Pierwsze The Crew „umarło”, lecz wciąż budzi żywe kontrowersje. Ubisoft odebrał graczom licencję na grę
Ubisoft nie ograniczył się do zamknięcia serwerów The Crew. Francuska firma zaczęła odbierać graczom licencję na grę, czym przysporzyła sobie kolejnych wrogów.
Jak wiecie, 31 marca Ubisoft „uśmiercił” grę wyścigową The Crew, zamykając jej sieciowe serwery, z którymi połączenie było wymagane, by móc cieszyć się tytułem. Choć fani podjęli inicjatywę, by go uratować – więcej na ten temat napisał Krzysztof „Draug” Mysiak w jednym z odcinków Motoprzeglądu – a społeczność podniosła larum, organizując kampanię „Przestańcie Niszczyć Gry”, wiele wskazywało na to, że ruch ten ujdzie Francuzom na sucho. Niewykluczone jednak, iż teraz sami strzelili sobie w stopę.
Gracze na Reddicie zauważyli bowiem, że Ubisoft nie tylko zamknął serwery The Crew, ale również cofnął licencję na grę, którą każdy nabywca otrzymał wraz z jej zakupem (warto dodać, że ów wątek został usunięty przez moderację subreddita, lecz zagorzali fani nie poddają się i założyli nowy). Co ciekawe, w pierwszych dniach kwietnia – zaraz po tym, jak produkcja „umarła” – nie poczyniono tak drastycznych kroków. Miałem wówczas The Crew na dysku – nie dość, że cały czas mogłem je uruchomić (połączenia z serwerem oczywiście nie dało się nawiązać), to po odinstalowaniu wciąż byłem w stanie dokonać ponownej instalacji.
Odebranie graczom licencji na The Crew jest o tyle istotne, że nawet jeśli wspomniana wyżej inicjatywa fanów zostanie w pełni zrealizowana, zabawa offline okaże się niemożliwa, bo zainteresowane nią osoby nie będą dysponowały grą, którą należałoby zmodować.
Jak donosi niemiecki serwis Haise Online, tamtejsza grupa piracka zwróciła się do Komisji Europejskiej z zapytaniem, czy działania francuskiej korporacji są legalne w świetle prawa. Zamknięcie serwerów to jedno, lecz pozbawienie graczy dostępu do gry – nawet jeśli w praktyce ona nie działa – postrzegane jest o niebo gorzej. Internauci zastanawiają się wręcz, czy Ubisoft nie powinien oddać graczom pieniędzy, które zapłacili oni za produkcję (Co ciekawe, na dniach w społeczności dość głośno było o użytkowniku PlayStation, któremu Sony w kwietniu 2024 r. zwróciło równowartość kosztu zakupu The Crew, dokonanego w 2015 r., gdyż przez cały ten czas „nie grał zbyt wiele”, a teraz produkcja nie działa. Niemniej jest to pojedynczy incydent.)
Choć wydaje się bardzo wątpliwie, by miało dojść do tego ostatniego, swoją decyzją Komisja Europejska może ustanowić nie lada precedens. Jeśli organ orzeknie na korzyść Ubisoftu, widząc bezkarność Francuzów, w przyszłości inni wydawcy mogliby bardziej ochoczo przystąpić do „uśmiercania” swoich starszych gier. Tego zaś byśmy nie chcieli.