Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 7 stycznia 2025, 12:21

Gracze są zmęczeni grami na 30-100 godzin i ogromnymi światami, których nie da się zwiedzić w całości, twierdzi twórca Starfielda

Shen Will zgadza się, że gracze mogą być zmęczeni tytułami na wiele godzin, zwłaszcza gdy mają już swoje wiecznie żywe tytuły, do których stale wracają.

Źródło fot. Bethesda Softworks / Microsoft.
i

Jak to często bywa, ostatnie problemy wydawców i deweloperów gier przełożyły się na częste wypowiedzi twórców wskazujących przyczyny (faktyczne lub rzekome) „fatalnego” stanu branży gier. Do tej długiej listy krytyków dołączył główny projektant zadań w Starfieldzie, który uważa, że gracze mogą być już zmęczeni grami na ponad 30-100 godzin.

Will Shen był gościem kolejnego odcinka podcastu kanału Kiwi Talkz w serwisie YouTube. W trakcie ponad godzinnego wywiadu twórca napomknął o początkach swojej przygody z Bethesdą za czasów Fallouta 3 (co okazało się dla dewelopera „próbą ognia”), pochwalił sekwencję otwierającą pierwszego BioShocka i wspomniał o lekcjach wyciągniętych z ponad dekady spędzonej w studiu (w tym o „najgorszym zadaniu” Skyrima, za które odpowiada).

Oczywiście nie mogło zabraknąć wzmianki o Starfieldzie, choćby dlatego, że był to ostatni projekt Shena przed jego odejściem z Bethesda Softworks w październiku 2023 roku (via PC Gamer).

Twórca „przeprasza” za Skyrima i Fallouta 4

W pewnym momencie Reece „KiwiTalkz” Reilly napomknął o tym, jak to w ostatnich latach gracze narzekają na zbyt długie gry. Shen żartobliwie przeprosił za to, bo popularność ogromnych produkcji na ponad 100 godzin to poniekąd efekt sukcesu Skyrima i Fallouta 4, nad którymi pracował.

Deweloper uważa, że to sukces tych „piaskownic” spopularyzował koncepcję ogromnych gier, w które można grać w zasadzie bez końca i spędzić w nich setki lub nawet tysiące godzin. Faktycznie, oba tytuły nadal cieszą się sporą popularnością. Aczkolwiek – pomijając nawet kuriozalną liczbę reedycji Skyrima – piąte The Elder Scrolls i „czwarty” Fallout to przede wszystkim jedne z najcześciej modowanych gier (co dobitnie pokazują statystyki serwisu Nexus Mods).

Shen przyznaje, że nie była to zupełna nowość. Wcześniej podobną funkcję spełniały gry MMORPG, ale – zdaniem twórcy – dopiero popularność Skyrima i F4 rozpoczęła modę na ogromne sandboksy dla jednego gracza. Później doszły do tego inne trendy, jak choćby dodawanie craftingu i/lub elementów survivalowych do niemal każdej produkcji (co mamy zawdzięczać Minecraftowi, który nie zwalnia nawet po kilkunastu latach).

Zmęczenie ogromnymi grami

Jednakże, jak twierdzi twórca, w tej chwili spora część graczy czuję się zmęczona „inwestowaniem” ponad 30 lub 100 godzin w kolejną grę wideo, bo mają już swoje wiecznie żywe tytuły, do których mogą wracać. Innymi słowy, fani nie mają siły na dodawanie kolejnej wielkiej produkcji do swoich i tak ogromnych list tytułów „do zagrania”.

Shen nie odniósł się do tego bezpośrednio, ale jego słowa zdają się iść w parze z wypowiedziami innych deweloperów. Niedawno zarówno ojciec Yakuzy, jak i byli twórcy serii Gothic oraz Risen mówili o tym, że moda na wielkie światy w grach wideo poszła za daleko.

Często też pojawiały się głosy na temat zbyt wielkiej liczby wydawanych gier, nie tylko drobnych (by nie rzec: śmieciowych) projektów, ale też właśnie takich wręcz rozdętych tytułów, przez co graczom coraz trudniej znaleźć czas na sprawdzenie (i ukończenie) wszystkich interesujących ich produkcji.

Do tego dochodzi rosnąca liczba gier-usług, kolejnych odsłon uznanych serii i wiecznie żywych tytułów, jak Call of Duty, Fortnite (który, jak to żartobliwie ujął Shen, być może będzie aktualizowany jeszcze za 50 lat), czy World of Warcraft. Skądinąd wiemy też, że gracze spędzają większość czasu w starych tytułach, a nie w tegorocznych premierach.

Renesans małych gier

Temu właśnie mamy zawdzięczać przeciwstawny trend w ostatnich latach: powrót mody na krótkie gry. Shen wskazał tu m.in. na Mouthwashing, które można ukończyć w „3 godziny” (albo i szybciej). To ma być też powodem, dla którego społeczność wokół tej niezależnej produkcji tak mocno angażuje się w rozważania na temat fabuły – ponieważ, jak to ujął dosadnie Shen, każdy z nich ukończył tę produkcję, i tym samym w pełni zna historię Mouthwashing.

Taki wniosek może wydawać się przesadzony (dość rzucić okiem na zawzięte dyskusje wokół tytułów pokroju Elden Ringa), ale Shen słusznie wskazuje, że większe tytuły – nawet te, które można ukończyć „tylko” w ponad 10 godzin – rzadko są przechodzone do końca. Twórca nie ma złudzeń, że Starfield nie jest wyjątkiem. Co prawda nie ma jednego osiągnięcia za ukończenie gry, ale rzut oka na „acziki” związane z ostatnimi misjami stronnictw nie pozostawia wątpliwości co do tego, ilu użytkowników Steama zobaczyło napisy końcowe kosmicznego RPG Bethesdy.

Shen wskazał też na sukces innej nie-aż-tak wielkiej produkcji. Astro Bot miał pokazać, że jest zapotrzebowanie na „krótsze, bardziej skondensowane doświadczenia” na rynku gier (nawet jeśli oznacza to około 12 godzin). Liczne wyróżnienia i wysokie oceny dzieła studia Team Asobi dowodzą, że – jak to ujął Shen – „obecnie mamy tak wiele gier w naszych kolekcjach, do których możemy stale wracać”, że doceniamy tytuły, które możemy skończyć i przejść do czegoś innego.

To nie koniec dużych tytułów

Trzeba przyznać, że część wniosków Shena jest niejako oczywista. Mało który gracz nie ma własnej „kupki wstydu”, kolekcji tytułów, które czekaja na swoją kolej (na przykład nabytych w gorączce zakupowej w trakcie kolejnych wyprzedaży Steama), i dodanie do niej kolejnych kilku(dziesięciu) tytułów na 10, 30 czy 100 godzin może być frustrujące.

Niemniej Shen dodał, że zmęczenie części graczy bynajmniej nie oznacza, że to koniec wielkich gier. Owszem, część deweloperów i wydawców odchodzi o tak dużych projektów, ale na globalnym rynku (tj. poza Ameryką i Europą) jest dla nich miejsce. Dość wskazać na sukces Black Myth: Wukong, który stanowczo nie jest małą produkcją i miał cieszyć się szczególnym powodzeniem w Chinach.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej