Kingdoms of Amalur: Reckoning - The Legend of Dead Kel Recenzja gry
autor: Michał Chwistek
Recenzja dodatku The Legend of Dead Kel do gry Kingdoms of Amalur: Reckoning
The Legend of Dead Kel to pierwsze duże rozszerzenie do gry Kingdoms of Amalur: Reckoning, w którym czeka nas zwiedzanie egzotycznej wyspy, zarządzanie własną twierdzą oraz bliskie spotkania z upiornymi piratami.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- interesująca historia;
- duża ilość zadań;
- masa nowych przedmiotów;
- różnorodne lokacje;
- zarządzenie własną twierdzą.
- kilka nudnych zadań pobocznych;
- nieciekawa postać głównego antagonisty.
Kingdoms of Amalur: Reckoning to gra ogromna. Na zaliczenie wszystkich dostępnych w niej questów i odkrycie każdego z sekretów trzeba poświęcić mocno ponad 200 godzin, o czym piszący te słowa miał okazję przekonać się na własnej skórze. Nieco zadziwiający może wydać się więc fakt, że niespełna dwa miesiące po premierze podstawki twórcy już zdecydowali się na wypuszczenie pierwszego płatnego dodatku DLC, zatytułowanego The Legend of Dead Kel. Rozszerzenie to oferuje jedną dodatkową krainę, kilkadziesiąt różnego rodzaju zadań oraz masę nowych przedmiotów. Zawartość naprawdę spora.
Po zainstalowaniu The Legend of Dead Kel mapa świata Amalur zostaje powiększona o znajdującą się na północny wschód od Plains of Erathell wyspę Gallows End. Możemy się na nią dostać z portowego miasta Rathir, a jedynym warunkiem jest posiadanie 10 poziomu doświadczenia. Podróż sponsorowana jest przez alfarską kompanię handlową, która zleca naszemu bohaterowi zabicie przebywającego na wyspie pirata Dead Kela. To właśnie wokół tego nieumarłego korsarza kręci się cała fabuła dodatku. Przy okazji odkrywamy również tajemnicę zamieszkujących wyspę osadników, poznajemy bliżej historię krasnoludów oraz stajemy się właścicielami potężnej starożytnej twierdzy. Łącznie dostępnych jest kilkadziesiąt zadań, których wykonanie to około 5-6 godzin zabawy. Dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę rozszerzenia. Co jednak najważniejsze, w parze z ową ilością idzie również jakość poszczególnych elementów.
Tym, co przede wszystkim udało się twórcom usprawnić w stosunku do podstawowej wersji gry, jest tempo rozgrywki. Podczas poznawania wątku fabularnego nie musimy już przemierzać kilkunastu krain i rozmawiać z dziesiątkami bohaterów. Cała akcja dodatku ma miejsce na średniej wielkości wyspie, dzięki czemu możemy szybko wykonywać kolejne interesujące nas zadania, bez tracenia czasu na długie podróże. Dużą zaletą jest również to, że zarówno przez misje główne, jak i poboczne często przewijają się ci sami bohaterowie. Pozwala to lepiej ich poznać i nawiązać silniejszą więź emocjonalną z niektórymi postaciami. Tym bardziej boli słabe wykonanie głównego antagonisty Dead Kela, który jest postacią zupełnie bezpłciową i nijaką. Fanów historii świata Amalur powinna natomiast ucieszyć duża liczba ksiąg oraz dokumentów, które poukrywano w zakamarkach wyspy. Opisano w nich m.in. historię lokacji oraz losy starożytnej rasy krasnoludów, która niegdyś zamieszkiwała te ziemie.
W Kingdoms of Amalur: Reckoning można było stać się właścicielem wielu różnych posiadłości. Dostępne były m.in. willa w gnomskim mieście, wiejska chatka czy wielki kamienny zamek. Również na Gallows End mamy możliwość zdobycia własnej nieruchomości. Jest nią starożytna twierdza Gravehal. Jedną z dostępnych w niej nowości stanowi mężczyzna zajmujący się tresowaniem bestii. Dzięki jego zdolnościom możemy trzymać w specjalnej zagrodzie do trzech różnych stworów, które będą stale powiększać statystyki naszego bohatera. Do wyboru są m.in. wilk, niedźwiedź, boggart czy potężny troll. Pewnym mankamentem okazuje się niestety fakt, że owe monstra nie mogą towarzyszyć naszej postaci, cały czas pozostając w granicach posiadłości. Domowe zwierzątka to jednak nie wszystko, co oferuje nasza nowa wspaniała twierdza. Po zakończeniu totalnego remontu możemy w niej m.in. trenować walkę, prowadzić galerię sztuki, decydować o losach podwładnych czy nawet kierować własną polityką zagraniczną! Opcje te nie są jakoś szczególnie rozbudowane, ale mimo to pozwalają poczuć się jak prawdziwy lord na włościach.
Na szczególną pochwałę zasługuje oprawa graficzna dodatku. Mimo dość małych rozmiarów wyspa Gallows End oferuje bardzo wiele różnorodnych lokacji. Od klimatycznego świerkowego lasu, przez ponure plaże pełne rozbitych okrętów, aż po tajemnicze ruiny ukryte pod powierzchnią ziemi. Zdarzają się co prawda elementy znane z podstawowej wersji tytułu, ale większość modeli jest zupełnie nowa, za co grafikom z Big Huge Games należą się duże brawa. Świetnie wykonano również znajdywaną broń oraz pancerze. Wielu z nich nie powstydziłyby się najlepsze gry MMO, które znane są ze szczególnie fikuśnych i efektownych przedmiotów.
Gdy rozpoczynałem swoją przygodę z rozszerzeniem The Legend of Dead Kel, byłem nastawiony do niego bardzo sceptycznie. Po pierwsze dlatego, że nie mam dobrych doświadczeń z płatnymi dodatkami, a po drugie, gdyż spędziłem z podstawką ponad 200 godzin, co spowodowało pewne znużenie grą studia Big Huge Games. Moje wątpliwości zostały na szczęście bardzo szybko rozwiane. The Legend of Dead Kel to przykład DLC wręcz idealnego – długiego, wciągającego oraz pełnego interesujących nowości. Zdarzają się co prawda słabsze misje, a nasz główny protagonista nie należy do najciekawszych postaci, ale liczne zalety zdecydowanie przysłaniają te drobne wady. Szczerze polecam to rozszerzenie każdemu fanowi świata Amalur. Jeśli do tej pory także nie byłeś zwolennikiem płatnych dodatków, bardzo prawdopodobne, że po zagraniu w The Legend of Dead Kel zmienisz zdanie.