Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 maja 2004, 11:33

autor: Artur Dąbrowski

Sacred - recenzja gry

Gra z gatunku action/cRPG, za powstanie której odpowiada niemiecka firma Ascaron Entertainment, znana m.in. z takich tytułów jak: Port Royale i Patrician II: Quest for Power. Oferuje graczom, miłośnikom tego typu rozrywki, obszerny i różnorodny świat.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Fani Diablo nie mają powodów do narzekań. Co prawda Blizzard nie zamierza ich uraczyć nowym „diabełkiem”, lecz na rynku co chwila pojawiają się tytuły „diablopodobne”, które nie ustępują jakością oryginałowi – prekursorowi gatunku hack`n`slash. W ubiegłym roku mieliśmy bardzo dobre Divine Divinity, już w drodze jest kontynuacja zatytułowana Beyond Divinity (tudzież Riftrunner), a niedawno światło dzienne ujrzał Sacred. I właśnie ostatniej ze wspomnianych gier zamierzam poświęcić ten tekst.

150 godzin rozgrywki, 180 zadań, 70 lokacji - zapowiedzi twórców gry wyglądały bardzo optymistycznie. Ciężko mi było uwierzyć w te słowa, bo wiadomo doskonale ile już takich potencjalnych hitów okazało się produktami mającymi na celu wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni graczy, minimalnym zresztą nakładem pracy. Jednak teraz, gdy zagrałem w ostateczną wersję gry, mogę jednoznacznie stwierdzić, że zapowiedzi producenta nie okazały się płonne.

GLADIATOR

Jest wojownikiem zorientowanym na walkę wręcz, wytrenowanym i wyszkolonym w walce większością rodzajów broni. Gladiatorzy walczą brutalnie i z zadziwiającą zwinnością, znieważając przeciwników przed pozbawieniem ich życia.

 

Każda dobra gra musi mieć swoją legendę, historię, fabułę... W tym przypadku również wszystko zapowiada się smakowicie - usiądźcie więc wygodnie i poczytajcie. Niegdyś w krainie Ancarii, panował rządzący żelazną ręką Mroczny Elf imieniem Shaddar. Na szczęście siły dobra zwyciężyły i zły mag został wygnany do wieży, na jednej z najbardziej okrutnych pustyń. Lata mijały, a ludzie wierzyli, że okrutnik zginął na wygnaniu. Jednak on zaledwie czekał na swoją chwilę, która w końcu miała nadejść. Mag przywołał potężnego demona Sakkarę, który miał mu dopomóc w powrocie na tron. Tylko dzięki drobnej pomyłce, zdołał on uciec i wywołać zamęt na świecie, ożywiając starodawny kult. Zaraz niektórzy stwierdzą, że scenariusz wygląda dosyć sztampowo. Jednak co można wymyślić nowego, gdy już tyle zostało wymyślone? Na szczęście później fabuła rozwija się ciekawie i nie mogę się do niej przyczepić.

Oto zapalony miłośnik wojennego rzemiosła

Grę rozpoczynamy od wyboru jednej z sześciu odmiennych postaci. Dla osób preferujących rozgrywkę polegającą na walce, przeznaczona została osoba Gladiatora. Jest to duży i muskularny wojownik, najtwardszy spośród wszystkich postaci. Kolejnym bohaterem (a właściwie bohaterką) jest Serafinka – zesłanka niebios. Zachwyca szybkością i zdolnościami magicznymi, dzięki którym jest doprawdy groźna. Dalej mamy Leśnego Elfa, posługującego się łukiem co najmniej tak dobrze, jak średniowieczny Robin Hood. Grając tą postacią, lepiej jest nie wdawać się w bezpośrednią walkę. Znajdziemy tutaj także jej przeciwieństwo, czyli Mrocznego Elfa. Jest to zabójca, uwielbiający walkę sztyletami oraz zastawianie pułapek. Pupilem wszystkich wielbicieli czarowania zostanie natomiast z pewnością Bitewny Mag. Magią posługuje się w stopniu perfekcyjnym, a i w walce wręcz spisuje się nienagannie. Ostatni z herosów to Wampirzyca – bardzo mroczna postać, która potrafi doskonale posługiwać się mieczami, a będąc w swej wampirycznej postaci – jest naprawdę zabójcza.

