autor: Alver
Mordercze Muminki - czyli perwersyjne myśli Puchatka
Od ilu to już lat słyszy się o szkodliwym wpływie gier komputerowych na nierozwiniętą psychikę młodych ludzi? Jak często psychologowie, lekarze i wszelkiej postaci mędrcy prorokują fatalny skutek oddawania się tej niecnej rozrywce dla mas? Czy mają rację?
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Od ilu to już lat słyszy się o szkodliwym wpływie gier komputerowych na nierozwiniętą psychikę młodych ludzi? Jak często psychologowie, lekarze i wszelkiej postaci mędrcy prorokują fatalny skutek oddawania się tej niecnej rozrywce dla mas? Od dawna i bardzo często. Fala krytyki zalewa nasze kanały percepcji ze wszystkich stron, radio, telewizja, gazety, czasopisma... Czy mają rację?
W mieście X, nastolatek Y postrzelił swojego kolegę z podwórka. Tragedia, rzecz to oczywista, jej przyczyn zaś powinno się szukać w...? Na pewno nie w sytuacji rodzinnej owego agresywnego nastolatka, nie w kłopotach emocjonalnych X, problemach w szkole i silnego stresu spowodowanego tym to, a tym złym słowem ojca, matki, czy braku przyjaciół tudzież szykan jakie spotykały go w odpowiedzi na próby nawiązania kontaktu z rówieśnikami. Odpowiedź jest prostsza. X często pogrywał na komputerze, wystarczy, że miał zainstalowanego jakiegoś FPS’a a wszystko stanie się jasne, zarówno policja jak i sądownictwo ma problem z głowy; nie muszą angażować zbyt wielu ludzi do wyjaśnienia całej sprawy, gdyż ta wyjaśniła się sama dzięki spisowi programów z twardego dysku nastolatka. Nie istotne już staje się to jak żył i czy życie nie doświadczyło go o wiele mocniej, niż mogłaby to wytrzymać jego psychika. Nie ma potrzeby zagłębienia się w dramaty jakie były jego udziałem. Spośród wielu przyczyn i bodźców jakie mogły go do tego skłonić, ten właśnie wydaje się najbardziej prawdopodobny.
Czy filmy, stanowiące dziedzinę sztuki, a nie – jak w przypadku gier – jedynie gałąź rozrywki, mogą mieć równie zabójczy wpływ na zdrowie psychiczne dorastającego człowieka? Czy inwestowanie na giełdzie papierów wartościowych wykrzywia sposób postrzegania rzeczywistości, a może straty, jakie można przy okazji odnieść są zbyt niebezpiecznym bodźcem, aby pozwolić na kontynuowanie tego fatalnego procederu? Dało się swego czasu usłyszeć argument przemawiający za takim posunięciem. Pan Z zamordował swoją rodzinę poczym popełnił samobójstwo, wszystko to z powodu niepowodzenia w jednej ze swoich inwestycji, w skutek czego utracił swój majątek. Zbyt niebezpieczne, aby na to pozwalać ze spokojem ducha. Najlepiej zlikwidować pieniądze, gdyż są one – najwyraźniej – przyczyną zbyt wielu złych rzeczy. Jednak, pieniądze chcą mieć wszyscy, ale nie wszyscy chcą grać.
Ciekawe, czy zdarzają się mordercy pracujący w kopalniach, przy pieczeniu chleba, czy w administracji rządowej? Zapewne tak. Trzeba natychmiast rozwiązać te dziedziny gospodarki i wszystkich odciążyć psychicznie, aby nie wyrządzili krzywdy sobie i najbliższemu otoczeniu. Chyba, że morderczy górnik, po ciężkim dniu pracy, zamiast udać się z kolegami na piwo gra w zaciszu domowego ogniska w „Quake’a”...
To prawda, przesadzam i uogólniam do bólu. Ale czy ten problem dotyczy aby tylko mojej osoby? Wiele razy już słyszałem tłumaczenie zaistniałych zdarzeń przy pomocy tatuaży jakie sprawcy przestępstw mieli na ramionach czy plecach, które świadczyły o tym, że słuchali oni takiej muzyki, a nie innej. Śmiech, tylko śmiech. Gdzieś, w jakimś więzieniu na tym świecie siedzi człowiek, który lubi – dajmy na to – Bacha. To co? Rozwalcujemy płyty z muzyką poważną?
Jeśli pięciolatek gra w zbyt okrutne, emanujące bezmyślną przemocą gry, jest to wina programistów, którzy wypuścili taki program na rynek, trzeba wziąć zarówno ich jak i innych ludzi z tej branży na święty celownik zbulwersowanej opinii publicznej. Rodzicami zajmiemy się, w najlepszym razie, przy okazji. Wszak mało prawdopodobne jest, aby nie przykładali oni odpowiedniej uwagi do tego, co robi ich dziecko. Oczywiście, nie usprawiedliwiam tu tych, którzy tworzą bezmyślne programy tylko i wyłącznie w celu ukazania najokropniejszych rzeczy, jakich może dokonać człowiek – jak, np. „gra”, która nie tak dawno ukazała się w Japonii. To są skrajne przypadki i nie można sobie na ich podstawie wyrabiać zdania o całej społeczności graczy i tytułów, jakie oni lubią; tak samo, jak nie można stwierdzić ze stu procentową racją, że skoro jeden doberman pogryzł listonosza, to trzeba uśpić wszystkie.
Zgadzam się – bo jak tu się nie zgodzić? – że bodźce zewnętrzne, np. płynące z gier przykłady przemocy właśnie, mogą w szkodliwy sposób wpłynąć na kształtującą się dopiero psychikę młodej osoby. Kilkuletnie dziecko nie powinno grać w „Postala” czy „Phantasmagorię”, ale to nie winą twórców owych tytułów jest, że dzieje się inaczej.