Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 17 października 2002, 10:36

autor: Piotr Szczerbowski

Battlefield 1942 - recenzja gry

Battlefield 1942 to próba przeniesienia realiów II wojny światowej na ekrany naszych monitorów. I bez dwóch zdań próba niezwykle udana...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Czy czytając kiedykolwiek książkę przygodową nawiązującą do czasów II wojny światowej przez chwilę nie zapragnąłeś wziąć udziału choćby w jednej z rozgrywanych wówczas batalistycznych scen? Czy nie chciałeś poczuć tego, co wtedy czuli żołnierze szturmujący silnie ufortyfikowane stanowiska ogniowe nieprzyjaciela? A może oglądając kolejną obsypywaną Oscarami filmową produkcję Hollywoodu, uniesiony przez podsycane adrenaliną emocje, sam chciałeś schwycić za broń, wskoczyć do silnie opancerzonego pojazdu czy wzbić się w powietrze jedną z pierwszych latających maszyn do zabijania? Długo przyszło nam czekać na taki (na szczęście wirtualny) przywilej – czy było warto, przekonacie się, mam nadzieję, na własnej skórze.

Chodzi tu o wydaną parę tygodni temu na zachodzie i dostępną w naszym kraju od całkiem niedawna grę komputerową, której nazwa jasno i wyraźnie określa tematykę, z jaką przyjdzie się nam zetknąć – czyli bliskie spotkania z wrogimi sobie siłami Alianckimi oraz Niemieckimi na prawdziwych polach bitewnych w 1942 roku. Battlefield 1942, czyli w wolnym tłumaczeniu właśnie „pole bitwy roku 1942”, powstał dzięki wytężonym pracom programistów z Digital Illusions, znanych wcześniej chociażby z prac nad Codename: Eagle. O ile poprzedni projekt oferował już korzystanie z kilku środków transportu (głównie pojazdy i samoloty) i ogromne jak na tamte czasy mapy, to najnowsza produkcja rozwija i jeszcze bardziej urozmaica potęgując jednocześnie to, z czym mieliśmy do czynienia ponad dwa lata temu. Niestety, niewielu graczy pamięta „orła”, głównie z powodu kiepskiej akcji promocyjnej. Nauczeni na własnych błędach deweloperzy, od dłuższego czasu podsycali atmosferę wokół Battlefileda, podając prasie to jakieś screeny, to udzielając bardzo interesujących, aczkolwiek szczątkowych informacji. W ten sposób łatwo można było dojść do wniosku, iż BF będzie jakoby z góry skazany na sukces. Co dokładnie różni go od poprzednika i dlaczego tak bardzo się tą – jakby nie patrzeć – nowatorską grą zachwycam? Ponieważ, moim skromnym zdaniem, jest w kilku dziedzinach naprawdę genialna.

Przede wszystkim należy sobie na wstępie uświadomić, czym BF1942 tak naprawdę jest – a czym nie. Mamy tu do czynienia z bardzo grywalną strzelanką, propagującą widok z perspektywy pierwszej osoby. Ale o ile perspektywę (dzięki możliwości dowolnej konfiguracji kamery) można traktować z przymrużeniem oka, to niezbitym faktem jest przyklejony do tego tytułu gatunek – BF to tylko i wyłącznie shooter. Co prawda mocno wybijający się poza standardy ubite przez Medal of Honor: Allied Assault czy Return to Castle Wolfenstein, jednak tak po prawdzie nie oferujący ani krzty realności prawdziwego pola walki.

Rozgrywka jest mimo wszystko bardzo żywiołowa, zacięta walka toczy się o każdy metr mapy: dookoła latają setki pocisków, w powietrzu słychać odgłosy samolotów, w oddali wybuchają bomby, słychać niesione echem wystrzały – a Ty, postawiony w sam środek tej wrzawy, musisz jak najdłużej pozostać przy życiu, eliminując przy tym całe hordy przeciwników. Niby proste i znane od dawna zadanie, tym razem jednak ulepszone o kilka już nie nowatorskich – za sprawą Codename: Eagle – rozwiązań.

Sam wojak niewiele zdziała na polu bitwy, szczególnie, jeśli nie będzie odpowiednio przygotowany do walki. Wyskoczenie z karabinem snajperskim na czołg (pamiętacie zapewne Broniewskiego: Szli z bagnetem na czołgi żelazne, ale przeszły, zdeptały na miazgę...) można śmiało porównać z rzucaniem się „z motyką na słońce”, podobnie zresztą można traktować walkę z piechurem uzbrojonym w karabin maszynowy mając do dyspozycji tylko bazooki. Do wspomnianych trzech klas dostępnych postaci dochodzą jeszcze dwie – inżynier potrafiący podkładać miny i medyk, leczący rannych kompanów. Standardowa drużyna, spotykana już chociażby we wspomnianych powyżej tytułach, będzie tutaj wspomagana całym arsenałem środków rażenia II wojny światowej. Można jeździć szybkim, acz w ogóle nieopancerzonym jeepem, średnio lub silnie chronionym przez pancerz czołgiem, lekkim pojazdem transportowym, latać samolotem myśliwskim lub w niektórych bitwach – wielkim bombowcem, pływać niszczycielem, lotniskowcem, operować działami wielkiego, średniego i małego kalibru, zarówno przeciwpancernymi – jak i przeciwlotniczymi. Nikt więc nie powie, że nie będzie mógł czuć się jak na prawdziwej wojnie.