Każda z wymienionych postaci została obdarzona szeregiem atrybutów i zdolności. Głównych cech jest sześć: siła, zręczność, fizyczna i mentalna regeneracja. Możemy zwiększyć je po awansie na wyższy poziom doświadczenia. Wtedy dostajemy również punkty do ulepszenia wybranych zdolności. Takowych jest o wiele więcej (dokładnie 26) – mamy wiedzę o broni, rozbrajanie, medytację, kondycję, zakładanie pułapek i wiele innych.

SERAFINKA

Wywodzi się z rasy mitycznych aniołów. Starożytne mity określają datę początku do ery na długo przed pojawieniem się w Ancarii królestw Elfów i Ludzi. Serafinka posługuje się niebiańską magią równie dobrze, jak sporą ilością pełnych gracji, lecz zabójczych zdolności.

Świat Arcanii, w którym toczy się historia gry, jest jednym z większych jakie widziały me oczy. Niech za potwierdzenie tego posłuży fakt, iż w trakcie tygodnia ostrego grania, zwiedziłem zaledwie 10 procent krainy. Mogłoby się wydawać, że gra z czasem staje się strasznie nudna i żmudna, ale mogę Was zapewnić – jest zupełnie inaczej. Może niektórym gra będzie się taka właśnie wydawać, ale przecież można wtedy nie zagłębiać się w równoległe zadania, skupiając się jedynie na wypełnianiu głównego wątku. Jednakże są też zapewne tacy wśród graczy, których Sacred wciągnie po szyję i będą mieli ochotę na kontynuację przygody – to pozostaje jeszcze cała masa questów pobocznych. Warto wspomnieć również o tzw. „easter eggs” (vide poziom z krowami w Diablo), których twórcy umieścili tutaj dosyć sporo.

Jednak najciekawszy w tym wszystkim jest fakt, iż poruszanie się pomiędzy lokacjami odbywa się bez zbędnego dogrywania danych. Możecie zapomnieć o ekranach typu „wczytywanie... proszę czekać”, które często możemy oglądać w innych grach RPG. Wszystko doczytuje się już podczas wgrywania save`a.

LEŚNY ELF

Jest łowcą i wędrowcem. Jako część otaczającego ją świata, jej magia ma głównie znaczenie obronne. Używa łuku i strzał z siłą i precyzją, a w bezpośrednią walkę wdaje się jedynie w ostateczności.

 

Szybkość w przemieszczaniu się między krainami olbrzymiego świata gry, ułatwiają nam konie, które możemy zakupić w stajniach (takowe znajdziemy prawie w każdym mieście). Nie są to jedynie „puste” zwierzątka, bowiem posiadają swoje własne charakterystyki. Nie każdy może korzystać ze wszystkich wierzchowców i należy w tym celu rozwijać umiejętność ujeżdżania koni. W świecie Arcanii rozmieszczonych zostało także 16 portali, dzięki którym możemy natychmiastowo przenieść się do innej lokacji.

Spotkanie z takimi milusińskimi nie należy do przyjemnych

Jak na porządnego „cerpega” przystało, mamy tutaj do czynienia z całą masą magicznych artefaktów, pierścieni, mieczy, itd. Oczywiście skutki działania poszczególnych przedmiotów są losowe i rzadko zdarza się, że znajdziemy rzecz o podobnych właściwościach. Podobnie jak w drugiej części Diablo, istnieje tutaj coś takiego jak puste miejsca, do których możemy wsadzić zwoje, pierścienie, itp., dając tym samym przedmiotowi dodatkowe cechy. Nie możemy tego zrobić samodzielnie, więc musimy się w tym celu udać do kowala.

W trakcie gry znajdujemy mnóstwo magicznych zwojów, z których postać może nauczyć się ciekawych zdolności. Takowych jest w grze sporo, a każda z postaci dysponuje inną listą umiejętności. Możemy także zmontować całe kombinacje (w skrócie „comba”) zdolności, ale zrobić można to tylko u specjalnych mistrzów. Praktycznie w każdym mieście znajdziemy również kupców, u których dane nam będzie zakupić przydatne przedmioty (typu napoje lecznicze) oraz broń i pancerz (jakość przedmiotów w ich ofercie jest przeciętna), a także sprzedać zbędne rzeczy, które niepotrzebnie zajmują nam miejsce w plecaku.

