autor: Marek Czajor
Wipeout Pure - recenzja gry
Debiut serii WipEout na małym ekraniku PlayStation Portable wypadł okazale. Wiele trybów rozgrywki, doskonała oprawa audiowizualna i niesamowite poczucie prędkości to jest to, czego oczekiwaliśmy.
Recenzja powstała na bazie wersji PSP.
Pytanie: jakie są najlepsze, arcadowe, futurystyczne wyścigi na komputery i konsole? Od 1995 roku odpowiedź może być tylko jedna: WipEout. Ten niesamowicie szybki, mega-grywalny tytuł podbił serca rzeszy fanów na całym świecie, zyskując miano gry kultowej. Praktycznie każda licząca się platforma ma swojego WipEouta, który na przestrzeni dekady rozrósł się do rozmiarów całkiem pokaźnej serii. Mimo upływu lat popularność cyklu nie maleje, czego wynikiem jest wydanie kolejnej odsłony, tym razem na PlayStation Potable. Jeśli jesteście burżujami i nosicie w kieszeni genialną, aczkolwiek drogą zabawkę Sony, przeczytajcie niniejszą recenzję. Przed wami najnowsze dzieło firmy SCEE – WipEout Pure.
Jeśli kochacie opowieści i chcecie wiedzieć kto, z kim i dlaczego, tedy posłuchajcie... W połowie 2130 roku korporacja Overtel Media Corporation przejęła ostatecznie kontrolę nad antygrawitacyjną ligą, zmieniając dotychczasową formułę rywalizacji w krwawą i widowiskową rzeź. Dyscyplina przynosiła krociowe zyski. W okresie największej popularności wyścigów przyszedł jednak kryzys społeczno-ekonomiczny. Overtel zbankrutował, partnerzy i sponsorzy zawodów wycofali się z biznesu, świat pogrążył się w chaosie i w wojnie. Gdy na początku 2180 roku nastąpiła odwilż gospodarcza, ludzie ponownie zaczęli przypominać sobie o ulubionym sporcie. Początkowo odrodziła się amatorska liga FX150, w której ścigały się wiekowe, powyciągane z hangarów i wyremontowane pojazdy. Po kilku latach uczyniono krok w przód i w 2195 roku powstała w pełni profesjonalna liga FX300, z pełnym wsparciem największych gigantów przemysłowych. Utworzono teamy zawodowych pilotów, ścigających się na statkach nowej generacji. Zbudowano 12 nowych tras na pacyficznej wyspie Makana. Liga FX300 ruszyła...
Opowiedziana wyżej historia, jakkolwiek całkiem składna i ciekawa, nijak ma się do wydarzeń w grze. Poza drobnymi wyjątkami, nigdzie nie znajdziecie do niej nawiązań i w zasadzie mogłoby jej nie być wcale, nawet byście tego nie zauważyli. Intro, jakkolwiek klimatyczne i technicznie perfekcyjnie zrealizowane, pokazuje jedynie detale konstrukcyjne statków. Ale nie z fabularnego ględzenia seria WipEout słynie, tylko z zawrotnych szybkości, wartkiej akcji i zaciętej rywalizacji. A tego w kieszonkowej odsłonie nie brakuje.
Przed przeniesieniem się do właściwego menu, wybieracie wersję językową gry (myślicie, że znajdziecie polski? Hahahaha...) oraz tworzycie profil gracza. Teraz możecie w końcu zacząć zabawę, ale lepiej wcześniej zajrzeć do opcji, by pogrzebać w ustawieniach. Kluczową sprawą jest wybranie sposobu sterowania pojazdem. Standardowo (Dual Airbrake) pod przyciskami L i R ustawione są lewa i prawa lotka hamulca, za pomocą których zwalniacie oraz wykonujecie ciasne skręty. Jeśli wam to nie odpowiada, możecie zmienić sobie ustawienie na inne (Single Airbrake), w którym przy pomocy R hamujecie jednocześnie obiema lotkami, a L służy wam jako ster poziomy. Jakbyście nie wybrali, sterowanie analogiem przy jednoczesnym wciskaniu L jest niewygodne i łapka po dłuższym graniu może was trochę boleć. Sprawę załatwia przerzucenie się na D-pada, ale nie każdemu to spasuje (np. mnie). W opcjach możecie jeszcze wybrać utwory muzyczne, które chcecie, by wam przygrywały, oraz zmienić kolorystykę tła i czcionki (Skins). Ja ustawiłem sobie ciemną, stonowaną „skórkę” Hackera, mniej rażącą oczy niż fabryczna.
