10 najzabawniejszych śmierci w filmach
Spotkanie z kostuchą w realnym życiu nie jest niczym zabawnym, ale filmy rządzą się swoimi prawami. Dlatego dziś prezentujemy wam dziesięć najzabawniejszych śmierci ukazanych na wielkim ekranie.
Spis treści
Podobno ze śmierci nie wolno (lub nie wypada) się śmiać. Wszyscy jednak wiemy, że wiele filmów w taki czy inny sposób portretuje sceny śmierci, a są one różne: patetyczne, przykre, wzruszające, a także właśnie zabawne. Co za tym idzie, nic nie stoi na przeszkodzie, by przedstawić wam dziesięć kinowych scen śmierci tak głupkowatych/absurdalnych, że aż umrzecie ze śmiechu! I podkreślamy – poniższe zestawienie składa się z bardzo wielu spoilerów!
Poszukiwacze zaginionej Arki – przeciwnik Indiany
- Reżyser: Steven Spielberg
- Rok produkcji: 1984
- Aktor wcielający się w postać: Terry Richards
- Gdzie obejrzeć: Chili, TV
Ta niecodzienna lista będzie miała wiele „mniej ambitnych” filmów, ale zaczniemy ją od pozycji kultowej. Seria o Indianie Jonesie przetrwała próbę czasu i aktualnie jawi się jako jedna z najlepszych kinowych przygodówek wszech czasów. W filmach tych znajdziemy całkiem sporo zabawy konwencją, żonglowania gatunkami czy historią poprzedniego stulecia. A skoro twórcy mieli wolną rękę, to nie możemy zapomnieć o humorze, który stanowi integralną część opowieści o najbardziej znanym archeologu popkultury. Pamiętacie szaloną postać ojca Indy’ego, w którego wcielił się Sean Connery? A może moment, kiedy w czwartej części Harrison Ford chował się w lodówce?
Niecodzienny humor jest jednym z charakterystycznych elementów tych filmów i przejawia się on na różne sposoby. Jednak nie jest to zestawienie najlepszych scen z Indiany Jonesa, ale zestawienie śmiesznych śmierci, więc zwycięzca może być tylko jeden. Chodzi o pamiętną scenę walki z pewnym arabskim szermierzem, która kończy się bardzo niespodziewanie. Twórcy umiejscawiają Indy’ego w kręgu stworzonym przez przechodniów, a następnie wprowadzają postać utalentowanego przeciwnika – zanim zaczną walczyć, ten przechwala się swoimi szermierskimi zdolnościami. W tym momencie jesteśmy pewni, że będzie to dla Jonesa trudne starcie, ale nasz archeolog nie ma czasu do stracenia. Indy wyjmuje pistolet i po prostu strzela do swojego niedoszłego rywala. K.O.!
Mówi się, że w dniu kręcenia sceny Harrison Ford źle się poczuł i sam zaproponował, aby Indy wygrał walkę znacznie mniej wyrafinowanym sposobem, niż to zakładał scenariusz. Było warto – a chociaż w tej scenie chodzi głównie o komizm, to przy okazji pozwala ona widzowi jeszcze lepiej poznać charakter głównego bohatera.