Sacred jest hack`n`slashem w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas walki myślimy jedynie o tym jakiemu przeciwnikowi zadać cios i w jaki sposób to zrobić (a czyni się to zazwyczaj przy użyciu najsilniejszego „comba” lub zdolności). Nie istnieje tutaj nic w stylu „aktywnej pauzy”, więc zapomnijcie o opracowywaniu strategii walki – lepiej skupcie się na oglądaniu jej :). Niekiedy jest ciężko wybrać tego wroga, którego byśmy chcieli – zdarza się to głównie podczas potyczek z większą ich liczbą. Na szczęście pod każdą z postaci znajduje się kółeczko, które ułatwia jej rozpoznanie, a także pokazuje ile pozostało jej życia.

MROCZNY ELF

Wywodzą się z żądnego władzy rodu, który oddzielił się od szlachetnej rasy Elfów. Mroczne Elfy posiadają wahlarz zabójczych zdolności, które czynią z nich prawdziwych wojowników cienia. Uwielbiają korzystać z zatrutych ostrzy i walczyć bez użycia broni.

Spodobało mi się w Sacred poczucie pewnej nieliniowości. Zadania możemy oczywiście wykonać w dowolnej kolejności (oprócz zadań głównych), ale na dodatek niektóre z nich da się rozwiązać na kilka sposobów. Dla przykładu podam quest o nazwie Nucquam Astralis. Pewien mężczyzna zleca nam oczyszczenie jego willi z panoszących się tam duchów. W podziemi pod cmentarzem odnajdujemy ducha zmarłej kobiety, która wyjawia nam, że to właśnie nasz zleceniodawca ją zabił. Teraz musimy wybrać – czy chcemy ją unieszkodliwić, czy może pomóc w zemście na mordercy. Oczywiście podobnych przykładów jest w całej grze o wiele więcej. Nieliniowość objawia się również w następujący sposób: w każdym mieście natkniemy się na biegające dzieci, posiadające o nas własną opinię, która uzależniona jest od naszych poczynać. Gdy zagadamy do jednego z nich, usłyszymy takie np. odpowiedzi: „Jesteś dziwny”, lub „Dziwnie wyglądasz” (gdy jesteśmy nową osobą w mieście), czy „W przyszłości chcę być takim jak ty” (jak zrobiliśmy już sporo dla tutejszych mieszkańców). Nie jest to może jakiś przełom, ale z pewnością ciekawa innowacja.

Wykrzyknik lub pytajnik nad głową NPC’a oznacza, że ma on do nas jakąś sprawę.

Szkoda jednak, że panowie od Sacred nie pomyśleli o rozwinięciu rozmów z NPC`ami. W grach typu Baldur`s Gate czy Planescape: Torment, mamy do wyboru całą masę opcji dialogowych, a tutaj... Właśnie, w Sacred nie mamy żadnego wpływu na przebieg rozmowy. Dialogi ograniczają się do wysłuchania tego, co chce nam powiedzieć dana postać oraz do ewentualnego zaakceptowania lub odrzucenia oferowanego przez nią zadania.

Oprawa wizualna na pierwszy rzut oka przypomina do bólu Diablo, jednak już po paru minutach dostrzegamy różnice. Największą z nich jest z pewnością wprowadzenie postaci w pełen trójwymiar, dzięki czemu gra spełnia najnowsze standardy komputerowej rozrywki. Szkoda, że modele bohaterów zostały wykonane bardziej pieczołowicie od postaci NPCów, co jest dosyć dobrze zauważalne, nawet dla laika. Tła zostały wykonane w grafice 2D, ale wcale nie jest to wada gry – otoczenie jest dokładne i przyjemne dla oka. Bardzo ładnie prezentują się również efekty specjalne. Cieszą oko różnokolorowe błyski towarzyszące rzucaniu czarów czy zjawisku ognia, które rozświetlają pobliski obszar. Cieszy również zadbanie o szczegóły, takie jak biegające po polanach zajączki czy wędrujące po leśnych dróżkach jelenie. Dzięki trzem stopniom przybliżenia ekranu, możemy się nimi w pełni nacieszyć (nawet na największym przybliżeniu gra wygląda znośnie). Autorzy pomyśleli również o wprowadzeniu do swojego dzieła efektów pogodowych (deszcz lub śnieg) oraz cyklu dnia i nocy, co dodatkowo uatrakcyjnia szatę graficzną. Niestety, gra posiada dosyć wysokie wymagania sprzętowe i aby móc cieszyć się płynnością – potrzeba niezłego sprzętu. Pozostałym pozostaje zmiana jakości grafiki na niską.

