10 głośnych filmów popsutych przez zakończenia
Tym razem przygotowaliśmy zestawienie dziesięciu tak fatalnych zakończeń, że zaburzyły one postrzeganie naprawdę świetnych filmów.
Spis treści
Znacie to uczucie, prawda? Zaczynacie obiecujący seans ze znajomymi, wciągacie się w dobrze poprowadzoną akcję, by następnie być świadkami bardzo niekonsekwentnego przebiegu zdarzeń. Takie momenty kompletnie zaburzają postrzeganie danego filmu: bo choć trzy czwarte takiej produkcji obejrzeliśmy z przyjemnością, finał kompletnie to zniweczył. Głupota zakończenia bywa zazwyczaj tak duża, że po wszystkim myślimy już tylko o tym, jak można było temu zapobiec... Na pewno mieliście takie doświadczenia, nawet gry potrafią sprawić tego typu zawód. Pierwszy przykład z brzegu? Little Hope, które bezlitośnie psuje budowany wcześniej klimat. Przed Wami zatem filmy, które dziś wzbudzają w nas ambiwalentne uczucia i do których w ogóle nie mamy ochoty wracać.
UWAGA NA SPOILERY
Cały tekst jest nimi usłany!
Osada (The Village)
- Reżyser: M. Night Shyamalan
- Rok produkcji: 2004
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store
Nieprzypadkowo na pierwszym miejscu pojawia się film tego reżysera (i gwarantuję Wam, że nie jest to ostatni). Shyamalan to bardzo nierówny twórca, bo na jeden jego dobry obraz przypadają ze trzy złe. Jego Szósty zmysł należy dzisiaj do klasyki kina, a utrzymany w klimacie neo-noir Niezniszczalny jest jednym z ciekawszych przykładów reinterpretacji superbohaterskiego origin story. W filmografii tego artysty są owe dwie produkcje, które mogą pretendować do miana arcydzieł, a także kilka innych, które można zaliczyć do totalnych porażek.
Za jedną z nich uważam Osadę, przez jednych uznawaną za klasykę gatunku, która umiejętnie odkrywa swoje scenariuszowe karty, a przez innych za nastrojowy film z naprawdę przeszarżowanym zakończeniem. Osada opowiada o XIX-wiecznej wiosce samozwańczych amiszów, którzy chronią swoje dzieci przed zagadkowym złem. Film konsekwentnie buduje oniryczny klimat, gdzie nic nie jest takie, jakie się wydaje. Oglądając go, każdy oczekuje jakiegoś wyrafinowanego zwrotu akcji, który będzie miał źródło w działalności starszyzny wioski.
I tak, zakończenie właśnie takie jest, ale raczej nikt nie spodziewał się tego, że fabuła ma miejsce we współczesności, a cała osada stanowi wytwór zagubionych starców, którzy nie rozumieją i nie chcą zrozumieć pędzącego naprzód świata. Zbyt mała ilość tropów interpretacyjnych nie pozwala widzowi zaakceptować zakończenia proponowanego przez Shyamalana, które – choć na swój sposób widowiskowe – kompletnie zaburza stworzoną wcześniej przez reżysera atmosferę niepokoju.