Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 stycznia 2008, 13:50

autor: Szymon Błaszczyk

Syphon Filter: Logan's Shadow - recenzja gry

Murowany kandydat do tytułu handheldowej gry roku. Dla tej gry warto kupić PlayStation Portable.

Recenzja powstała na bazie wersji PSP.

Przełom listopada i grudnia to dla graczy chyba najprzyjemniejszy okres w roku. Półki sklepowe zapełniają się dziesiątkami świetnych, pachnących nowością tytułów, zaś nieco starsze produkcje oferowane są po mocno zaniżonych cenach – słowem: żyć, nie umierać. Dla recenzentów natomiast jest to czas nie tylko wzmożonego wysiłku, ale również wielkich podsumowań. To czas, w którym każdy redaktor kochający swoją pracę musi sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: która z recenzowanych pozycji zachwyciła mnie najbardziej? Wybór zwykle nie jest prosty. Podjęcie ostatecznej decyzji przychodzi nam wszystkim z ogromnym trudem, bo przecież co miesiąc pojawia się mnóstwo wspaniałych gier zasługujących przynajmniej na kilka ciepłych słów. Na jakiś wariant zdecydować się jednak trzeba.

Ja swojego pewniaka już mam. Jest to tytuł przeznaczony na przenośną konsolkę PSP, którą posiadam od ponad dwóch i pół roku i która z paru względów według mnie wyszła zwycięsko z batalii z handheldem Nintendo, Dual Screenem. Jeszcze kilka tygodni temu byłem przekonany, że na najwyższym stopniu podium w moim osobistym rankingu stanie zabójczo klimatyczny oraz grywalny Silent Hill Origins. Na tę chwilę nie mam już żadnych wątpliwości – główna nagroda może trafić tylko do panów odpowiedzialnych za Syphon Filter: Logan’s Shadow. Stworzyli oni grę niemalże doskonałą. Zarówno pod względem nadzwyczaj dopracowanej rozgrywki, jak i elementów natury technicznej: oprawy graficznej, udźwiękowienia czy nowatorskich rozwiązań, które jedynie delikatnie rozwinięto w stosunku do poprzedniej części. Nie sztuką jest wprowadzić rewolucyjne zmiany. Sztuką jest wyciągnąć wnioski z błędów popełnionych w przeszłości i udowodnić, że były one dziełem przypadku. Zespołowi Sony Computer Entertainment udało się tego dokonać.

Entliczek pętliczek, strzelić w uszko czy w policzek?

Syphon Filter: Logan’s Shadow jest kontynuacją wydanego ponad roku temu Dark Mirror. Jest to także szósta już część serii, której początki sięgają jeszcze poprzedniej dekady. W przeciwieństwie do Dark Mirror jednak Logan’s Shadow na razie ukazała się jedynie na PlayStation Portable i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie trafiła także do posiadaczy innych platform. Zatwardziali miłośnicy PS2 muszą się więc obejść smakiem i wysupłać parę groszy na handhelda Sony, jeżeli chcą poznać dalszą część losów Gabe’a Logana.

Fabuła nawiązuje do wydarzeń z Dark Mirror, przy czym w tegorocznej odsłonie pojawia się też nowy wątek. Dotyczy on niejakiego Bitara – szurniętego wyznawcy Allacha, który chce zbawić świat, zamieniając główną przyczynę światowych konfliktów, czyli oczywiście Stany Zjednoczone, w zgliszcza. Tak więc tym razem większość czasu spędzimy poza Europą. Wybierzemy się między innymi na obszary północnej Afryki, gdzie skopiemy tyłki paru kolesiom owiniętym ręcznikami, czy przyodziejemy ekwipunek nurka, schodząc głęboko pod wodę i infiltrując kompleks militarno-badawczy. Przyjdzie nam także zmierzyć się z radzieckimi siłami specjalnymi Specnaz oraz wojskami Kudrenki. Na nudę nikt narzekać nie powinien.