Tryb zabawy dla jednego gracza oferuje pięć rodzajów wyścigów: Single Race, Tournament, Time Trial, Zone i Free Play. W pierwszym z nich wybieracie trasę, drużynę, poziom trudności i już możecie rozpocząć rywalizację razem z siedmioma rywalami. Tryb turniejowy (Tournament) to seria wyścigów na kilku torach, w którym zwycięzcą okazuje się triumfator klasyfikacji łącznej. W Time Trialu waszym zadaniem jest pobicie czasowych rekordów tras, za co nagradzani jesteście medalami. Przeciwnikiem w tej konkurencji jest „duch”, czyli przezroczysty pojazd odzwierciedlający wasz najlepszy dotychczasowy przejazd na danym torze. Kolejny tryb – Zone – to szalony lot z niesłychaną prędkością przez tor podzielony na strefy. Waszym zadaniem jest „zaliczenie” określonej ilości stref, zanim wyczerpie wam się energia osłon i zamienicie się w chmurę pyłu. Ostatni rodzaj zmagań – Free Play – to nieskrępowana ilością okrążeń podróż przez zakamarki tras, w której jedynym wrogiem jest ponownie tylko słabość waszych osłon.
Celem każdego wyścigu jest osiągnięcie jak najwyższej lokaty. Trzy pierwsze miejsca (lub czasy) premiowane są medalami, a także powodują odblokowanie niedostępnych na początku gry tras, statków, stopni trudności i lig. Ponadto za każdy złoty medal otrzymujecie szkic lub obrazek, prezentujący w artystycznym ujęciu statek, kawałek trasy, wątek z fabuły itd. To taki bajer i nagroda dla najwytrwalszych. W grze jest w sumie 16 powykręcanych na wszystkie możliwe strony torów (z czego 12 całkiem nowych, nie występujących w poprzednich częściach), a każdy z nich zaskakuje czymś innym. A to trasa rozwidla się na dwie różne ścieżki, a to pośrodku drogi wykwita znienacka przepaść, a to za bardzo długą prostą czeka was zakręt o 180 stopni. Aby zwyciężyć, koniecznie musicie rozpracować każdy kawałek drogi. Dzięki temu dodacie gazu tam, gdzie jest prosty odcinek, a zwolnicie w miejscach, a gdzie czyhają ostre zakręty i inne pułapki.
Wybór określonego teamu wiąże się z wyborem reprezentującego go statku. Każdy z ośmiu ścigaczy (plus dwa do odblokowania) opisany jest szeregiem parametrów, określających (w skali pięciopunktowej) jego prędkość, zwrotność, przyspieszenie i moc osłon. Oczywiście nie trafiają się dwa identyczne modele, więc każdy wybierze sobie taki bolid, jaki mu pasuje. W trakcie jazdy możecie zwiększyć chwilowo prędkość swojego pojazdu przez najechanie na porozrzucane na trasie pola w kształcie strzałek. Inną metodą dopałki jest wykonanie „manewru specjalnego”, np. w trakcie wyskoku naprzemienne poruszanie lotkami powoduje wykonanie efektownej beczki połączonej z chwilowym przyspieszeniem. Ostatnim sposobem jest użycie turbo, które zbierzecie po najechaniu na pole w kształcie krzyżyka.
Wspomniane krzyżyki dostarczają nie tylko bonusy przyspieszające, ale także inne przydatne „wspomagacze”, jak autopilot czy pole ochronne. Najważniejszą ich funkcją jest jednak ładowanie systemów broni waszego statku. W zmaganiach z rywalami na torze liczy się bowiem nie tylko umiejętna jazda, ale także celne oko. Możecie atakować zarówno cele przed sobą (lasery, plazma, pociski, rakiety samonaprowadzające), jak i za sobą (miny, bomby). Pomocne w walce są różne ustawienia kamery: trzy z widokiem do przodu i jeden z widokiem do tyłu. Każde trafienie pociskiem odbija się na stanie osłon waszego statku. Gdy stracicie tarcze, następuje duże „bum!” i kończycie wyścig na ostatnim miejscu. Ratunkiem przed zniszczeniem może być zużycie „złapanych” bonusów na podładowanie tarcz, zamiast na wykorzystanie ich zgodnie z przeznaczeniem. Łącznie pod krzyżykami kryje się 10 rodzajów dodatków, które po załadowaniu uaktywniają się odpowiednim symbolem w górnej części ekranu.