Weźmy teraz pod lupę postać inżyniera i prześledźmy jego losy. Otóż nasz delikwent, po rozłożeniu min na drodze, którą poruszają się nieprzyjacielskie jednostki, wsiada do samolotu. Odpala silnik, chwilę potem wzbija się w powietrze, po czym kieruje dziób maszyny w stronę nadjeżdżającej kolumny wrogich pojazdów, zrzucając gdzieś po drodze śmiercionośną bombę. Podczas gdy niedobitki skończą swój żywot na rozstawionych przed chwilą minach, nasz dzielny bohater wyskoczy z uszkodzonego przez ostrzał przeciwlotniczy bombowca i opadnie spokojnie w okolicę punktu kontrolnego, który to właśnie punkt należy przejąć i utrzymać przy pomocy stacjonujących w sąsiedztwie jednostek. Nasz delikwent wsiądzie teraz do lekkiego czołgu, gdyż ciężki wymaga niestety dwóch osób do obsługi, a w okolicy nie ma żywej duszy. Z okrzykiem na ustach wyrusza z kolei w stronę wrogiego punktu kontrolnego, bronionego przez piechotę przeciwpancerną oraz jeden ciężki czołg. W tym momencie jego los jest już przesądzony – mimo ciągłego manewrowania na boki i kilkudziesięciosekundowej wymiany ognia, zostanie zmiażdżony przez liczniejszych oponentów. Co się stanie potem?

Otóż włączy się mapa pola bitwy, gdzie gracz będzie mógł wybrać jeden ze zdobytych punktów kontrolnych i po odczekaniu kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu – zależnie od postępów – sekund kontynuować anihilację przeciwnika z tą samą, lub zmienioną podczas chwili odpoczynku profesją. I tak bynajmniej nie w nieskończoność. Ilość „respawnów”, czyli powrotów z „zaświatów” jest z góry ograniczona i co najważniejsze – tyczy się całej grupy walczących ze sobą stron – Aliantów a także Niemców. Dlatego tak ważne jest tu współdziałanie z pozostałymi członkami zespołu, gdyż w pojedynkę wiele w BF1942 nie zdziałasz. Brak współpracy w drużynie powoduje utratę wszystkich możliwości respawnów i w konsekwencji przegraną w bitwie.

To właśnie określa z grubsza sedno zabawy z BF, czyli przeznaczenie go głównie do trybu multi-player. Wszystkie mapy dostępne w 2 możliwych do rozegrania kampaniach dla pojedynczego gracza, są również dostępne w trybie wieloosobowym. Niestety muszę Was rozczarować – zabawa z komputerem jest na początku bardzo wciągająca, jednak szybko nudzi się i staje się wtórna. Maszyna zawsze stosuje te same zasady ataku czy obrony, co przy odpowiednim rozegraniu bitwy w pierwszych jej sekundach pozwala na odniesienie bezwarunkowego zwycięstwa nawet na normalnym poziomie trudności, a o niskim już nie wspominając. Do tego sterowani komputerowo żołnierze przejawiają niesamowitą tendencję „sokolego oka”, trafiając nawet pociskiem z wyrzutni rakiet w leżącego na ziemi żołnierza. Mało tego, są tak umysłowo ograniczeni, iż poza kilkoma zaprogramowanymi trasami nie potrafią znaleźć innej drogi, pchając się pod naszą lufę (dobrym przykładem może być Stalingrad, gdzie okupacja centralnego punktu kontrolnego i utrzymanie się przy skrzyniach z amunicją umożliwia zasypanie przeciwnika nieskończoną serią granatów). Jeśli to Was nie sfrustruje, polecam przyjrzenie się wojakom z własnej drużyny, którzy nie mogąc na przykład ominąć jakiejś przeszkody, mogą tak stać w miejscu całą bitwę, jeśli ktoś ich przypadkiem wcześniej w sposób drastyczny nie wyeliminuje.

Ale gdy tylko zaczniemy zabawę na jednym z wieloosobowych serwerów dostępnych dla każdego posiadającego grę Battlefield, tytuł ten całkowicie zmienia swoje oblicze. Współdziałanie z kolegami, zcentralizowane i zgrane akcje szturmowe – ani się spostrzeżesz, gdy po połączeniu z szybkim serwerem zaczną mijać kolejne godziny. Tak! BF w wersji multi-player wciąga bardzo szybko, nie puszczając ze swych szponów biednego gracza aż do czasu, gdy gałki oczne odmówią posłuszeństwa, a stojący obok budzik oznajmi godzinę pobudki i potrzeby udania się do pracy, tudzież szkoły.