Trzeba także nadmienić, że w wykonaniu niektórych zadań pomogą nam starzy znajomi, a w rolę koordynatora działań Gabe’a znów wcieli się sympatyczna babka z ponętnym głosem. Takich smaczków jest więcej, przy czym znajomość historii przedstawionej w poprzedniej części nie jest konieczna – wszystko układa się w logiczną całość i pozwala się doskonale bawić nawet tym graczom, którzy dotąd nie mieli okazji bliżej poznać sylwetki głównego bohatera. Żeby nie zdradzić za dużo, ale jednocześnie zachęcić was do kupna egzemplarza recenzowanej gry, napomknę tylko, że wewnątrz tajnej organizacji będącej źródłem utrzymania dla sterowanej przez nas postaci dojdzie do pewnego konfliktu. Jak doskonale widać, nagłych zwrotów akcji oraz ciekawych intryg nie brakuje. W Logan’s Shadow warto zagrać choćby po to, by zobaczyć, jak powinno się tworzyć scenariusze opowiadające o walce z terroryzmem. Greg Rucka (w przeszłości między innymi napisał kilka książek oraz wziął udział przy tworzeniu komiksów Marvela), odpowiedzialny za warstwę fabularną najnowszego Syphona, odwalił kawał dobrej roboty.

Ogromną zaletą poprzedniej części były wyśmienicie zrealizowane cut-scenki. Nie inaczej jest w przypadku Logan’s Shadow. Przerywniki filmowe pomiędzy misjami nie tylko budują klimat, ale również pozwalają graczowi przenieść się do świata gry. Niektóre z nich są dosyć długie, przez co momentami możemy się poczuć, jakbyśmy oglądali ekranizację dobrej książki. Cut-scenki zazwyczaj obejmują wydarzenia w centrum dowodzenia organizacji walczącej z terroryzmem, ale nie brakuje też takich, które bezpośrednio ukazują konflikt z wrogiem. Mogę tylko przyklasnąć chłopakom ze studia Sony, bo to już drugi element gry stojący na najwyższym poziomie.

Seria Syphon Filter przez wielu była i jest uważana za skradankę z dużą dozą akcji. Prawdę mówiąc uważam, że jest zupełnie na odwrót. Momentów, w których faktycznie trzeba się skradać, jest bardzo mało. Poza tym brak możliwości czołgania się zazwyczaj wyklucza skuteczne ukrycie się przed wrogiem. Skąd więc wzięła się dosyć powszechna opinia, że przygody Gabe’a Logana to rozrywka w stylu Splinter Cella? Nie mam zielonego pojęcia. Toż to typowa trzecioosobowa strzelanka! Nie zmienia to jednak faktu, że rozgrywka jest niesamowicie wciągająca i dopracowana praktycznie pod każdym względem. Główną ideą zabawy jest wychylanie się zza przeszkód i stopniowe likwidowanie natrętnych przeciwników. W walce bezpośredniej mamy raczej małe szanse, więc takowej należy w miarę możliwości unikać.

Mogłoby się wydawać, że mordowanie setek nieprzyjaciół w jeden i ten sam sposób w końcu musi się stać nudne. W tym właśnie tkwi urok Syphon Filter: Logan’s Shadow – monotonia nie ogarnia gracza nawet po dwóch, trzech godzinach spędzonych przed ekranikiem. Główną bolączką wielu nowych produkcji jest właśnie brak tej odrobiny magii, która sprawia, że tracimy kontakt z rzeczywistością i bez reszty zatracamy się w świecie gry. To cecha jedynie najlepszych gier. Można więc tylko żałować, że napisy końcowe pojawiają się zdecydowanie za szybko. Doświadczony gracz powinien sobie poradzić z (głównym) trybem fabularnym na średnim poziomie trudności w jakieś pięć, może sześć godzin.

Gabe Logan ma fanów na całym świecie. Ci w tym momencie oddają salwę na jego cześć. On nie pozostaje im dłużny.

Dla osób, którym recenzowany tytuł wyjątkowo przypadnie do gustu, przygotowano zestaw pojedynczych misji wyciągniętych prosto z kampanii. To coś w sam raz dla miłośników śrubowania wyników punktowych. Jest też zbiór zadań treningowych, który stanowi nieocenioną pomoc przede wszystkim dla nowicjuszy, oraz oczywiście multiplayer. Dzieli się on na tryby ad hoc i instrastructure. Zwracam uwagę szczególnie na ten drugi. Umożliwia on rywalizowanie z innymi graczami z całego świata. Na podstawie wstępnych oględzin multiplayera jestem w stanie napisać tyle, że w stosunku do poprzedniej odsłony nie zmienił się prawie wcale. Ot, miły dodatek do świetnego singla. Syphon Filter nigdy nie był i raczej nie będzie grą typowo sieciową. Rozgrywka jest po prostu zbyt wolna.

