autor: Marcin Jaskólski
Gothic 3: Zmierzch Bogów - recenzja gry
Miłośnicy Gothica mieli nadzieję, że Zmierzch Bogów okaże się też zmierzchem bugów. Jeśli uważacie, że wiecie, co to znaczy ostro zapluskwiona gra, to zaprawdę powiadam Wam – niczego jeszcze nie widzieliście.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Pierwsza część Gothica mnie powaliła. Druga oczarowała. Podczas Nocy Kruka z radością eksplorowałem nowe tereny i wkradałem się w łaski tajnej organizacji. Gothic 3 był pierwszą grą, którą po świadomym zakupie zwróciłem do sklepu. To, co otrzymałem, to nie był gotowy produkt, tylko kpina z odbiorcy. Co z tego, że gra była naprawdę dobra, skoro pozwalała maksymalnie na pół godziny rozgrywki i wysypywała się do Windowsa? Owszem są patche i na niektórych konfiguracjach podobno naprawdę pozwalają cieszyć się rozgrywką. Niestety mój sprzęt Gothica 3 wybitnie nie trawił i żeby nie było niedomówień – takie obiekcje zgłaszał wyłącznie do tej gry. Wieść o samodzielnym dodatku do Gothica 3 przyjąłem z radością. Zdziwienie budził jedynie fakt, że produkcję dodatku zlecono zupełnie nieznanej firmie z Indii, ale założyłem, że i tam przecież mają fachowców. Miałem nadzieję, że Zmierzch Bogów będzie przede wszystkim stabilniejszy. No i miał to być pomost pomiędzy trzecią i czwartą częścią Gothica. Powiem od razu, że dla mnie ten pomost prowadzi na środek przepaści i tam niespodziewanie się kończy.
Jak przedstawia się fabuła dodatku? Wojna w Myrtanie zakończyła się dwa lata temu. Kraina została podzielona na cztery frakcje. Na południu Thorus zjednoczył hordy orków. Północ znalazła się pod władaniem Gorna, który – nie czekając na posunięcia nowego władcy orków – postanawia go zaatakować. Na zachodzie bracia Inog i Anog starają się utrzymać kruchy pokój, ale konflikt pomiędzy Trelis a Gothą coraz wyraźniej daje o sobie znać. Lee rządzi na wschodzie. Trzyma się z daleka od kolejnego konfliktu i jest przekonany, że wkrótce nastąpi zmęczenie wojną i powróci pokój. Bezimienny i Xardas obserwują całą sytuację z innego wymiaru i oczywiście spierają się o kierunek działań (jak widać dodatek zakłada tylko jedno zakończenie podstawki). Xardas uważa, że racja stoi po stronie Lee. Wystarczy poczekać, aż lud będzie miał dość wojny, a wtedy zapanuje pokój. Naszego bohatera zalewa krew. Jakże to? To on, nie bacząc na rany kłute, cięte i szarpane, walczył o Myrtanę z licznymi wrogami i niestabilną wersją, a Thorus i Gorn niweczą jego wysiłki? Bezimienny postanawia wrócić do Myrtany i zmusić obu awanturników do zaprzestania walk. Xardas nie zgadza się na takie rozwiązanie. Dochodzi do krótkiej, ale burzliwej wymiany poglądów i ostatecznie Bezimienny powraca do ojczyzny. Jak dawni znajomi zareagują na jego obecność? Jak widać, nie jest to dodatek w stylu Nocy Kruka, w którym obok nowych zadań mogliśmy wykonywać te stare, ale kontynuacja historii znanej z podstawki.
Wszystkich fanów Gothica najbardziej interesują zmiany w stosunku do trzeciej części gry. Nie wymagajcie, żebym wymieniał wszystkie lokacje, jakie uległy modyfikacji i podał pełną listę nowego uzbrojenia. Wszak nie mogę pozbawić Was przyjemności odkrywania tegoż samemu. Dość powiedzieć, że zmiany są.