BITEWNY MAG

Jest klasycznym czarodziejem, ale gdy zajdzie potrzeba – potrafi bardzo dobrze posłużyc się mieczem. Jednak najsilniejszą bronią Bitewnego Maga jest magia żywiołów, która potrafi wywołać wstrząsy podstaw ziemi.

Co do muzyki - nie wybiega ona raczej na pierwszy plan, a stanowi tło dla naszych poczynań. Gdy zwiedzamy spokojne miasta – jest spokojna i melancholijna, jednak gdy w pobliżu pojawi się wróg – nabiera tempa i staje się groźniejsza. Ścieżka dźwiękowa nadaje grze swoistego klimatu. Do dźwięków również nie można się doczepić. Odgłos zakleszczających się mieczy jest taki, jaki być powinien, a osoby wypowiadające sentencje mówione - zostały dopasowane bardzo trafnie. Nasza postać często daje komentarze do sytuacji, i co najciekawsze – każda z nich robi to w charakterystyczny dla siebie sposób. Ciekawi mnie jedynie jak zostanie wykonana wersja polskojęzyczna, bo Cenega z pewnością do mistrzów lokalizacji nie należy.

Rozgrywka multi-player jest równie dobra, co tryb dla pojedynczego gracza. Została ona zaopatrzona w serwer przypominający „blizzardowski” Battle.net. Możemy oczywiście zagrać również poprzez łącze LAN. W rozgrywce dla wielu osób może wziąć udział maksymalnie 16 osób.

Ten pan ma nadzwyczaj przyjemną facjatę

Sacred byłby z pewnością o wiele lepszy, gdyby producenci nie zamieścili tutaj paru bugów. Ewidentnie zawalili oni sprawę save`ów, gdyż przy zapisywaniu stanu gry, automatycznie wskazywany jest pierwszy od góry slot. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że pusty slot znajduje się u samego dołu. Dlatego radzę Wam nie zapisywać odruchowo, bo może się to skończyć bardzo frustrującą końcówką. Na szczęście istnieje opcja szybkiego zapisu, która zaoszczędza przymus wchodzenia do menu gry. Zdarzyło mi się również parę razy, że nie zadziałał wskazany przeze mnie przedmiot.

WAMPIRZYCA

Jest połączeniem rycerza znakomicie walczącego wręcz, który eliminuje swoich przeciwników mieczem za dnia, oraz diabolicznej bestii pojawiającej się w nocy i zabijającej swoich przeciwników zabójczymi pocałunkami.

Paru osobom może nie przypaść do gustu spora liczba „easter eggs”, które czynią grę miejscami wręcz komiczną. Na szczęście większość z nich – jak kurort wypoczynkowy dla Orków – zostały ukryte bardzo skrzętnie. Jednak nietrudno jest się natknąć na np. nagrobki z wyrytymi żartobliwymi napisami. Ja do tego typu zagrań osobiście nic nie mam, ale niektórzy mogą mieć to twórcom za złe.

Sacred jest bardzo dobrze wykonanym „cerpegiem” i jednym z lepszych hack`n`slash`y w jakie miałem okazję zagrać. Przemawia za nim bardzo obszerny świat, kilka ciekawych postaci, mnóstwo zadań do wykonania, dobra oprawa audiowizualna. Niestety twórcom udało się tutaj zmieścić również kilka bugów i schematyczną walkę (w końcu to hack`n`slash :-)), co poniekąd równoważy zalety gry. Jednak bądź co bądź nie zmienia to faktu, że jest to gra, która potrafi zapewnić wiele godzin godziwej rozrywki. Fani Diablo będą wręcz zachwyceni, a i pozostali koneserzy gatunku powinni w Sacred zagrać, gdyż na pewno się nie zawiodą.

Artur „Arthek” Dąbrowski

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.

Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę
Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę

Recenzja gry

Kiedy dowiedziałem się, że Bethesda nie planuje przekazać kodów do Shattered Space przed premierą, zacząłem zadawać sobie pytania. Czy stan techniczny jest zły? A może historia jest zwyczajnie nudna? Moje obawy były uzasadnione, choć tylko częściowo.