Mnogość wyposażenia każdego bohatera gier akcji to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Pod tym względem Gabe Logan zdecydowanie wyróżnia się. Co prawda w nowej odsłonie nie pojawiło się zbyt wiele nowych narzędzi zbrodni, ale i tak nie ma co narzekać. Jest sporo karabinków, kilka rodzajów pistoletów, granaty dymne oraz obronne, a nawet siejąca popłoch wśród nieprzyjaciół wyrzutnia harpunów. Bronie są podzielone na kilka kategorii. Ułatwia to ich wybór i pozwala szybko zorientować się w sytuacji. Dodatkowo możemy ustawić jeden z trzech trybów strzelania. Najciekawszą, najpotężniejszą i najbardziej uniwersalną pukawką jest oczywiście karabin snajperski, do którego możemy dopasować odpowiedni rodzaj ciężkiej do zdobycia amunicji (pociski kaliber 6 mm, wybuchowe, wypełnione trującym gazem oraz rażące prądem – bez trzech ostatnich zabicie silnego bossa jest niemalże niewykonalne).

Poza bronią i głosem sympatycznej dowódczyni główny bohater ma jeszcze jednego przyjaciela. Są nim wielofunkcyjne gogle z kilkoma trybami widzenia. Praktycznie w każdej sytuacji stanowią dla Gabe’a nieocenioną pomoc. Przydają się wówczas, gdy konieczne jest szybkie zlokalizowanie ukrywających się przeciwników (termowizja), odnalezienie właściwej drogi lub potrzebnego przedmiotu (wszystko wokół przybiera barwę krwistoczerwoną, a obiekty ważne dla sterowanej przez nas postaci stają się żółte), a także gdy robi się zbyt ciemno, by dostrzec jakiś szczegół (noktowizja). Dzięki goglom zabawa jest ciekawsza i nieco łatwiejsza. Logan nosi też przy sobie latarkę, którą jednak wykorzystuje się dosyć rzadko.

O ile mnie pamięć nie myli, recenzenci oraz niektórzy gracze narzekali, że zakres ruchów bohatera w Dark Mirror był zbyt mały. Twórcy najwyraźniej wzięli sobie do serca te uwagi, bo tym razem Gabe potrafi znacznie więcej. Pomimo że nadal nie da się podskoczyć ani czołgać w dowolnym momencie (obie czynności da się wykonać tylko w wyznaczonych miejscach), na pewno jest pod tym względem dużo lepiej. Wreszcie możemy na przykład strzelać na oślep, chowając się za przeszkodą. Jest to bardzo skuteczna i przynosząca satysfakcję metoda na eliminowanie większych zgrupowań przeciwników. Oprócz tego Logan jest w stanie posłużyć się wrogiem jako żywą tarczą. Nie są to co prawda żadne nowatorskie rozwiązania, ale ich obecność warto chociaż odnotować.

Sterowanie w zasadzie nie zmieniło się. Przełączanie trybów widoku oraz rodzajów broni nadal więc nie jest szczególnie wygodnie, lecz mam wrażenie, że lepsza realizacja tego elementu przy tak bogatym ekwipunku nie była możliwa. Poza tym, co tu kryć, przydałby się dodatkowy analog. Producent gry musiał możliwie dopracować sterowanie i według mnie spisał się na piątkę. Chociaż podkreślam: momentami trudno w stu procentach ogarnąć to, co dzieje na ekraniku. Na szczęście akcja jest umiarkowanie dynamiczna i zawsze znajdzie się krótka chwilka, by przemyśleć swój następny ruch.

Albo mi powiesz, gdzie schowałeś żelki misiowe, albo przegryzę ci tętnice. No, to jak będzie?

Przeciwnikom bardzo rzadko zdarzają się nieprzemyślane decyzje. Wadą jest fakt, że działania nieprzyjaciół są oparte praktycznie na jednym schemacie. Ukrywają się oni za kolumnami czy pudłami (miękkie materiały da się przestrzelić!) i prowadzą przerywany ogień, od czasu do czasu przemieszczając się na sąsiedni obszar. Mimo to wcale nie jest łatwo. Między innymi dlatego, że czasami zdarza się im wpaść w szał bojowy. Wtedy robi się naprawdę niebezpiecznie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że zaraz ruszą na nas z impetem i spróbują nas zatłuc kolbą czy naszpikować ołowiem z odległości metra. Właśnie wówczas brak drugiego analoga staje się dotkliwie odczuwalny.

