poza tym nierzadkie jest „sprzedawanie” produktów samą warstwą merytoryczną, z pominięciem dopracowanej strony mechaniczno-technicznej. Z tego względu w ostatecznym rozrachunku gry chrześcijańskie można uznać za warte wypróbowania – ale raczej wyłącznie w charakterze niezobowiązującej ciekawostki.