Arthur Morgan powraca w audiobooku. Roger Clark mówi o kulisach produkcji RDR 2, swojej karierze i zapomnianych bohaterach gier
Roger Clark nie ma wątpliwości, że Arthur Morgan z Red Dead Redemption 2 pozostanie z nim do końca kariery. Z okazji swojego „powrotu” do tej roli opisał, jak przebiegała jego współpraca z Rockstar Games.
Red Dead Redemption 2 nie było pierwszym westernem firmy Rockstar Games, ale to właśnie ten tytuł wniósł serię na wyżyny i stał się jednym z największych bestsellerów amerykańskiego studia. Drugi RDR był też ważnym krokiem dla odtwórcy roli Arthura Morgana, choć droga do sławy nie była lekka.
Rola banity Dzikiego Zachodu bynajmniej nie była pierwszym angażem dla Rogera Clarka. Niemniej to właśnie dzięki niej większość świata usłyszała o aktorze o irlandzko-amerykańskich korzeniach. Do dziś to szczytowe osiągnięcie jego kariery, za które otrzymał m.in. nagrodę za najlepsza rolę na gali The Game Awards 2018.
„Tysiące nieznanych bohaterów” RDR 2
Choć nic nie zapowiada powrotu serii, a tym bardziej głównego bohatera „dwójki”, Roger Clark niejako powrócił do roli Arthura Morgana w… nowym audiobooku. Jest to „dźwiękowe” wydanie książki Red Dead’s History autorstwa Tore’a C. Olssona, który ocenił odtworzenie amerykańskiej historii przełomu XIX i XX wieku w trylogii Red Dead (via Rockstar Intel). Lektura może zaciekawić fanów serii, zwłaszcza gdy tekst czyta im bohater RDR 2.
Właśnie to posłużyło serwisowi IGN za pretekst do przeprowadzenia kolejnego wywiadu z aktorem. Jak się okazuje, samo zaangażowanie go do roli Arthura Morgana było dla Clarka bardzo korzystne. Kontrakt z Rockstarem zapewnił mu stabilność finansową, o jakiej wielu mniej znanych aktorów mogło jedynie marzyć.
Do tego aktor w ramach „bonusu” poszerzył swoją wiedzę na temat Dzikiego Zachodu. Także w temacie lingwistyki, choćby co do niepopularności pewnego angielskiego słowa na „f” czy podejrzanie „brytyjskiej” mowy ówczesnych Amerykanów.
Aktor nie omieszkał wspomnieć o „tysiącach nieznanych bohaterów” Red Dead Redemption 2. To te osoby odpowiadały za poprawność warstwy historycznej (i nie tylko), przy których praca Clarka była – jak on sam stwierdził – ledwie małą częścią wysiłku włożonego w powstanie RDR 2. Zespół odpowiedzialny za produkcję RDR 2 był liczebnie porównywalny do grupy potrzebnej do opracowania „5-6 sezonów serialu telewizyjnego”.
5 lat pracy na pełen etat
Jednakże nie była to łatwa rola. Dość powiedzieć, że Roger Clark brał udział w pracach nad grą od 2013 roku, a jego udział skończył się dopiero „5 lat później, niemal co do dnia”.
Wynikało to z faktu, że praca aktora miała więcej wspólnego z nagrywaniem serialu lub filmu niż tylko kwestii głosowych. Sceny powtarzano aż do osiągnięcia zadowalającego efektu, także w kwestii ruchu rejestrowanego przez komputery. Jedyną różnicą było to, że nigdy nie musiano zmieniać miejsca pracy.
Nie były to też tylko okazjonalne sceny. Clark w zasadzie pracował na „pełen etat”: niemal codziennie stawiał się w nowojorskim studiu Rockstara, czasem nawet na 12-14 godzin. Nawet „2 tygodnie” przerwy po trzech tygodniach intensywnych prób były przeplatane sesjami w budce do nagrywania głosów (które to zajęcie stanowiło tylko około „10%” pracy aktora).
Tajemniczy pracodawca
Samo przesłuchanie przed przyjęciem do pracy było dość nietypowe, choćby dlatego, że kandydaci nie dostali zawczasu fragmentów skryptu (ani nazwy studia, aczkolwiek zaangażowanie Take-Two było istotną wskazówką). Clark wskazuje, że miało to przetestować zdolność aktorów do szybkiego „skopiowania” dialogów zmienionych na ostatnią chwilę.
Nie jest tajemnicą, że prace nad Red Dead Redemption 2 były ciężką próbą dla Rockstara. Ostry crunch to obecnie chleb powszedni u wielkich deweloperów, a w przypadku gry tak ogromnej i szczegółowej był on szczególnie dotkliwy dla twórców. Wystarczyła tak drobna zmiana, jak nowa nazwa dla miasta lub budynku, by ponownie trzeba była nagrać wiele kwestii dialogowych.
Co zaskakujące, Clark rozpoczął pracę nie tylko nie będąc pewnym nazwy współpracującego z nim studia (choć domyślał się, że chodzi o Rockstara) i tytułu gry, ale też bez kontraktu. Okazało się to typową praktyką w branży gier – łatwiej bowiem zastąpić aktora głosowego w grach niż w filmach, a twórcy zapewne wolą nie zdradzać zbyt wiele, jeśli nie ma pewności co do przyszłej współpracy.
Kariera pod patronatem Arthura Morgana
Niemniej gdy już podpisano kontrakt, Clark miał powody do zadowolenia. Rockstar zapewnił aktorowi stabilność finansową, która nawet teraz nie jest powszechna w tym zawodzie (a co dopiero dekadę temu). Do tego standardy w studiu były wysokie, a choć „Morgan” nie mógł zdradzić swojej gaży, to jej wysokość wyraźnie dała mu powody do zadowolenia.
Do tego Clark może być teraz bardziej wybredny, jeśli chodzi o akceptację kolejnych ról, choć z zasady akceptuje większość propozycji. Tych jednak byłoby znacznie mniej, gdyby nie jego znakomity wstęp Red Dead Redemption 2 i aktor już zawsze będzie kojarzony z rolą Arthura Morgana.
Przed Rockstarem byłem tylko aktorem pracującym na Broadwayu. Dopiero zaczynałem utrzymywać się wyłącznie z aktorstwa po kilkunastu latach pracy jako barman i chwytaniu się wszystkiego w ramach uzupełniani [budżetu – przyp. red.].
Po zagraniu w Fort Solis obok samego Troya Bakera (która to gra ma doczekać się ekranizacji) Clark nie narzeka na brak zajęcia. Na pewno usłyszymy go w kolejnych grach wideo, aczkolwiek na razie nie mógł zdradzić nic więcej. Być może znów wystąpi w serii Red Dead, bo choć aktor nie ma żadnych informacji na ten temat, Take-Two dało już do zrozumienia, jak ważna dla spółki jest ta marka (via Video Game Chronicles).
Książka Red Dead’s History ukaże się 6 sierpnia w angielskiej wersji językowej.