autor: Arkadiusz Grzegorzak
Jak grają aktorzy
W C&C3 pojawia się plejada hollywoodzkich nazwisk, m.in. Michael Ironside, Billy Dee Williams oraz piękne panie: Tricia Helfer i Grace Park. Ale wybitni aktorzy występowali w grach już wcześniej, a niektóre z ich kreacji godne są najwyższego uznania.
Spis treści
W grze Command & Conquer 3: Tiberium Wars pojawia się plejada hollywoodzkich nazwisk, m.in. znany z Żołnierzy kosmosu Michael Ironside, Billy Dee Williams (Lando w starych Gwiezdnych wojnach) oraz piękne panie z serialu Battlestar Galactica – Tricia Helfer i Grace Park. Ale wybitni aktorzy występowali w grach już wcześniej, a niektóre z ich kreacji godne są najwyższego uznania.
Oscara za najlepszą rolę w grze otrzymuje...
Artykuł, który czytacie, jest spojrzeniem na występy znanych aktorów w grach z perspektywy krytyka filmowego. Od ponad dwunastu lat jestem redaktorem Nowej Fantastyki, gdzie zajmuję się X Muzą. Przez ostatnią dekadę publikowałem na łamach kilkunastu filmowych pism i portali z kraju i zagranicy. Dlatego w poniższym tekście skupię się na omówieniu nie samych gier, lecz kreacji aktorskich w nich zawartych. Będzie to też dobra okazja dla przytoczenia mało znanych zakulisowych faktów, bo przez lata dziennikarskiej pracy miałem przyjemność zrobić wywiady z wieloma aktorami, którzy „na boku” wystąpili w grach i „małe conieco” doszło do moich uszu. A ponieważ występy nawet najbardziej znanych gwiazd w grach często traktowane są z przymrużeniem oka, również i ten artykuł będzie, obiecuję, na luzie. Zatem – odpalajmy...
Porywające kreacje
Podejrzewam, że kiedy pada hasło „aktorzy w grze”, w umysłach większości starych graczy od razu pojawia jeden tytuł: Wing Commander. I faktycznie seria Wing Commander zawiera w sobie najwybitniejsze kreacje aktorskie. Śmiem twierdzić, że rola Christophera Blaira jest drugą najlepszą kreacją Marka Hamilla w jego karierze. Ten bohater nie jest tylko „podawaczem tekstu”, ani narratorem. Blair to wielopłaszczyznowa postać z krwi i kości. Niejednoznaczna, ciekawa, prawdziwie dramatyczna. Hamill wystąpił w trzech grach z serii i w każdej kolejnej odsłonie kosmicznej sagi jego postać rozwijała się. Jak różny jest bohater Wing Commandera III i Wing Commandera V! Maverick z trójki to wciąż jeszcze żołnierz mający silną motywację, wiarę, zapał. Blair z ostatniej części jest już tylko i aż herosem minionych czasów, legendą, dla której w nowej rzeczywistości nie ma miejsca.
Podobnie Tom Wilson (znany przede wszystkim z trylogii Powrót do przyszłości) w Wing Commanderze stworzył przezabawną postać Manica. Kiedy w 1999 roku nakręcono adaptację kinową gry z nowymi twarzami, okazało się, jak kluczowym znaczeniem dla sukcesu oryginalnego projektu miał dobór artystów tej miary co Mark Hamill, Tom Wilson czy Malcolm MacDowell. Kinowy Wing Commander okazał się być żałosną pulpą i skutecznym sposobem na bezsenność. Materiał filmowy z gier, choć jakże niedoskonały technicznie, broni się natomiast do dnia dzisiejszego. Fani montują nawet całe epizody korzystając z fragmentów aktorskich gry i wygląda to całkiem dobrze! Wing Commander był również wylęgarnią talentów. W epizodach pojawili się ludzie, którzy potem zrobili w Hollywood zawrotną karierę. Byli wśród nich Casper Van Dien z Żołnierzy kosmosu, Marc Dacascos z Tylko dla najlepszych i serialu Kruk oraz Josh Lucas znany choćby z Posejdona i Niewidzialnego.
Znakomite kreacje zdarzały się też w innych grach. W świetny, celowo przerysowany sposób zagrał Udo Kier (Nosferatu) w grach Red Alert 2 i Yuri’s Revenge. Doskonale w pastiszowym tonie tych RTS-ów znaleźli się Kari Wuhrer z Barry Corbinem. W grach z serii RA odkryto, że mimo naprawdę niewielkich wydatków przeznaczonych na część filmową tych gier, można zrobić coś ciekawego, ba nakręcić scenki, na które gracz-widz będzie z utęsknieniem czekał i właśnie dla nich przechodził kolejne misje. Tajemnicą sukcesu było komediowe ujęcie tematu, szarżowanie w grze, mruganie okiem, pastiszowe zacięcie. Wspomnienie sceny, w której Kari Wuhrer jako agentka Tanya wdziera się na Kreml i aresztuje prezydenta Romanowa (pozując przy tym do zdjęć dla tabloidów), przywołuje uśmiech na twarzy nawet po latach.