Całkowitym novum jest prosta gierka zręcznościowa polegająca na wciskaniu odpowiednich przycisków. Pojawia się ona dosyć często i jest bardzo fajnym urozmaiceniem. Niekiedy mamy też okazję wystawić paluchy na ciężką próbę, klepiąc w dany przycisk tak szybko, jak tylko jesteśmy w stanie. Bajer, a cieszy!

Oprawa graficzna Logan’s Shadow to krok naprzód w stosunku do poprzedniej części. Wyraźnie widać, że gra faktycznie korzysta z pełnej mocy procesora PlayStation Portable. Woda jest renderowana w czasie rzeczywistym i prezentuje się naprawdę wspaniale. W końcu zrobiono użytek z pixel shaderów. Dość powiedzieć, że jest to pierwszy tytuł na handhelda Sony, w którym wygląd płynów nie odstrasza. Ba, można rzec, że przykuwa oko! Warto także odnotować, że lokacje na otwartej przestrzeni są tym razem znacznie większe. Rysą na szkle są szybko znikające ciała przeciwników.

Zachwyca także udźwiękowienie. Muzyka przygotowana przez twórczynię ścieżki dźwiękowej do filmu 300, Azam Ali, doskonale komponuje się z klimatem gry. Jako że sporo czasu spędzimy na Bliskim Wschodzie czy w Północnej Afryce, przygrywające w tle utwory są charakterystyczne właśnie dla tych regionów świata. Wystrzały z broni brzmią realistycznie, a głosy postaci są dobrane perfekcyjnie. Dodatkowym smaczkiem są komicznie brzmiące okrzyki wyznawców Allacha. Przyjemnie słucha się też rozmów pomiędzy radzieckimi żołnierzami.

Jedyną poważniejszą bolączką Syphon Filter: Logan’s Shadow jest kulejąca fizyka. Interakcja z otoczeniem praktycznie nie istnieje. Ponadto momentami silnik fizyczny wyraźnie się krztusi, bo chociażby na filmikach widać pewne braki. Lekkie obiekty opadają zdecydowanie za szybko, natomiast skoki Gabe’a Logana wyglądają cokolwiek dziwnie, jakby w zwolnionym tempie. Wybaczam jednak twórcom ten szkopuł, bo jego negatywny wpływ na doznania płynące z zabawy jest znikomy.

W ruchu woda prezentuje się znacznie ładniej niż na statycznym obrazku.

Bardzo niewiele jest gier na PSP, które zostały spolszczone. Do tej grupy należy nowy Syphon Filter. Spolszczenie jest kinowe, co oznacza, że przetłumaczone zostały napisy, a głosy postaci pozostały bez zmian. Menu oczywiście również przełożono na nasz język ojczysty. Tłumaczenie stoi na wysokim poziomie i w zasadzie nie ma się do czego doczepić. Jest kilka literówek. Jeżeli chodzi o czcionkę, powinna być wyraźniejsza.

W lepszą trzecioosobową strzelankę nie grałem chyba nigdy. Syphon Filter: Logan’s Shadow imponuje dopracowaniem, jakością grafiki oraz szeregiem innych elementów, na temat których mogliście szerzej przeczytać w kilkunastu powyższych akapitach. W dzisiejszych czasach naprawdę mało jest takich gier. Ekipie Sony Computer Entertainment udało się stworzyć doskonałą produkcję, która, miejmy nadzieję, nie zostanie szybko zapomniana. Pozostaje mi tylko życzyć chłopakom powodzenia, bo na pewno jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa.

Szymon „SirGoldi” Błaszczyk

PLUSY:

  • trzymająca w napięciu, dynamiczna fabuła;
  • bardzo dobre cut-scenki;
  • doskonała oprawa audiowizualna;
  • zakres ruchów głównego bohatera poszerzył się;
  • zgrabnie wkomponowana w rozgrywkę prosta gierka zręcznościowa jest miłym dodatkiem urozmaicającym zabawę;
  • poprawne spolszczenie;
  • sztuczna inteligencja przeciwników funkcjonuje bez zarzutu;
  • bogate wyposażenie – wielofunkcyjne gogle wciąż są znakiem rozpoznawczym Syphon Filter;
  • bardzo dopracowana prawie pod każdym względem;
  • trudno się od niej oderwać.

MINUSY:

  • mogłaby być dłuższa;
  • polskojęzyczna czcionka jest mało wyraźna;
  • trochę odstająca od poziomu gry fizyka.
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!