Wiele gier zasługuje na to, by ich muzyka była grana przez orkiestrę. Cykl RPG Final Fantasy to sztandarowy przykład - cykl muzyczny Adama
Muzyka zawsze była jedną z mocniejszych stron serii Final Fantasy, a niektóre kompozycje doskonale odgrywają zawodowe orkiestry. Oto kilka tego typu utworów, które możecie usłyszycie na żywo, jeśli się pospieszycie.
Jeśli regularnie przekraczacie progi mojego cyklu muzycznego, to pewnie wiecie, jak ważne miejsce w moim sercu zajmują gry z cyklu Final Fantasy. To właśnie pełne emocji kompozycje mistrza Nobuo Uematsu sprawiły, że zacząłem zwracać szczególną uwagę na rolę soundtracków w grach wideo.
Jeszcze będąc nastolatkiem byłem przekonany, że muzyka z gier Square jest doskonałym materiałem dla pełnej orkiestry, ponieważ grupa profesjonalnych muzyków zajmujących się na co dzień muzyką klasyczną, jak mało która byłaby w stanie oddać ducha poszczególnych części cyklu i wyciągnąć z nich elementy, dzięki którym towarzyszące im sceny były tak ikoniczne.
Dziś muzyka z gier całkiem regularnie gości na deskach filharmonii, a ta skomponowana przez Nobuo Uematsu (oraz późniejszych kompozytorów tworzących dla Square Enix, takich jak Masashi Hamauzu) ze względu na swoją złożoność, różnorodność i mnogość zapadających w pamięć kompozycji jest odgrywana bardzo często.
Tak się składa, że już 21 września we Wrocławiu, w Narodowym Forum Muzyki, odbędzie się koncert Final Symphony II organizowany przez Game Music Festival, którego patronem medialnym jest m.in. serwis gry-online.pl. Jest to dla mnie doskonała okazja do przybliżenia kilku kompozycji z cyklu Final Fantasy, które w pełni zasługują na to, by wybrzmieć na instrumentach prawdziwej orkiestry.
Final Fantasy VI – Kefka Theme
Kefka z Final Fantasy VI to antagonista, w przypadku którego moim zdaniem po raz pierwszy w historii serii FF pokazano złożoność mrocznego charakteru. Poznajemy go jako pewną siebie osobę, która nie stroni od podstępów i wydaje się żyć wedlug zasady „po trupach do celu”. Potężny mag nie roztacza jednak wokół siebie powagi i monumentalności, jak w przypadku niektórych „złych” z innych części. Kefka bardzo często daje się ponieść emocjom i zdaje się do końca nad nimi nie panować, a jego ekscentryzm przejawia się nie tylko w zachowaniu, ale także w wyglądzie. Jak bowiem nazwać jednym słowek Kefkę, kiedy tylko go spotkamy? Wielu graczy określiło antagonistę mianem klauna lub błazna, co nie powinno dziwić, bo zarówno wygląd, jak i nieobliczalne zachowanie świetnie do tego pasują.
Utwór towarzyszący antagoniście znakomicie buduje atmosferę wokół niego. Mamy tu do czynienia z walcem rozpoczynającym się od delikatnych, krótkich dźwięków granych techniką staccato, przywołujących na myśl atmosferę cyrku. Dopiero po czasie akompaniament jest tworzony przez mocne, wyraźne i ciężkie, nieco marszowe brzmienia basu i sekcji smyczkowej, do której po chwili dołącza bęben. Ze względu na minimalistyczne podejście do początku kompozycji i genialnej rozbudowy, motyw towarzyszący Kefce z pewnością zrobiłby wielkie wrżenie, gdyby został zagrany przez profesjonalną orkiestrę.
Final Fantasy VII – One Winged Angel
Gdyby ktoś poprosił mnie, bym wybrał jeden utwór z serii FF, który emanuje złożonością, patosem i pompą, jakiej nie powstydzyłaby się orkiestra na co dzień wykonująca kompozycje Piotra Czajkowskiego, byłby to własnie One Winged Angel. Dzieło towarzyszy walce z Safer Sephirothem, unoszącym się w powietrzu i posiadającym zamiast ramienia wielkie skrzydło, nawiązujące do skrzydła anioła. Na tym etapie gry wszystko jest wielkie, potężne, budzące respekt, niepokój i starające się pokazać graczowi, jaką przewagę ma nad nim antagonista.
One Winged Angel zaczyna się od agresywnej sekcji smyczkowej wspartej rytmicznym brzmieniem bębnów, która rozwija się, momentami słabnąc, aby za chwilę znów uderzyć w gracza swoją monumentalnością. Jakby tego było mało, jest to jedyny utwór w Final Fantasy VII, w którym możemy usłyszeć linie wokalne. Mało patosu? Niech będą śpiewane przez chór i w dodatku po łacinie! Już pierwsze słowa ukrywają znaczenie tego, jak ciężka gracza czeka walka, bowiem wyśpiewane przez chór słowa „Estuans interius ira vehementi” znaczą nic innego, jak „płonący wewnątrz z gwałtownym gniewem”.