Przyznam się, że nie spodziewałem się delektować na małym, czterocalowym ekraniku PSP tak doskonałą oprawą graficzną. WipEout Pure wręcz poraża swoim wyglądem, zostawiając wszystko, co się ukazało na inne handheldy daleko z tyłu. Trasy przebiegają w różnych krajobrazach: nad porośniętym palmami brzegiem oceanu, w industrialnym mieście, wśród porośniętych lasami i upstrzonych wodnymi oczkami wzniesień, w wysokich górach, a nawet w chmurach. Tła nie są statyczne, non stop coś się w nich porusza, a to przemknie jakiś pojazd, a to załopoczą flagi, a to zawiruje lub błyśnie ruchoma reklama. Czasem oślepi was słońce, innym razem pokropi deszcz lub obsypie śnieg. Wpadniecie w podziw oglądając efekty świetlne, rozbłyski i umykające cienie towarzyszące wymianie ognia między bolidami, eksplozjom i „piłowaniu” karoserii o ściany torów. Kontury pojazdów są ostre jak żyleta, a same ścigacze dokładnie oteksturowane i znakomicie animowane.
Znakiem rozpoznawczym serii jest doskonały podkład muzyczny. Myślicie, że przenosiny na małą konsolkę zubożyły oprawę dźwiękową? Jesteście w błędzie! Zmaganiom na torach towarzyszy 19 techno-industrialnych kawałków w wykonaniu takich mistrzów elektronicznego brzmienia, jak Aphex Twin, LFO, Elite Force, Photek, Cold Storage i inni. O klasie muzyki świadczy fakt, że już ukazał się na CD soundtrack z WipEout Pure, wydany przez firmę Distinct’ive Records. Efekty dźwiękowe również trzymają poziom, choć nie ma ich zbyt wiele. Ot, szum silnika, świst powietrza podczas włączania turbo, zgrzyt metalu o bandy, a także całkiem miły, żeński głos komputera pokładowego.
Mnogość trybów single player sprawia, że przez dłuższy czas nie będziecie szukać partnerów do wspólnej zabawy. Kiedy jednak nadejdzie odpowiednia chwila, możecie spróbować sił w rywalizacji z żywym przeciwnikiem. Za pomocą połączenia Wi-Fi (tryb ad hoc mode) dołączacie do grupy fanów i walczycie w kilku trybach multiplayerowych w maksymalnie osiem osób. Możecie też odwrócić pałeczkę, stworzyć własny cykl startowy (w systemie turniejowym, pojedynczego wyścigu lub jazdy na czas) i poczekać na chętnych na grę, którzy odnajdą was w eterze.
WipEout Pure to dopiero debiut słynnej serii na PlayStation Portable. Zaznaczam, że debiut udany. Miłośnicy antygrawitacyjnych stateczków znajdą tu wszystko: mnogość trybów zabawy, niesamowite poczucie prędkości, doskonałą oprawę audio-wizualną. Warto zaznaczyć, że w sieci pojawił się już dodatek do gry (Delta Pack), który można ściągnąć i zainstalować przy połączeniu konsoli do PC-eta. Pack zawiera nowe trasy, statki, skórki itd. Wkrótce pojawią kolejne upgrade’y, dzięki temu radość z zabawy w WipEout Pure długo nie wygaśnie. Gra poza drobnostkami nie posiada wad i każdy miłośnik gatunku musi ją po prostu mieć. Ech, mieć taki stateczek w rzeczywistości...
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
PLUSY:
- doskonała oprawa audiowizualna;
- wzorem starszych braci daje poczucie szybkości wgniata w fotel;
- wiele trybów jedno- i wieloosobowej zabawy;
- możliwość ściągania atrakcyjnych dodatków z sieci.
MINUSY:
- niewiele nawiązań w grze do właściwej fabuły;
- po dłuższej zabawie analogiem i przyciskiem L kciuk jest do wymiany.