autor: James GOL 007
Recenzja Gunship 2000
Recenzja gry Gunship 2000 to ostatni z serii 3 tekstów pochodzących z archwium Świata Gier Komputerowych będąca jednocześnie recenzją napisaną przez znanego autora branżowego, który swoje doświadczenie zdobywał m.in w ŚGK.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Dowództwo przydziela zawsze dwa cele. Główny (PRIMARY) oraz dodatkowy (SECONDARY). Oto wszystkie możliwe ich rodzaje:
SEARCH & DESTROY - odszukać i zniszczyć
PICK UP TROOPS - znaleźć i zabrać do bazy grupę żołnierzy. Należy użyć śmigłowca transportowego.
DROP OFF TROOPS - dostarczyć wojaków. Miejsce zrzutu zaznaczone jest dużym krzyżem.
DROP OFF CARGO - dostarczyć sprzęt.
SEARCH & RESCUE - znaleźć i uratować zaginionego żołnierza.
RECON - dolecieć do wyznaczonego punktu i zorientować się, jaki typ wojska tam stacjonuje.
INTERCEPT ENEMY - przechwycić poruszające się oddziały wroga.
POINT ATTACK - obrócić w pył wyznaczone miejsce.
Jeśli chcesz pomyślnie ukończyć wyznaczone zadanie, najlepiej osobiście wybrać i uzbroić śmigłowiec (OUTFIT SUMMARY). To, co wybiera Ci komputer, nadaje się najczęściej na wiosenną majówkę. Masz do dyspozycji osiem typów maszyn, z których trzy są dostępne po osiągnięciu odpowiedniej rangi. Do tego dwanaście różnego typu rakiet, którymi możesz naszpikować swoje latające cudeńka. W wypadku gdy przydzielono Cię do grupy, najlepiej podzielić ją na dwie sekcje. Ciężka (HEAVY) to chłopcy od brudnej roboty, ich maszyny (najlepiej trzy razy Apache) powinieneś w taki sposób wyposażyć, aby wróg na sam ich widok dał nogę. Zadanie sekcji lekkiej (LIGHT) polegać będzie na wspieraniu grupy uderzeniowej. Taki podział jest najbardziej wskazany, gdy masz za zadanie przetransportować jakiś ładunek z, bądź na teren wroga. Pierwsi powinni oczyścić teren przelotu dla helikopterów transportowych z sekcji drugiej.
Po dokonaniu tych wszystkich czynności pozostało jedynie określenie stopnia trudności. Mniej doświadczonym pilotom nie radzę wybierać lotu realistycznego, przy którym prowadzenie śmigłowca to jeden wielki cyrk. Kilka sekund w powietrzu, po czym spaaadaaaamyyy! Wszystkie pozostałe elementy najlepiej uaktywnić, co zwiększa atrakcyjność zabawy. U góry ekranu znajdują się jeszcze dwa gadgety: udział ko-pilota i umiejętność wroga. Pierwszy zależy tylko od upodobań gracza, ale z drugim radziłbym nie przesadzać. Muszę zaznaczyć, że aby stać się w szybkim tempie cenionym pilotem, należy zrezygnować z wszelkich udogodnień. Po tych wszystkich, troszkę przynudnawych czynnościach, zasiadasz za sterami wybranego wcześniej śmigłowca.
Nieodłącznym przyjacielem każdego pilota jest mapa. Na niej zaznaczone są Twoje cele. Primary (P), secondary (S), baza (B) oraz FARP point (F), w którym możesz uzupełnić zapasy paliwa i amunicji. W niektórych zadaniach nie rozmieszczono tego ostatniego i wtedy jego obowiązki przejmuje baza. Mapa to również źródło informacji na temat topografii terenu. W Gunshipie 2000 nie obojętne jest to, jak i gdzie się lata. Trasę lotu należy zaplanować w taki sposób, aby skorzystać z naturalnych barier w postaci wzniesień lub wąwozów. Należy wybierać drogę najbezpieczniejszą, a nie - najkrótszą. Wszystkie rakietowe stanowiska wroga wykryte przez radar są na mapie zaznaczane w postaci jaskrawych punktów. Mały krzyżyk oznacza rozbitą jednostkę nieprzyjaciela. Dla orientacji w terenie powinieneś do mapki zaglądać jak najczęściej, ponieważ bez jej znajomości jakiekolwiek postępy w grze nie są możliwe. Jeśli jesteś dowódcą oddziału, tutaj również wydajesz rozkazy do swoich podopiecznych. Możesz określić, gdzie powinni lecieć, jaką prędkość i wysokość utrzymywać, gdzie zrzucić ładunki itp.
Chociaż kokpit każdego ze śmigłowców różni się wyglądem i rozmieszczeniem przyrządów, jest na tyle zrozumiały, że nie widzę potrzeby, aby go omawiać.
Jeśli należysz do grupy osób uważających, że symulacje to dość idiotyczna i za bardzo skomplikowana grupa gier, powinieneś czym prędzej "zasmakować" Gunshipa 2000. Jest to program nadający się zarówno dla "zawodowych" oblatywaczy, jak i zatwardziałych laików. Jednym i drugim życzę tyle startów, co lądowań.
...