Final Fantasy IX – Melodies of Life
Odetchnijmy od tematu antagonistów oraz pełnych przepychu kompozycji i przejdźmy do utworu, który pod względem melodii jest moim zdaniem jednym z najpiękniejszych w całej serii Final Fantasy. Melodies of Life regularnie przewija się przez dziewiątą odsłonę kultowej serii. Utwór w różnych wersjach słyszymy między innymi przemierzając mapę świata, czy wsłuchując się w motyw przewodni księżniczki Garnet, która to w pewnym momencie nawet nuci motyw przewodni. Melodies of Life to przepiękny utwór wykonany przez Emiko Shiratori, opowiadający o spotkaniu, przygodach i losach dwóch osób, co jest bezpośrednim nawiązaniem do wielkiej podróży głównych bohaterów.
Melodies of Life wywołuje poteżną nostalgię w sercach osób, którze poznały wspaniałą opowieść zaserwowaną graczom przez Square i Nobuo Uematsu. Delikatne dźwięki, wpadająca w ucho linia melodyczna i to, w jaki sposób utwór z czasem się rozwija sprawia, że kompozycja powinna być obowiązkowym elementem koncertu muzyki z gier. Jeśli orkiestrze zależy na tym, by słuchający uronili łzę wzruszenia, Melodies of Life z pewnością jej w tym pomoże.
Final Fantasy V – Battle on the Big Bridge
Zamieszajmy nieco w chronologii gier i wrzućmy na ruszt pełen energii motyw z Final Fantasy V, który towarzyszy w trakcie próby przejścia przez wielki most. W tym konkretnym momencie prowadzona przez gracza drużyna czuje na karku oddech nieprzyjaciół i musi przeprowdzić operację ucieczki możliwie jak najszybciej i bezproblemowo. Problemów nie da się uniknąć ze względu na konieczność walki oraz ikoniczne starcie z pewnym powracającym w późniejszych częściach FF jegomościem.
Motyw pod tytułem Battle on the Big Bridge nie wprowadza gracza stopniowo w atmosferę tej konkretnej sceny, lecz zaczyna się od razu z pełną dynamiką, mknie przed siebie za pomocą szybkich pasaży czy chwytliwej i mocno rytmicznej linii melodycznej. W pewnym momencie muzyka zdaje się tracić na dynamice, lecz jest to jedynie sprytny zabieg, mający nieco uśpić czujność i ponownie wybrzmieć z pełną mocą. Ta konkretna kompozycja jest wręcz stworzona dla orkiestry, bowiem sekcje smyczkowe i dęte wraz z wyrazistymi bębnami mogą w pełni ukazać wagę i dynamikę utworu.
Final Fantasy VIII – Breezy
Ten wybór może być nieoczywisty i niewykluczone, że kogoś zaskoczy, ponieważ w Final Fantasy VIII nie brakuje skomplikowanych, monumentalnych utworów typowo orkiestrowych, jak choćby Liberi Fatali witające gracza tuż po uruchomieniu tytułu. Breezy to utwór, który usłyszymy po przybyciu do miasteczka Balamb.
Kompozycja doskonale pasuje do nadmorskiego klimatu i jest skupiona na delikatnych, rytmicznych i bardzo minimalistycznych dźwiękach. Słuszymy tu tak naprawdę tylko jedną ścieżkę gitary. Oczywiście jest to brzmienie elektroniczne, jednak moim zdaniem kompozytor słyszał tu właśnie ten instrument, co można rozpoznać po flażoletach w 52 sekundzie, będącymi typową dla gitary techniką. Dlaczego chciałbym usłyszeć Breezy zaaranżowane na orkiestrę? Powody są dwa: delikatne dźwięki byłyby bardzo przyjemnym przerywnikiem pomiędzy pełymi dynamiki i emocji kompozycjami, a do tego ciekaw jestem, jak orkiestra wyposażona w intrumenty smyczkowe i dęte poradziłaby sobie z tak delikatnym utworem.
Muzyka z Final Fantasy wybrzmi już 21 września
O muzyce można pisać bez przerwy, ale znacznie lepiej jest jej posłuchać. Nadaża się ku temu doskonała okazja, ponieważ już 21 września we wrocławskim Narodowym Forum Muzyki będzie można zachwycać się kompozycjami z serii gier Final Fantasy, wykonywanymi przez profesjonalną orkiestrę. Koncert nosi nazwę Final Symphony II i pojawią się na nim utwory z części V, VIII, IX oraz XIII.
Pokaz jest projektem Game Music Festival, czyli grupy miłośników muzyki z gier, która jeździ po świecie i przedstawia kompozycje z wybranych utworów. W przeszłości na warsztat wzięli oni m.in. dzieła z Baldur’s Gate 3 czy The Last of Us. Jeśli ciekawi Was festiwal i chelibyście nabyć bilety, możecie tego dokonać, klikając w poniższy link.
W każdym artykule traktującym o muzyce z gier wideo będę zamieszczał jeden wybrany przez siebie utwór, który specjalnie dla Was zaaranżuję i zagram na gitarzę. W tym przypadku na warsztat wziąłem Breezy, ponieważ mało który utwór z cyklu Final Fantasy tak dobrze pasuje w połączeniu z samotną gitarą klasyczną.
Na potrzeby cyklu o muzyce z gier wideo powstał kanał Muzyka z gier od kuchni w serwisie YouTube. Będą pojawiały się na nim gitarowe, nie zawsze w pełni zgodne z oryginałem aranżacje znanych i tych mniej popularnych kompozycji z różnorodnych tytułów. Przy okazji każdego artykułu publikowane będą tam nowe wykonania, ale będą się także inne, bez planowanego harmonogramu. Jeśli zatem macie ochotę posłuchać muzyki z gier w gitarowym wydaniu, zapraszam do odwiedzenia kanału.