Niestety, by móc choć po części poczuć przyjemność płynącą z obcowania z BF1942, należy dysponować łączem o znośnych dla programu parametrach. Do przyjemnej i wolnej od lagowania gry wystarczy spokojnie popularne w naszym kraju SDI. Właściciele modemów będą mieli spore problemy podczas grania na dużych mapach, co raczej do zachwytów ich nie doprowadzi.

Kolejnym problemem są wymagania sprzętowe, szczególnie jeśli idzie o jakość grafiki. Dobry procesor, choćby i nawet nie najwyższych lotów Duron czy Celeron musi mieć wsparcie postaci mocnej karty graficznej – bez niej ani rusz. Inaczej czeka nas zmniejszanie linii horyzontu i detali, przy czym te drugie nie mają większego wpływu na rozgrywkę. Zmniejszenie horyzontu silnie ogranicza pole widzenia, co w większości wypadków ogranicza nas do korzystania wyłącznie ze środków rażenia naziemnego. By polatać samolotem, musimy orientować się, dokąd lecimy i czy zrzucamy bombę na oddziały przeciwnika czy może wolno stojące pojazdy. Pomocnicza mapka na niewiele się tu zda, gdyż wrogich oddziałów na niej nie zauważymy. Posiadacze silnych maszyn będę wniebowzięci – grafika w wysokiej rozdzielczości oraz przy maksymalnych szczegółach prezentuje się wyśmienicie, widać szczegóły w umundurowaniu przeciwnika czy na pojazdach. Całość prezentuje się znacznie lepiej niż na przykład wspomniany wcześniej MOHAA.

Udźwiękowienie produktu stoi również na bardzo wysokim poziomie. Można by nawet zaryzykować, że to jeden z najlepszych elementów BF1942. Autorzy genialnie potrafili połączyć nowatorską grafikę z przestrzennym dźwiękiem, tworząc naprawdę niesamowitą otoczkę dla gry. Stojąc pośrodku gorejącego piekła, słyszymy skąd dochodzą strzały, gdzie przed chwilą wybuchła wojna, po krzykach żołnierzy spokojnie rozpoznamy skąd może nadejść potencjalny atak. To kolejny przykład, jak ważny staje się dźwięk w najnowszych grach.

Spora ilość graczy narzeka na problemy ze swoimi kartami dźwiękowymi, jednak w większości wypadków pomaga zainstalowanie najnowszych sterowników lub wyłączenie akceleracji dla dźwięku 3D w panelu sterowania DirectX. Znany również błąd z odświeżaniem pod WindowsXP, gdzie gra nie chce się uruchomić jeśli wybraliśmy odświeżanie ekranu inne niż 60hz nie został poprawiony ostatnim dostępnym podczas pisania tej recenzji paczu 1.1. Na szczęście rozwiązanie tego problemu sprowadza się do zmiany wpisu w plikach konfiguracyjnych – niby proste zadanie, jednak wielu może mieć z nim problemy. Szkoda, że autorzy nie poprawili jeszcze tego niepotrzebnie denerwującego błędu.

Chciałbym jednoznacznie podsumować całą recenzję i powiedzieć, że Battlefield jest po prostu dobrym lub też złym produktem. Jednak świat nie dzieli się wyłącznie na czarny i biały. Nie mogę stwierdzić, że gra będzie podobała się wszystkim amatorom szybkiej rozrywki. Fanatycy sprzętu bojowego minionej epoki na pewno będą zachwyceni różnorodnością arsenału, gracze lubujący się w zabawach wieloosobowych będą zafascynowani nieograniczonymi możliwościami, jakie daje drużynowe planowanie walk. Natomiast ci, odcięci od szybkich łącz, będą skazani na przechodzenie frustrujących bitew, rozgrywanych zarówno z niebyt rozgarniętymi komputerowymi przeciwnikami, jak i podobnymi im pomocnikami. Jednak pomiędzy nowym dodatkiem do MOHAA, odkładanym coraz dalej Hidden & Dangerous II a symulatorami w stylu America’s Army: Operations, Battlefild 1942 na pewno będzie doskonałym przerywnikiem oraz niczym nie zastąpionym sprawdzianem umiejętności działania w grupie. Jeśli wolicie akcje w stylu Rambo, to ostrzegam: nie jest najlepsza do takich praktyk gra. Bardzo szybko i boleśnie możecie się przekonać, że w pojedynkę nie można tu za wiele zdziałać.

Piotr „Zodiac” Szczerbowski

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

wytrawny_troll VIP 4 marca 2018

(PC) To ocena sprzed 15 lat:-) Dziesiątki godzin, fantastyczne wspomnienia. Super gra.

9.0
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!

Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała
Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała

Recenzja gry

W niespokojnych snach widzę tę grę, Silent Hill 2. Obiecałeś, że pewnego dnia stworzysz jej remake i pozwolisz poczuć to, co przed laty. Ale nigdy tego nie zrobiłeś, a teraz jestem tu sam i czekam w naszym specjalnym miejscu...