Spotkamy paru nowych przeciwników, lokacje są przerobione i zamieszkują je inne postacie, a niektóre tereny po prostu zniknęły (do naszej dyspozycji pozostawiono niemal wyłącznie terytorium Myrtany). W ustawieniach graficznych znajdziemy nieco nowości. Przede wszystkim antyaliasing. Dzięki wygładzaniu grafika wygląda nieco lepiej, zwłaszcza z bliska. Zniknął nikomu niepotrzebny efekt kreskówki, a opcje wyświetlania grafiki uzupełniono o HDR (High Dynamic Range). Czy przynosi to widoczną poprawę jakości w stosunku do efektu Overglow? Ciężko powiedzieć. Albo zmiany są tak mało znaczące, że trudno je zauważyć, albo też aktywacja tej opcji po prostu szwankuje. W żaden sposób nie mogłem też włączyć efektu głębi pola z poziomu gry. Pomogło dopiero ręczne grzebanie w pliku ustawień.
Już po rozpoczęciu gry, widać, że nasz bohater znalazł sobie nowe ubranko podstawowe, a także że w międzyczasie odwiedził fryzjera. O ile w podstawce zaczynaliśmy rozgrywkę na wschodzie (Ardea), teraz pojawiamy się na północnym zachodzie (Silden). Przed premierą Zmierzchu Bogów sporo mówiło się o nowym modelu walki. Może on i nowy, ale większych zmian w stosunku do podstawki nie zauważyłem. Widać, że łatwiej prowadzi się walkę z kilkoma przeciwnikami, bowiem bohater dość precyzyjnie ustawia się w kierunku wybranego oponenta i nie trzeba już machać mieczem na oślep, w nadziei, że kogoś się trafi. Zdarza się, że do walki wręcz włączają się osoby trzecie, jednak ma to miejsce dość rzadko. Poza tym większego znaczenia nabrała wytrzymałość. W podstawce nawet gdy spadła nam do zera, bohater i tak mógł dalej wywijać mieczem. Autorzy dodatku chcieli utrudnić nieco walkę i zdecydowali, że utrata wytrzymałości oznacza koniec zadawania ciosów. Można sobie pobiegać dookoła przeciwnika i poczekać, aż wytrzymałość się zregeneruje. Żeby było sprawiedliwie, przeciwnicy również posiadają pasek wytrzymałości. Jest to jednak czysta kosmetyka, bo walki nadal przypominają te z G3. Na samym początku rozgrywki wziąłem zardzewiały miecz i wlazłem na arenę. Bez żadnego problemu pokonałem najpierw nowicjusza, potem wojownika, a na koniec elitarnego wojownika. Wyzwanie zerowe, skomplikowanie walki ograniczało się do wciskania lewego przycisku myszki i od czasu do czasu prawego.
Dodatek to oczywiście całkiem nowa historia i całkiem nowe questy. Czy questy różnią się od tych z podstawki, które nie wszystkim przypadły do gustu? Owszem, ale nie są to zmiany na plus. Jakie by nie były zadania przydzielane w Gothicu 3, to już od początku były sensowne i widać było w nich było jakiś cel. Początek przygody w Zmierzchu Bogów jest fatalny. Questy są infantylne i bezsensowne. Naiwność kwestii dialogowych bohatera momentami przekracza wszelkie granice. Czasem Bezimienny prawi takie komunały, że aż przykro słuchać. Co chwilę przypomina, jakim to jest bohaterem, czego to nie dokonał dla Myrtany i że nie wolno robić brzydkich rzeczy. Żenada. Przyznaję – gdy gra pozwalała mi przez dłuższy czas cieszyć się rozgrywką (co nie zdarzało się często), łapałem dawny klimat Gothica, kolejne questy wydawały mi się całkiem znośne i byłem gotowy na nowe wyzwania. Po czym przy próbie wejścia do miasta wylatywałem z gry pięć razy pod rząd.
