Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Hyde Park 12 marca 2003, 16:43

autor: FoXXMagda

Gwiazda

Sharqa nie patrzyła na tętniące życiem morze, na odbijające się w błękitnej przestrzeni zachodzące słońce, osłaniane przez różowe obłoczki dusz, na głupie i niczego nie świadome mewy, których krzyki wżerały się w jej pulsujący żalem umysł i obolałe ciało.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.

Podnoszę łeb; niebo granatowieje pomału, czy zdążę przed wzięciem ostatniego oddechu dojrzeć rydwany bogów na nieboskłonie, srebrne gwiazdy migoczące tysiącem iskier?

Daleko za Białą Rzeką czeka rodzina, nadaremnie będzie jednak wypatrywać szafirowego błysku na niebie, promieni słonecznych odbijających się od migoczących łusek i drobnych, złożonych na czas lotu błon na głowie...

Czy mi się zdaję, czy tracę czucie w tylnych łapach? Tak, nie czują już miękkiego piaseczku na jakim się opierają, uginają się pode mną i padam na brzuch, ziarenka piasku wciskają się w szczeliny między łuskami, zaraz przestanę je też czuć, zanurzam końcówkę pyska w pianie morskiej, ulga chwilowa...

Nigdy już nie wezwie mnie do walki odgłos bębnów i ryk rogu z masy perłowej, nie wzlecę w przestworza pod sztandarem błękitnego proporca z rybołowem na aksamicie, nie poczuję ciężaru siodła, jeźdźca i jego oręża na grzbiecie, a ten fakt boli nawet bardziej niż poszarpane skrzydło czy ślady zatrutych zębów na ogonie...

Przednie łapy też powoli tracą siłę, zagłębiają się w przesiąkniętym morską solą piasku i nie podnoszą się już z niego, nie reagują na moje ostatnie polecenia, wydawane przez zasnuty mgiełką trucizny mózg... kładę łeb bokiem na piasku, chłodzi łuski na zranionym pysku...patrzę z nadzieją w niebo, tak bardzo pragnę ujrzeć przed śmiercią gwiazdy, chociaż jedną, znak że mi przebaczono i mogę w spokoju zamknąć oczy i pozwolić na zawsze spocząć zmęczonemu ciału, powalonemu przez jad...

Nic. Przymrużam szafirowe powieki i wciągam powietrze, z żalem zauważając że nie wyczuwam zapachów unoszących się w nim, zmysł zapachu jest już porażony, jeszcze chwila i w jego ślady pójdą mózg lub serce.

Za późno... serce w mej piersi wyrwało się z wolnego, dostojnego rytmu i przez chwilę zaledwie zabiło szybciej, jak przebity strzałą ptak usiłujący odlecieć jak najdalej od oprawcy... Zabiło szybciej przez ułamek ludzkiej sekundy, by po chwili zaraz osłabnąć, uderzać coraz wolniej, niczym życie uciekające wraz z krwią wypływającą z rany mojego pana...

Gasnę... niczym rozpalona dziecięcą rączką świeca, po której zostaje tylko ogarek i ogień nie mając już pożywienia – umiera...

Ale cóż to... w moim patrzącym prosto na niebo oku odbija się klejnot ze srebrnego metalu z rozżarzonym sercem...Gwiazda. Doczekałam...

Szafirowa powieka przesłoniła złote oko Smoczycy i oświetlane przez budzący się do życia i gotowy do conocnego czuwania księżyc... morskie fale nieśmiało muskają wielkie cielsko martwego stwora.

Zbliża się przypływ.

FoXXXMagda (Pellamerethiel)