Heihachi Mishima powstał z martwych w Tekken 8. Gracze pomstują na „chciwą” decyzję Bandai Namco
Heihachi Mishima trafił do wczesnego dostępu dla nabywców season passa Tekken 8, ale już nowa mapa wymaga osobnej dopłaty, nawet po zakupie najdroższych edycji gry.
Heihachi Mishima powrócił z martwych i dołączył do zmagań w Tekken 8. Tak jak zapowiadano, kultowy wojownik po raz kolejny oszukał śmierć i mogą go już sprawdzić nabywcy przepustki sezonowej 1. roku, którzy otrzymują wcześniejszy dostęp do DLC. Pozostali gracze będą mogli je zakupić dopiero 4 października.
Już zawczasu firma Bandai Namco pokazała wskrzeszonego Heihachiego w akcji na nowym zwiastunie rozgrywki. Ponadto część graczy miała okazję zobaczyć dodatkowe materiały, które zdradziły, że przynajmniej jeden członek klanu Mishima (no, powiedzmy) raduje się z jego z powrotu.
Heihachi to nie ostatni wojownik, którego otrzymamy w ramach przepustki sezonowej pierwszego roku Tekkena 8. Jednakże wciąż czekamy na potwierdzenie, kim będzie „chomik”, który pojawi się w grze po „koali”. Następny zawodnik ma zadebiutować tej zimy, ale nie wiemy, czy nastąpi to w tym roku, czy na początku 2025 r.
„Chciwe” Bandai Namco podpada graczom
Powrót tak kultowej postaci, jak stary Mishima, powinno być powodem do świętowania dla fanów Żelaznej Pięści. Jednakże rzut oka na recenzje na Steamie pokazuje, że w ostatnim miesiącu fani nie do końca pałali entuzjazmem do T8. 69% pozytywnych opinii to raczej lekkie „bombardowanie”, ale wciąż daje „ósemce” tylko „mieszane” oceny z ostatnich 30 dni.
Co gorsza, nawet po uwzględnieniu wszystkich wystawionych recenzji wynik gry nie jest znacznie lepszy. Na plus Tekkena 8 oceniło 70% osób, które opublikowały opinię na Steamie. Powtórzmy: to nie jest nawet mała tragedia, ale to też nie wynik, który powinna otrzymać tak skądinąd udana produkcja.
Gameplay za kolejną dopłatą
Łatwo wskazać powód narzekania graczy: mikropłatności. Od dawna część z nich ma zastrzeżenia co do sposobu monetyzacji Tekkena 8, ale w przypadku alternatywnych kostiumów dla wojowników argumentowano, że są to głównie dodatki kosmetyczne. Także to nie podobało się części fanów (nawet po wyjaśnieniach Katsuhiro Harady), niemniej wiele osób nie miało nic przeciwko takim opcjonalnym mikrotransakcjom.
Jednakże tym razem Bandai Namco udostępniło za dopłatą również nową arenę (Genmaji Temple), a więc coś wpływające na rozgrywkę. Po prawdzie nawet to nie byłoby problemem – tak, osoby pragnące rywalizować na turniejach mogą być niejako zmuszone do zakupu, by po wylosowaniu danej mapy nie być na gorszej pozycji od przeciwnika znającego daną lokację. Niemniej nie różni się to od DLC z wojownikami, a areny również są częścią DLC.
Jest tylko jedno „ale”: Bandai Namco najwyraźniej podjęło decyzję o usunięciu aren z przepustki sezonowej Tekkena 8. Innymi słowy, nawet jeśli zakupiliście „season passa” lub zawierające go droższe wydania „ósemki”, nadal musicie dopłacić za mapę. Nie, zakup DLC z Heihachim też nie daje do niej dostępu. Trzeba jeszcze uiścić 19 zł / 5 dolarów.
Tak, nawet edycje kolekcjonerska oraz „ostateczna” T8 nie dają dostępu do Genmaji Temple. Stąd właśnie irytacja graczy, zwłaszcza że poprzednia mapa była dostępna za darmo dla wszystkich (mowa o Seaside Resort, które trafiło do gry wraz z Lidią Sobieską). Część fanów zastanawia się wręcz, czy brak nowej areny w przepustce sezonowej to nie jest „bug”. Stąd też zaledwie 10% pozytywnych opinii dla Genmaji Temple na Steamie.
Do tego dochodzą narzekania na balans i inne mikropłatności, ale to właśnie kwestia nowej mapy wywołała największe kontrowersje.