Gdy stało się to po raz pierwszy, jeszcze z uśmiechem na twarzy, odpaliłem grę, z której po pięciu minutach rozgrywki wywaliło mnie do Windowsa. Ujrzałem doskonale znany z podstawki komunikat „exception acces violation”. Daję słowo, że nadal się uśmiechałem, choć już nieco sztucznie. Dalej niestety było już tylko gorzej. Sprawdziłem grę na trzech konfiguracjach, bo sprawdzanie jej stabilności to sumie jedyne, co można było zrobić. Na żadnej z nich Zmierzch Bogów nie działał dobrze, ani nawet nie działał znośnie. Ciągłe sejwowanie (bo za chwilę może być zwis), wychodzenie z gry (ładowanie sytuacji w czasie rozgrywki zwykle oznacza zwis) sprawia, że przyjemność z zabawy jest zerowa. Śmiało można założyć, że jeśli na naszym sprzęcie podstawka wieszała się mimo patchowania, tak samo będzie z dodatkiem. Jednak pomimo tych wszystkich bugów w podstawce było widać, że G3 ma w sobie to COŚ i potrafi wciągnąć. Zmierzch Bogów nie robi tak dobrego wrażenia. Autorzy podali, że dodatek wystarczy na 15-20 godzin rozgrywki. Jeśli dodamy do tego walkę z niestabilnym programem i innymi błędami, czas rozgrywki może wzrosnąć nawet dwukrotnie.
Nie myślcie jednak, że kwestia zawieszania się to jedyny problem tego dodatku. W Zmierzchu Bogów można między innymi zaobserwować, jak podczas dialogu Bezimienny odwraca się tyłem do rozmówcy, jak niespodziewanie przemawia głosem swojego adwersarza, jak otrzymuje do wyboru kwestie dialogowe swojego rozmówcy (!) czy też zaczyna mówić o rzeczach, o których się jeszcze nie dowiedział.
Z innych zmian można wymienić większą tolerancję dla złodziei i morderców. W większości przypadków można kraść i zabijać na oczach świadków, bez jakiejkolwiek reakcji z ich strony. Zdarza się też, że postacie reagują na nasze poczynania zupełnie bezsensownie. Człowiek, od którego zażądałem pieniędzy, najpierw mi je wręczył, po czym zakrzyknął, że nigdy mi ich nie da i mnie zaatakował. Czasem otrzymujemy punkty doświadczenia ni z gruszki, ni z pietruszki. Ot, przejdziemy parę metrów, a tu nagle niespodziewany prezent. Dodajcie do tego klasyczne błędy przejawiające się znikaniem tekstur, napisów i wklinowywaniem się postaci we fragmenty otoczenia. Patchowanie rozpoczęło się wraz ze światową premierą gry. Pierwsza z łat zajmuje około 100MB, druga nieco mniej. Daleki jestem od wieszania psów na hinduskich programistach, bo otrzymali oni bardzo niewdzięczny materiał do pracy. Jednak podczas modyfikowania wyglądu pierwotnych lokacji, mogli chyba zwrócić uwagę na to, że gra nie nadaje się do użytku!
Jeśli Gothic 3 można litościwie uznać za błąd w sztuce i wypadek przy pracy, to czym jest Zmierzch Bogów? Mam oceniać produkt dostarczony do końcowego użytkownika, a nie podbijać ocenę gry w nadziei, że w końcu jakiś patch doprowadzi ją do porządku. Sformułuję to tak – wiadomo, że jeśli komuś zdarzy się w towarzystwie drobne faux pas, to można uznać to za wypadek. Jeśli jednak sytuacja po chwili się powtarza, to zdarzenie urasta do rangi zwykłego chamstwa. W tym konkretnym przypadku, jest to policzek wymierzony prosto w fanów Gothica, do których i ja śmiem się zaliczać. Wybaczcie, ale w takiej sytuacji nie będę doszukiwał się plusów i pisał, że to zawsze jakaś odmiana oraz że obcowanie ze wszystkim, co nosi logo Gothic, to zaszczyt. Wiem, że znajdzie się mnóstwo miłośników Gothica, którzy zacisną zęby oraz pośladki i będą grać w ten dodatek. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja też się do nich zaliczam.
Jaskólski „Little Horror” Marcin
PLUSY:
- to Gothic;
- nieco szybsze ładowanie;
- lekko podrasowana grafika;
- kontynuacja historii z G3;
- przerobione lokacje, nowe rodzaje broni, nowe zbroje oraz przeciwnicy.
MINUSY:
- bugi;
- questy pisane na kolanie;
- bugi;
- nietrafione pomysły;
- bugi.